Nie jestem gotowy, aby podejmować decyzję o wyjeździe na placówkę dyplomatyczną. Nie ma więc tematu - powiedział w "Jeden na jeden" Grzegorz Schetyna z PO, odnosząc się do doniesień, jakoby miał zostać ambasadorem w Moskwie. Nie wykluczył natomiast kandydowania na prezydenta Wrocławia.
Grzegorz Schetyna zaznaczył, że inny kandydat przechodzi procedurę wybory na ambasadora w Moskwie. - Tej sprawy nie było i nie ma - zaznaczył. Dodał, że temat zafunkcjonował intensywnie tylko medialnie i nie było sytuacji, że odmówił premierowi.
- Tematu nie ma. Xanim się otworzył, zamykam go - powtórzył.
Schetyna zaznaczył, że wyjazd na placówkę dyplomatyczną to kwestia wyboru.
- Jestem w czynnej polityce i posłem już kilkanaście lat. Objęcie jakieś placówki, szczególnie tak ważniej, jak w Moskwie, jest decyzją życia, wyborem pracy w dyplomacji, odejściem od bieżącej polityki i trzeba ją umieć podjąć - podkreślił.
- Uważam, że nie nie jestem gotowy, aby dziś o tym rozmawiać. Dlatego jestem ciągle tu, w Warszawie i zajmuję się bieżącą polityką krajową - dodał.
Kandydat na prezydenta Wrocławia?
Kilka dni temu media obiegła informacja, że Schetyna miał usłyszeć, jeszcze przed eurowyborami, propozycję objęcia placówki w Moskwie. Pomysł miał pochodzić od premiera Donalda Tuska, który chciał się pozbyć ostatniego politycznego rywala.
Kampania wyborcza do PE doprowadziła bowiem do kolejnych napięć między Schetyną, a Tuskiem. Premier miał być wściekły za wypowiedzi Schetyny krytyczne wobec Platformy i jej niektórych kandydatów.
Schetyna pytany, czy nie obawia się, że "wyleci" z PO, odpowiedział: - A gdzie mam polecieć.
Nie wykluczył natomiast startu w wyborach na prezydenta Wrocławia. - To temat do rozmowy, bardzo poważniej rozmowy o Wrocławiu i o Dolnym Śląsku - powiedział Schetyna.
Dodał, że ostateczna decyzja należy do władz partii.
"Nikt nie spodziewał się takiego komunikatu"
Schetyna odniósł się także do wystąpienia prezydenta przez Zgromadzeniem Narodowym z okazji 25-lecia polskiej wolności, które wywołało wiele komentarzy. Politycy opozycji twierdzili, że Bronisław Komorowski przemawiał jak kandydat na premiera, a jego wystąpienie było swoistym wotum nieufności wobec Donalda Tuska.
Schetyna zapewniał, że prezydent nie zamierza tworzyć nowej siły politycznej. - Nikt nie spodziewał, że Zgromadzenie Narodowe będzie miejscem do tak jasnego i precyzyjnego komunikatu, jaki słyszeliśmy z ust prezydenta: nie podsumowania tych 25 lat, ale planu na następne lata, jeszcze więcej niż na prezydencką kadencję - powiedział Schetyna.
Dodał, że słowa Komorowskiego będą wpisywane w kampanię prezydencką, bo to, co powiedział, było "bardzo przyszłościowe".
- Jednak bardziej odbieram to jako przesłanie i wyzwanie dla polskiej klasy polityczniej - zaznaczył Schetyna.
Komorowski w środowym orędziu wygłoszonym przed Zgromadzeniem Narodowym zachęcał do reform. Jak mówił, jeśli nie przyspieszymy reform, rozwój Polski trwale spowolni. Wśród najważniejszych wyzwań, które stoją dziś przed Polską prezydent wymienił: kryzys demograficzny, budowę konkurencyjności gospodarki polskiej i europejskiej na globalnym rynku oraz kryzys na Ukrainie.
Zapowiedział kilka inicjatyw ustawodawczych: zmierzającą do wprowadzenia korzystniejszego rozliczenia podatków dla rodzin, dotyczącą zmian w ustawie o stowarzyszeniach; powtórzył też wtorkową zapowiedź ws. zwiększenia wydatków na obronności z 1,95 do 2 proc. PKB. Prezydent powiedział również, że po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych powinna się odbyć dyskusja na temat wprowadzenia w Polsce euro.
Autor: MAC//tka / Źródło: tvn24