Szedł na autobus, przy drodze zauważył zakrwawione worki. Kiedy je odsłonił zobaczył oskórowanego psa. Malborskie Stowarzyszenie "Reks" próbuje na własną rękę ustalić, jak zginęło zwierzę. Wolontariusze są przekonani, że stoi za tym człowiek, a nie drapieżnik. Uwaga, drastyczny materiał.
Martwego psa znalazł pan Adam. Zwierzę leżało w pobliżu trasy Pierzchowice-Mikołajki Pomorskie. Makabrycznego odkrycia dokonał w ubiegłym tygodniu.
- Szedłem na autobus do Mikołajek. Patrzę, a tu przy drodze leżą jakieś zakrwawione worki. Wystawały z nich łapy. Podniosłem worek i wtedy zobaczyłem martwego psa. Nie miał skóry. Pierwsza myśl? Co za skur*** mu to zrobił? - wspomina.
Pan Adam od razu wezwał policję. - Spisali mnie i pojechali. Pies tam został. Wiem, że następnego dnia też jeszcze tam był - dodaje.
"To były kawałki padliny"
Policja potwierdza, że pojawiła się na miejscu. - Otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące kawałków padliny, które miały się znajdować w workach przy drodze. Funkcjonariusze potwierdzili te informacje. Trudno było nawet stwierdzić, co to za zwierzę. Sporządzili notatkę i poinformowali urząd w Mikołajkach Pomorskich, który miał się zająć utylizacją - informuje Karolina Gastoł-Zawicka ze sztumskiej policji.
Okoliczni mieszkańcy twierdzili, że zarówno ciało psa jak i zakrwawione worki znajdowały się przy drodze jeszcze w miniony piątek. Gastoł-Zawicka zapewnia, że urzędnicy zutylizowali zwierzę, choć nie podaje dokładnej daty kiedy. - Tym zajmuje się już urząd - dodaje.
"Chcemy poznać prawdę"
Mimo że policja nie zajmuje się sprawą oskórowanego psa, o zwierzęciu zrobiło się głośno. A to za sprawą Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "Reks". Wolontariusze nie chcą, by ludzie przeszli obojętnie obok tak drastycznego przypadku. Dzięki ich zaangażowaniu udało się odnaleźć prawdopodobnego właściciela psa.
- Zgłosiła się do nas pani, której dwa tygodnie temu zaginął młody piesek. Kobieta bardzo przeżyła jego zniknięcie. Przygarnęła go jakiś czas temu. Był bardzo wesoły i szybko się do nich przywiązał - opowiada Monika Dutkiewicz, wolontariuszka stowarzyszenia.
Liczą, że dzięki nagłośnieniu tej sprawy uda się wyjaśnić okoliczności śmierci psa. Wolontariusze są przekonani, że za taką zbrodnią stoi człowiek. Żaden drapieżnik nie mógłby tego zrobić. Zwierzynę nie interesuje skóra tylko mięso. - Jeśli ktoś coś wie o tym psie to apelujemy, żeby informacje przekazywał policji albo stowarzyszeniu. Można dzwonić pod numer: 666 386 567 - mówi Krystyna Panek, prezes "Reksa".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Karolina Wienskiel, aa/mś / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Malborskie Stowarzyszenie "Reks"