Po raz pierwszy delfiny butlonose zaobserwowano w Morzu Bałtyckim na początku sierpnia w okolicach Helu, Kaliningradu i Kłajpedy.To niecodzienny widok, bo ostatnim razem osobniki tego gatunku widziano tutaj w XIX wieku. - To rzeczywiście bardzo ciekawa obserwacja. Trudno powiedzieć, dlaczego się tutaj pojawiły. W przypadku delfinów raczej wykluczam pomyłkę nawigacyjną. One świetnie sobie tutaj radzą i - jak widać - cieszą się życiem - mówi Iwona Pawliczka ze Stacji Morskiej w Helu.
Możliwe, że delfiny przypłynęły do Bałtyku w poszukiwaniu pożywienia. - To gatunek, który żywi się właściwie wszystkim, co jest łatwo dostępne. Może zwabiła je jakaś atrakcyjna ławica ryb. Chociaż nie wykluczam też, że po prostu odkrywały nowy teren, ale to tylko spekulacje - zaznacza Iwona Pawliczka ze Stacji Morskiej w Helu.
"To bardzo rzadkie zdarzenie"
Pierwsze zgłoszenie o delfinach Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego otrzymała 8 sierpnia. Parę butlonosów widział wtedy turysta, ale nie zdążył zrobić zdjęć. Dlatego, badacze nie mogli jednoznacznie potwierdzić, co to za gatunek. Później delfiny widziano też w okolicach Kaliningradu oraz u wschodnich wybrzeży Danii. Ale o delfinach zrobiło się głośno dopiero, kiedy 14 sierpnia dotarły na litewskie wybrzeże na wysokości Kłajpedy. To tam dostrzegli je naukowcy z Litewskiego Muzeum Morskiego i sfotografowali niezwykłych gości.
- Byłem bardzo zaskoczony, kiedy zobaczyłem w pobliżu Smiltynė dwa delfiny. Widziałem je pierwszy raz w życiu, mimo że w Muzeum Morskim pracuję już od 35 lat - powiedział "The Lithuania Tribune" Saulius Karalius, autor zdjęć ssaków.
Karalius najwyraźniej miał dużo szczęścia. - To naprawdę bardzo rzadkie, ponieważ te ssaki żyją na co dzień w Oceanie Atlantyckim. Ostatni przypadek ich wizyty w naszym morzu został odnotowany w XIX wieku - wyjaśnia Michał Bała ze Stacji Morskiej na Helu.
"Delfiny nie zostaną w Bałtyku"
- Wizyta delfinów w Bałtyku to bardzo ciekawe zdarzenie, ale jest za wcześniej, żeby wyciągać z tego wnioski. Warto to obserwować. Myślę, że na razie delfiny nie zostaną tu na stałe. Wypłynęły do Bałtyku, ale potem ruszą dalej. W końcu w przeszłości też ich nie było tutaj -mówi Paweł Średziński z WWF Polska.
Jego zdaniem Bałtyk jest za mały dla delfinów. - To zamknięty akwen, a one lubią otwarte przestrzenie - tłumaczy Średziński.
Kolejne etapy podróży delfinów śledzą media i internauci. Jak twierdzi Średziński to dobry moment, żeby przypomnieć o pomyśle tworzenie delfinariów w Polsce, który sam zresztą krytykuje.
- Jak widać delfiny najlepiej czują się na wolności. Potrzebują przestrzeni. Zamykanie ich w delfinariach nie jest dobrym pomysłem - opowiada Średziński i przypomina, że w Bałtyku żyje krewniak delfina, czyli morświn. Niestety, jest on zagrożony wyginięciem.
"To nie łódź podwodna tylko wieloryb. Chłopaki płyniemy"
W Bałtyku chyba najczęściej można zobaczyć wieloryby, o czym wielokrotnie informowaliśmy.
- One najczęściej pojawiają się tu przez pomyłkę. Można powiedzieć, że się gubią. Niestety Bałtyk jest dla nich zbyt płytkim morzem. Nie raz słyszeliśmy o sytuacjach, kiedy znajdowano je martwe - mówi Średziński.
Ostatnim razem ssaka widzieli rybacy z Kuźnicy w lutym br. Na początku pomylili go z łodzią podwodną.
- Myślałem, że to łódź podwodna, ale kilkanaście sekund później zobaczyłem go. Krzyknąłem, chłopaki to wieloryb, płyniemy za nim. I tak przez prawie godzinę śledziliśmy jego poczynania. Płynął z prędkością 11 km na godzinę - relacjonował niecodzienne spotkanie Zenon Detlaff, kapitan jednostki.
Mniej szczęścia miał wieloryb z Unieścia. Ponad 7-metrowe, martwe zwierzę znaleziono na plaży w 2013 roku.
Wieloryba widziano też na wodach Zatoki Gdańskiej w okolicy Górek Zachodnich w 2007. Wizytę 10-metrowego ssaka nagrał wówczas prof. Krzysztof Skóra ze Stacji Morskiej w Helu. Naukowcy apelowali wówczas, by załogi pływające w tamtych okolicach uważały na przybysza. Zderzenie z nim byłoby groźne zarówno dla niego jak i dla jednostki.
Niespełna rok później media rozpisywały się o humbaku, którego zauważano w niemieckiej części Bałtyku, gdzie prawdopodobnie trafił przez przypadek. Wówczas przypuszczano, że poniosły go tu prądy lub zapędził się w pogoni za ławicą ryb.
Gdy pojawił się w pobliżu niemieckiej wyspy Rugia, biolodzy obawiali się, czy przeżyje. Morze Bałtyckie nie jest środowiskiem odpowiednim dla dużych ssaków morskich.
Humbak to rodzaj walenia charakteryzujący się bardzo długimi, podobnymi do skrzydeł płetwami piersiowymi. Osiąga długość do 16 metrów i może ważyć około 50 ton. Żywi się planktonem, małymi rybami i krylami.
Nie ma ogona, jest płaska i prawie okrągła
Ale do Bałtyku wpływają nie tylko delfiny i wieloryby. Jesienią ubiegłego roku rybacy z Kuźnicy znaleźli w swoich sieciach Mola Mola, zwaną również sunfish lub moonfish. Ze względu na niskie temperatury wody w Bałtyku, można ją tu spotkać raczej rzadko. Podobno ostatnim razem widziano takiego osobnika w Niemczech i to trzy lata temu.
Ta ogromna ryba oceaniczna – może ważyć nawet 3 tony i mieć prawie 3 metry średnicy, ale ta znaleziona w sieciach była jeszcze bardzo młoda, bo mierzyła ponad 60 centymetrów wysokości i ważyła prawie 11 kilogramów. Niestety była już martwa.
Duże osobniki żywią się głównie drobnymi skorupiakami i głowonogami. Rybacy nie mają z niej jednak pożytku. Jej mięso uznawane jest za niejadalne, wnętrzności za wręcz trujące. Samogłów jest też najbardziej płodnym gatunkiem ryb, jednorazowo składa nawet 300 milionów ziaren ikry.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze/ TVN24/PAP/ The Lithuania Tribune
Źródło zdjęcia głównego: Saulius Karalius