- Gdyby pan prezydent i jego otoczenie miało klasę, nie rozmawialibyśmy już dzisiaj o pomniku, tylko 10. każdego miesiąca osoby przyjeżdżające do Warszawy miałyby miejsce, gdzie mogłyby składać kwiaty i zapalić znicz - powiedziała w "Faktach po Faktach" Beata Kempa z PiS.
Zdaniem Beaty Kempy (PiS) przywołanie teraz przez Bronisława Komorowskiego dyskusji o miejscu postawienia pomnika to "cyniczny element kampanii wyborczej". - Gdyby pan prezydent i jego otoczenie miało klasę, nie rozmawialibyśmy już o tym dzisiaj, tylko 10 każdego miesiąca osoby przyjeżdżające do Warszawy miałyby miejsce, gdzie mogłyby składać kwiaty i zapalić znicz - stwierdziła Beata Kempa.
W jej ocenie dzisiejszy gest obliczony jest na to, że będzie awantura. - Przestrzegałabym pana prezydenta przed próbą wprowadzania zamieszania tuż przed wyborami - dodała.
Wojna polsko-polska?
Również Krzysztof Gawkowski z SLD przyznał, że ma wrażenie, iż "rozpoczynamy kampanię wyborczą polityką smoleńską". Uznał, że pomnik powinien stanąć, ale obawia się, że z tego powodu "wybuchnie kolejna wojna polsko-polska". W jego ocenie prezydent powinien był rozpocząć dyskusję po ewentualnej reelekcji.
Jak zauważył z kolei Stefan Niesiołowski (PO), sama Beata Kempa potwierdziła, że rozpocznie się awantura. - Jaki by nie był pomnik i gdzie, będzie przedmiotem awantury, bo PiS gra trumnami smoleńskimi w polityce - skwitował.
Jak mówił, decyzja ws. lokalizacji pomnika smoleńskiego niczego nie zmieni. - Kaczyński już mówił, że interesuje go tylko pomnik na Krakowskim Przedmieściu. Rozumiem, że mniej więcej wielkości Wieży Eiffla go usatysfakcjonuje, inaczej i tak będzie zdrada - dodał.
- Część propisowskich rodzin będzie popierała stanowisko Kaczyńskiego i ten podział dalej będzie. Nie widzę dla pomnika powodu - stwierdził i podkreślił, że jeden pomnik jest już na Powązkach.
Zwrócili się o pomoc
10 kwietnia minie pięć lat od katastrofy samolotu pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński.
W październiku ubiegłego roku część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej zwróciła się do prezydenta Bronisława Komorowskiego z apelem o zainicjowanie budowy w stolicy pomnika. Jak wówczas informowano, sygnatariuszom listu - wśród których były m.in. Karolina Kaczorowska, wdowa po ostatnim prezydencie RP na uchodźstwie Ryszardzie Kaczorowskim i Izabella Sariusz-Skąpska - córka Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, prezesa Federacji Rodzin Katyńskich - zależało na tym, by znaleźć takie miejsce i taką formę upamiętnienia w centrum stolicy, gdzie wszyscy będą mogli spokojnie wspomnieć najbliższych.
Zobacz materiał "Faktów" TVN:
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24