- Jest to grubymi nićmi szyte i chodzi wyłącznie o to, żeby postawić jakiekolwiek zarzuty i dalej pozbawiać Mariusza T. wolności - komentował Adam Bodnar, wiceszef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, doniesienia o znalezieniu w celi więźnia materiałów noszących znamiona dziecięcej pornografii. Prawnik Piotr Schramm ocenił: Gdyby tak się stało, to byłoby dość mocne nagięcie norm prawnych.
Jak poinformowaliśmy w poniedziałek, w celi Mariusza T. znaleziono materiały, które miały związek z charakterem przestępstwa, za które został skazany. Dyrektor Zakładu Karnego w Rzeszowie złożył w związku z tym do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Służba Więzienna ponownie wniosła też o izolację skazanego, dołączając do wniosku jeden ze znalezionych materiałów. Jak się dowiedzieliśmy, prawdopodobny jest także wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.
Co z Mariuszem T.?
Mecenas Piotr Schramm zwracał uwagę w TVN24, że zawiadomienie zostało wysłane do prokuratury w przeddzień wyjścia na wolność Mariusza T. - Rzeczywiście jest ciekawe, że pod sam koniec odbywania kary, po 25 latach, takie okoliczności nagle są znajdowane w celi - ocenił. Prawnik stwierdził, że "niesamowite byłoby zastosowanie tymczasowego aresztowania w wątku związanym z nową sprawą". - Moim zdaniem, gdyby sąd zastosował tymczasowy areszt, to byłoby niestety jednak mocno powiązane z intencją zabezpieczenia, ale nie nowego postępowania, tylko znalezienie jakiegoś wytrychu prawnego na okoliczność braku możliwości poradzenia sobie przez wymiar sprawiedliwości z panem Mariuszem T. w sposób konwencjonalny - zaznaczył. I podsumował: - Gdyby tak się stało, to byłoby dość mocne nagięcie norm prawnych i wykorzystanie tej sytuacji, żeby doprowadzić do odosobnienia.
"Grubymi nićmi szyte"
Do najnowszych informacji ze sceptycyzmem podchodzi Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - W tej chwili wydaje mi się, że idziemy w kierunku wykazania, że każdego człowieka, jak władza się uprze, można zatrzymać w zakładzie karnym. To przestaje mi się zupełnie podobać - komentował na antenie TVN24.
Przyznał jednak, że nie potrafi sobie wyobrazić, by Mariuszowi T. ktoś mógł coś podrzucić do celi. Jego zdaniem chodzi raczej o zatrzymanie mężczyzny na 48 godzin po zakończeniu przez niego odbywania kary (we wtorek 11 lutego).
Z kolei wiceprezes zarządu Fundacji Adam Bodnar skomentował: - Nie mogę ujawniać informacji z poniedziałkowego posiedzenia sądu, które obserwowałem. Biorąc jednak pod uwagę to, co się działo na dzisiejszej rozprawie, oraz informacje ujawnione teraz przez zakład karny, mam wrażenie, że jest to grubymi nićmi szyte i chodzi wyłącznie o to, żeby postawić jakiekolwiek zarzuty i dalej pozbawiać Mariusza T. wolności. Bodnar dodał również: - Zastanawiające, że przeszukania celi odbyły się nagle, gdy wcześniej sąd nie wydał zabezpieczenia w formie izolacji więźnia do momentu uprawomocnienia się orzeczenia w jego sprawie.
Gowin: bez zaskoczenia
Były minister sprawiedliwości, patron ustawy o szczególnie niebezpiecznych przestępcach - Jarosław Gowin - na antenie TVN24 mówił, że nie jest zaskoczony takim obrotem spraw.
- Byłem w więzieniu w Rzeszowie i widziałem celę Mariusza T., rozmawiałem z jego psychoterapeutką, dyrektorem więzienia i wszystko wskazuje na to, że w jego przypadku resocjalizacja nie odniosła żadnego skutku - mówił polityk. Dodał, że nie jest też zaskoczony, że materiały w celi Mariusza T. znaleziono dzień przed opuszczeniem przez niego aresztu. - Służby powinny do ostatniej chwili monitorować działania takiego człowieka przed opuszczeniem przez niego zakładu karnego - ocenił.
Autor: nsz//kdj/kka / Źródło: tvn24