Nie będzie żadnego sukcesu w kwestii zakończenia wojny bez udziału samej Ukrainy - oświadczyła kandydatka demokratów w wyborach prezydenckich w USA Kamala Harris w wywiadzie dla telewizji CBS. Z wywiadu, którego dla tej stacji od ponad pół wieku udzielają potencjalni przyszli prezydenci, zrezygnował tymczasem Donald Trump.
Podczas tradycyjnego przedwyborczego wywiadu w specjalnej edycji programu "60 Minutes" w telewizji CBS kandydatka demokratów w listopadowych wyborach prezydenckich Kamala Harris została zapytana o to, jak jej zdaniem wyglądałby sukces Ukrainy w wyniku wojny, którą rozpoczęła Rosja.
- Nie będzie żadnego sukcesu, jeśli chodzi o zakończenie wojny, bez udziału Ukrainy i Karty Narodów Zjednoczonych - odparła. Dopytywana, czy spotkałaby się z Władimirem Putinem, by wynegocjować dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu, odpowiedziała przecząco. - Nie (spotkałabym się - red.) dwustronnie, bez Ukrainy. Ukraina musi mieć głos w sprawie swojej przyszłości - zaznaczyła.
Jej zdaniem plan zakończenia wojny, którym chełpi się kandydat republikanów Donald Trump, oznaczałby kapitulację Ukrainy.
Jednocześnie Harris odmówiła jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy poparłaby rozszerzenie NATO o Ukrainę. - To są wszystko kwestie, którymi się zajmiemy, kiedy do nich dojdzie. W tej chwili wspieramy zdolność Ukrainy do obrony przed niesprowokowaną agresją Rosji. Gdyby Donald Trump został prezydentem, Putin siedziałby teraz w Kijowie - dodała.
Harris odniosła się też do konfliktu na Bliskim Wschodzie i krytyki podejścia obecnej administracji do Izraela. Na sugestię, że izraelski premier Benjamin Netanjahu - mimo wsparcia USA - nie słucha rad i stanowiska amerykańskiej administracji, Harris stwierdziła tylko, że Waszyngton nie przestanie "robić tego, co konieczne, by (...) zakończyć tę wojnę". Pytana o to, czy Netanjahu jest bliskim sojusznikiem Ameryki, Harris stwierdziła, że lepszym pytaniem jest, czy "mamy ważny sojusz między Amerykanami i Izraelczykami". - A odpowiedź na to pytanie brzmi - tak - zaznaczyła.
Trump zrywa tradycję przedwyborczych wywiadów
Przedwyborcze wywiady z kandydatami obydwu partii w "60 Minutes" były dotąd nieprzerwaną tradycją sięgającą 1968 roku. Tym razem jednak plany wystąpienia w programie odwołał Donald Trump, jako powód podając zamiar telewizji, by sprawdzać, czy jego wypowiedzi są zgodne z prawdą. Zamiast wywiadu z Trumpem, stacja wyemitowała materiał o republikańskich urzędnikach z Arizony, którzy są zastraszani przez sympatyków byłego prezydenta, ponieważ odmówili potwierdzenia szerzonych przez Trumpa kłamliwych teorii o sfałszowanych wyborach.
ZOBACZ W TVN24 GO: Decyzja Bidena
Dla Harris wywiad w programie CBS był początkiem intensywnej serii wystąpień telewizyjnych po tym, jak kandydatka przez długi czas rzadko udzielała wywiadów mediom. We wtorek wiceprezydentka wystąpi w talk-show "The View" w telewizji ABC oraz w wieczornym programie znanego komika Stephena Colberta. Wywiadu udzieli też znanemu radiowemu prezenterowi i skandaliście Howardowi Sternowi, a w czwartek weźmie udział w spotkaniu z wyborcami w formacie "town hall" organizowanym przez hiszpańskojęzyczną telewizję Univision. W niedzielę Harris wystąpiła też w popularnym wśród kobiet podcaście "Call her Daddy".
Źródło: PAP, CBS News
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA