Były sukcesy, ale były też porażki. Przyszedłem startować w wyborach nie po to, żeby założyć za tydzień partię polityczną, bo mi się znudził mój pomysł na życie. Mnie się on nie znudził od 20 lat -powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz w Końskiem (województwo świętokrzyskie). To jedno z miast, które kandydat PSL na prezydenta odwiedził podczas ostatniego dnia kampanii. O północy rozpoczyna się cisza wyborcza.
W ostatnim dniu kampanii wyborczej kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz odwiedził między innymi Limanową, Miechowo i Końskie. Tu właśnie wygłosił ostatnie w tej kampanii przemówienie.
- Ten sen o wiktorii śni się każdemu z nas, kto jest zaangażowany w rywalizację polityczną. Były sukcesy, ale były też porażki. Wygrywałem wybory do samorządu, ale przegrywałem, gdy startowałem do europarlamentu. Zostawałem pierwszym radnym miasta Krakowa z partii, która wtedy nie miała czego szukać w dużym mieście. Rozdawałem ulotki, zbierałem podpisy, kleiłem plakaty. Przyszedłem startować w wyborach nie po to, żeby założyć za tydzień partię polityczną, bo mi się znudził mój pomysł na życie. Mnie się on nie znudził od 20 lat. Ja w tym żyję, tym żyję, tym jestem - mówił przewodniczący PSL w Końskim.
"Daliście mi szansę"
Dziękował swoim zwolennikom za wsparcie i szansę, jaką otrzymał jako 38-latek. - Chłopak ruchu ludowego, z PSL, Koalicji Polskiej, z Krakowa, z Powiśla Dąbrowskiego, z Podkarpacia - mówił o swoich przekonaniach i miejscach, z których się wywodzi. - Daliście mi szansę, bym mógł startować o najwyższy urząd w Polsce, prezydenturę - zwrócił się do swoich sympatyków.
Nawiązał do początku kampanii wyborczej, którą rozpoczął w listopadzie w Wierzchosławicach. Jak dodał, był przekonany, że Polska potrzebuje zmiany, a umacniał go fakt stworzenia Koalicji Polskiej w ostatnich wyborach parlamentarnych. - Połączyliśmy różne środowiska, przyjęliśmy program obywatelski. Zmieniliśmy siebie, bo siebie trzeba zmieniać, żeby zmieniać Polskę. Wyciągnęliśmy wnioski z naszych niedociągnięć i poszliśmy do przodu - zauważył Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że jego ugrupowanie postawiło "na przedsiębiorczość, gospodarność, na ludzi ciężkiej pracy, na rolę obywatela jako gospodarza" i odwołało się do swoich korzeni. - Wiem, że to była i jest dobra droga, która łączy, a nie dzieli, która szuka porozumienia i daje nadzieję - mówił kandydat na prezydenta.
Raport tvn24.pl: Wybory prezydenckie
Kosiniak-Kamysz: będę szanował różnorodność, a na niej zbuduję siłę jedności
Wcześniej Kosiniak-Kamysz w Miechowie ocenił, że cała jego kampania, podczas której przejechał ponad 33 tysięcy kilometrów, odwiedził 200 miejscowości i odbył 300 spotkań potwierdza, że jego kandydowanie na urząd prezydenta to "decyzja wzięcia odpowiedzialności za Polskę w 100 procentach".
- Nie pójdę drogą na skróty, pomimo że tam są może jaskrawsze kolory, które dzisiaj bardziej przyciągają, pomimo że tam może jest łatwiej. Ale to nie jest droga, która prowadzi do normalności w Polsce - zwrócił uwagę szef ludowców. Według niego dziś sytuacja w Polsce jest nienormalna, bo "jeśli Polacy nie mogą ze sobą rozmawiać przy świątecznych stołach, to znaczy, że sytuacja jest nienormalna".
- Jak nie możemy ze sobą normalnie rozmawiać, to zaraz nie będziemy mogli ze sobą normalnie żyć i wojna polityczna, która trwa co najmniej od 15 lat, przerodzi się w wojnę społeczną, a na końcu w wojnę domową, bo takie były doświadczenia naszej historii - przestrzegał.
Kosiniak-Kamysz zapewnił, że jeśli zostanie prezydentem, będzie strażnikiem wspólnoty narodowej. - Będę szanował różnorodność, a na tej różnorodności zbuduję siłę jedności. Będę dbał o godność i bezpieczeństwo każdego z obywateli, niezależnie od miejsca urodzenia, wychowania, wykształcenia, od tego z jakich pochodzi stron, jakie ma wartości, jeżeli są to wartości patriotyczne, przyzwoite, jeżeli jest to dobro, piękno, prawda i sprawiedliwość: wartości zawarte w preambule konstytucji, to ja będę tego pilnował - zadeklarował.
Kosiniak-Kamysz: mam hart ducha, bo wierzę w Polskę, wierzę w Polaków
Kosiniak-Kamysz zapewnił, że jako prezydent "będzie głosem tych, których głos jest niesłyszalny, tych których głos jest zagłuszany, tych których głos jest przemilczany". - Będę głosem emerytów, którzy domagają się od miesięcy i od lat emerytury wolnej od podatków i składki ZUS. Będę głosem przedsiębiorców, którzy oczekują dobrowolnego ZUS, funduszu płynności, żeby wypłacić wynagrodzenia swoim pracownikom. Będę głosem pracowników, którzy oczekują zwolnienia z VAT i obniżek VAT z 23 do 15 procent i z 8 do 5 procent, bo to jest tylko szansa na przetrwanie kryzysu gospodarczego. Będę głosem tych, którzy są wykluczeni, czasem przez system, czasem przez wymiar sprawiedliwości - wymieniał. Jak mówił, jego prezydentura będzie prezydenturą aktywności. - Mam 38 lat, ale mam doświadczenia samorządowe, rządowe, szefa partii - przypomniał. - Ja do takiej walki o lepszą Polskę każdego dnia jestem przyzwyczajony, bo mnie to życie zahartowało. Ja mam ten hart ducha, bo wierzę w Polskę, wierzę w Polaków, wierzę w dobrą przyszłość, wierzę w młode pokolenie - podkreślił.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24