W przyszłym tygodniu klub Koalicji Obywatelskiej ma złożyć w Sejmie projekt w sprawie zmian w organizacji wyborów prezydenckich. Jak tłumaczył poseł KO Robert Kropiwnicki, zakłada on między innymi, że głosowanie zostanie zorganizowane przez Państwową Komisję Wyborczą i będzie się odbywać w sposób "mieszany", łączący wybory korespondencyjne z tradycyjnymi, w lokalach wyborczych.
Sejm w czwartek rano ostatecznie przyjął - odrzucając wniosek Senatu - ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Trafi ona teraz na biurko prezydenta. W obecnie obowiązującym stanie prawnym wybory prezydenckie powinny odbyć się 10 maja, a ewentualna druga tura - 24 maja. Jednak w środę wieczorem prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz lider Porozumienia Jarosław Gowin we wspólnym komunikacie oświadczyli, że "po 10 maja 2020 roku oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".
Wybory mieszane, organizowane przez Państwową Komisję Wyborczą
Projekt Koalicji Obywatelskiej ma trafić do Sejmu w najbliższy poniedziałek. Propozycja zakłada nowelizację Kodeksu wyborczego i uchylenie przepisów kwietniowej ustawy o wyborach korespondencyjnych, którą przygotował obóz rządzący.
Propozycja KO zakłada, że organizacją wyborów miałaby zająć się Państwowa Komisja Wyborcza, a nie, jak chciało Prawo i Sprawiedliwość - minister aktywów państwowych. To PKW miałaby określić wzór karty do głosowania i zlecić druk pakietów wyborczych. - Państwowa Komisja Wyborcza potrafi to robić, ma doświadczenie w organizacji wyborów - podkreślił autor projektu, poseł KO Robert Kropiwnicki.
KO proponuje ponadto, by głosowanie korespondencyjne było tylko jedną z opcji oddania głosu. W wyborach prezydenckich (zarówno w kraju, jak i za granicą) byłaby też możliwość głosowania w sposób tradycyjny w lokalu wyborczym. - My uważamy, że lepsze jest rozwiązanie głosowania mieszanego. Kto chce, mógłby oddać głos w lokalu, a ktoś inny, na żądanie, głosowałoby korespondencyjnie - mówi Kropiwnicki.
W myśl projektowanych przez KO zmian, osoba chcąca oddać głos listownie musiałaby wcześniej zgłosić taki zamiar w urzędzie gminy. Wówczas 14 dni przed wyborami otrzymywałaby pakiet do głosowania, który mogłaby następnie odesłać przed dniem wyborów lub w dniu głosowania dostarczyć do obwodowej komisji wyborczej. Złożenie deklaracji o chęci oddania głosu korespondencyjnie wykluczałoby możliwość pobrania karty wyborczej w lokalu.
KO proponuje zmiany w pakiecie wyborczym
Według propozycji KO pakiet wyborczy miałby wyglądać podobnie, jak w przypadku rozwiązań ustalonych przez PiS. Składałby się z karty do głosowania oraz oświadczenia podpisywanego przez wyborcę, w którym trzeba byłoby podać imię, nazwisko i PESEL. W pakiecie byłyby też trzy koperty - osobne na kartę wyborczą i oświadczenie, a także jedna większa, do której wkładałoby się dwie pozostałe.
Członkowie komisji wyborczych mieliby najpierw weryfikować poprawność wypełnionego oświadczenia, następnie kopertę z kartą wyborczą odkładać do specjalnej urny.
KO proponuje jednak, by pakiet wyborczy był imienny i by trzeba go było odebrać osobiście. Nie byłaby to - jak w przypadku ustawy PiS - przesyłka bezadresowa wrzucana do skrzynki pocztowej.
Według Kropiwnickiego proponowane w projekcie Koalicji rozwiązania wzorowane są na przepisach kodeksu wyborczego, które wprowadzono w 2014 r. z inicjatywy Platformy Obywatelskiej. Wówczas prawo do głosowania korespondencyjnego także przysługiwało wszystkim wyborcom. Trzy lata później PiS uchwalił nowelizację kodeksu, która pozostawiła taką możliwość jedynie osobom niepełnosprawnym.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock