Przegramy w Senacie, wszystko na to wskazuje. Ale nie wiemy jeszcze, co przegramy - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS), odnosząc się do ustawy o wyborach korespondencyjnych. Uznał, że przedłużanie prac nad ustawą to "złośliwość".
Na początku kwietnia Sejm głosami posłów PiS przyjął ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 roku mają zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. Przeciwko tym rozwiązaniom protestuje opozycja i wielu ekspertów. Ustawa trafiła do Senatu, który na prace nad nią ma czas do 6 maja. Wybory zaplanowane są na 10 maja, a ich ewentualna druga tura na 24 maja.
"Mamy inne zdanie, mamy inne opinie"
- Ja uważam, że (przepisy) spełniają standardy, bo wszyscy kandydaci mają jednakowe szanse, jednakowe możliwości. Nikt nikomu nie ogranicza możliwości prowadzenia kampanii wyborczej w takim zakresie, w jakim jest to możliwe – skomentował w "Rozmowie Piaseckiego" opinię OBWE wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Zapewniał, że rząd realizuje to, co jest zapisane w konstytucji. - My mamy inne zdanie, mamy inne opinie i jako politycy podejmujemy decyzję. A jesteśmy politykami odpowiedzialnymi. Nie możemy doprowadzić do sytuacji chaosu politycznego i kryzysu konstytucyjnego. Mamy przecież kryzys zdrowotny, kryzys gospodarczy – zaznaczył.
"Nie zagłosują tylko ci, którzy nie chcą zagłosować"
Karczewski powiedział, że jako polityk podejmuje decyzje, "opierając się i wsłuchując w opinie, ale we własnym sumieniu". Jak podkreślił, jest przekonany, że "wybory muszą się odbyć". - Nie ma takiej możliwości, żeby była ciągłość władzy, jeśli nie odbędą się wybory – stwierdził. Przekonywał jednocześnie, że wybory korespondencyjne "będą spełniały wszystkie standardy." - Każdy będzie mógł zagłosować, nie zagłosują tylko ci, którzy nie chcą zagłosować, którzy chcą zbojkotować (głosowanie) – uznał.
Zwrócił uwagę, że korespondencyjne głosowanie odbyło się w Bawarii "z wielkim sukcesem". - Również u nas odbędzie się z wielkim sukcesem i jestem przekonany, że będzie bardzo wysoka frekwencja – oznajmił Karczewski.
"Inni kandydaci też prowadzą swoje kampanie"
Odnosząc się do zarzutów o nierówne szanse kandydatów w prowadzeniu kampanii wyborczej, wicemarszałek Senatu stwierdził, że "inni kandydaci też prowadzą swoje kampanie, w mniejszym zakresie, ale prowadzą". - Mają takie same warunki, mamy internet – dodał.
Poproszony o wymienienie nazwisk wszystkich kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta, odpowiedział: - Przyznaję się bez bicia, dziesięciu bym nie wymienił.
- Doskonale sobie zdajemy sprawę z tego, że są kandydaci, którzy mają większe szanse, i są ci kandydaci, którzy w wyborach prezydenckich chcą zaistnieć. To się zdarza na scenie politycznej – przekonywał gość "Rozmowy Piaseckiego".
Karczewski: przedłużanie prac nad ustawą o wyborach korespondencyjnych to złośliwość
We wtorek o godzinie 11 w Senacie ma się odbyć połączone posiedzenie trzech senackich komisji: Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, a także Komisji Ustawodawczej w sprawie rozpatrzenia projektu ustawy o przeprowadzeniu korespondencyjnych wyborów prezydenckich.
Karczewski powiedział, że nie będzie na tych obradach, ale będzie się wsłuchiwał w głosy obu stron. Zaznaczył, że w Senacie PiS nie może liczyć na wygraną. - Jesteśmy z tym oswojeni, taka jest demokracja. Przegramy w Senacie, wszystko na to wskazuje. Ale nie wiemy jeszcze, co przegramy, czy będzie wniosek o odrzucenie całości, czy będą poprawki – zwrócił uwagę.
Uznał, że przedłużanie prac nad ustawą o wyborach korespondencyjnych to "złośliwość" ze strony marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. - Jeżeli pierwszego dnia po otrzymaniu ustawy pan marszałek powiedział, że będzie trzymał ustawę do ostatniego momentu, to jest to złośliwość – ocenił. Zaznaczył jednocześnie, że "nie jest to niezgodne z prawem".
- Jeśli chciał pan marszałek naprawdę bardzo wnikliwie przeanalizować tę ustawę, to dwa tygodnie czasu absolutnie na to wystarczy – podkreślił Karczewski.
Źródło: TVN24