Przypadek, technika, logistyka mogą spowodować, że wyborcy będą traktowani nierówno - zwrócił uwagę konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski, który na antenie TVN24 komentował propozycję głosowania korespondencyjnego dla wszystkich obywateli podczas majowych wyborów prezydenckich.
Sejm w poniedziałek późnym wieczorem uchwalił ustawę, zgodnie z którą majowe wybory prezydenckie mają zostać przeprowadzone wyłącznie w trybie głosowania korespondencyjnego. Obecnie ustawą zajmie się Senat.
22 października 2013 roku w Sejmie ówczesna posłanka Krystyna Pawłowicz, mówiąc o głosowaniu korespondencyjnym, oceniła, że "to bardzo istotny problem konstytucyjności". Pawłowicz projekt takiego głosowania oceniła również jako "bardzo niebezpieczny". - Narusza podstawowe standardy i wartości dotyczące wyborów, a przede wszystkim konstytucyjną zasadę bezpośredniości oraz tajności wyborów, tworząc bardzo realne zagrożenia odtajnienia głosów w drodze do wyborczego pudła i zagrożenia sfałszowania w tym czasie głosów - mówiła.
- Za powszechność nie można zapłacić każdej ceny, to znaczy ceny łamania innych zasad, bezpośredniości i tajności - przekonywała.
Na antenie TVN24 słowa te komentował prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. - W pełni podzielam te poglądy - powiedział. - One były zawarte we wniosku klubu poselskiego PiS-u z 7 marca 2011 roku do Trybunału Konstytucyjnego, tam kwestionowano wówczas kodeks wyborczy - przypomniał, dodając, że Trybunał, odnosząc się do kwestii głosowania korespondencyjnego dla niepełnosprawnych, ocenił wówczas, że można takie głosowanie przeprowadzić i jest to zgodne z konstytucją.
- Trybunał traktował to jako wyjątek. W uzasadnieniu orzeczenia, które wtedy zapadło, padło sformułowanie, którego nie podzialam, że tajność głosowania jest przywilejem wyborcy i on powinien tę tajność głosowania sam sobie zapewnić - powiedział profesor. Zaznaczył przy tym, że "w odniesieniu do pewnej kategorii wyborców, których godność trzeba cenić, można dopuścić tego rodzaju głosowanie". - Ale nie można uczynić tego wyjątku regułą - dodał.
"Są istotne wątpliwości co do tego, czy wola wyborcy zostanie przekazana komisji"
Gość TVN24 pytany, czy nadchodzące wybory będą - zgodnie z założeniami - powszechne, równe, bezpośrednie i tajne, odparł, że jego zdaniem "w ogóle nie będą to wybory". - Pojęcie wyborów jest pojęciem, które konstytucja odnosi do pewnego zaświadczenia, tradycji: powszechne, równe, odbywające się w głosowaniu tajnym. Te elementy nie będą spełnione - zauważył.
- Co do powszechności, to jedni wyborcy ten pakiet otrzymają, inni go nie otrzymają z powodów organizacyjnych, technicznych, logistycznych. Władza nie jest w stanie zagwarantować prawa do udziału w wyborze prezydenta - tłumaczył.
Mówiąc o tajności głosowania, Piotrowski ponownie odniósł się do wypowiedzi Krystyny Pawłowicz z 2013 roku. - Pani profesor bardzo trafnie charakteryzowała ryzyko. Nie ma żadnej gwarancji, że inne osoby, choćby członkowie rodziny, nie będą mieli wpływu na sposób głosowania wyborcy i że wola wyborcy nie zostanie zmieniona w procesie transmisji - stwierdził.
Co natomiast z bezpośredniością wyborów? - Tutaj również są istotne wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście wola wyborcy zostanie przekazana komisji - mówił profesor. - Co do równości można mieć zasadnicze wątpliwości związane z tym, że przypadek, technika, logistyka mogą spowodować, że wyborcy będą traktowani nierówno - wymieniał dalej.
- Jest wreszcie wątpliwość związana z procesem ostatecznego przekazania tych kart do głosowania do komisji obwodowej. Pojawia się wątek oświadczenia, które wyborca składa, podając swoje dane i ewentualnej możliwości manipulowania wynikiem wyborów już na etapie postępowania komisji - zwrócił uwagę.
Prof. Piotrowski: obiektywizm musi być oparty na konsensusie
Dopytywany, czy taka próba przeprowadzenia wyborów jest łamaniem artykułów konstytucji, odparł, że "to będą wybory, których nazwę można sobie różnie wyobrażać". - Sam parlament nam tę nazwę ustalił. To będzie usługa pocztowa. Artykuł 16 ustawy mówi, że operator wyznaczony w czasie wykonywania zadań, o których mowa w ustawie, zwolniony jest z obowiązku świadczenia innych usług pocztowych - przypomniał. - Tutaj ustawowa definicja tych wyborów może być w taki właśnie sposób określona - podsumował.
Mówiąc o naruszeniach konstytucji, zwrócił uwagę, że nie można zmieniać prawa wyborczego "w tym momencie, to znaczy tuż przed wyborami". - Tu mamy zasadę sześciu miesięcy. Możemy wyjątkowo przyjąć, że są obiektywne okoliczności, w których ten okres sześciu miesięcy powinien być uznany za nieistotny. Ale obiektywizm tego uznania musi polegać na tym, że jest ono oparte na konsensusie, że te okoliczności są tak przez wszystkich postrzegane. Nie w sytuacjach, gdy zmieniamy reguły gry wyłącznie przy aplauzie jednej drużyny - zaznaczył.
Piotrowski odwołał się także w tym kontekście do trwającego w naszym kraju stanu epidemii. - On jest funkcjonalnie zbieżny ze stanem nadzwyczajnym - powiedział. - Zmieniamy znaczenie pojęć i w ten sposób prowadzimy do obejścia gwarancji konstytucyjnych - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24