Kandydaci na prezydenta deklarują rzeczy, które do nich w ogóle konstytucyjnie nie należą - ocenił we "Wstajesz i wiesz" profesor Radosław Markowski z Uniwersytetu SWPS. Jego zdaniem, trwająca kampania wyborcza jest "dziwaczna".
Nadchodzące wybory prezydenckie wyznaczone zostały na 28 czerwca. Kandydaci wykorzystują ostatnie dni kampanii, by przekonać do siebie wyborców i kontynuują kampanijny objazd po Polsce.
"Ta kampania prezydencka jest dziwaczna"
Politolog, profesor Radosław Markowski z Uniwersytetu SWPS komentował we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 przebieg wyścigu o Pałac Prezydencki. Ocenił, że "ta kampania prezydencka jest dziwaczna, bo (potencjalni - przyp. red.) prezydenci zajmują się i deklarują rzeczy, które do nich w ogóle konstytucyjnie nie należą". - To są prerogatywy premierów, ministrów i tak dalej - wskazywał.
- Można oczywiście mówić, że będzie się sprzyjać temu czy tamtemu, ale większość kandydatów nie mówi o tym, o czym powinna. Do prezydenta należy stanie na straży konstytucji, praworządności, zapewnienie porządku, stosunków międzynarodowych, bezpieczeństwa kraju - wyliczał.
Politolog podkreślił przy tym, że "polityka gospodarcza nie jest w rękach prezydenta". - On oczywiście może wpływać, zachęcać, wetować, ale te obietnice, takie konkretne, ile procent czego, to dalece odbiegają od tego, co należy do prezydenta - dodał Markowski.
Prof. Markowski: nie mamy dobrych badań
Gość TVN24 uznał także, że "wszystko wskazuje na to, że druga tura będzie konieczna". - Ale nie wiemy tego, ponieważ nie mamy dobrych badań teraz - zaznaczył. Jak wyjaśniał Markowski, powodem jest to, że "bardzo trudno docierać do ludzi".
- Zawsze w Polsce badania opinii publicznej były skażone takim błędem niedocierania do tych, do których się powinno docierać. A teraz w czasie pandemicznym jest to jeszcze bardziej zwielokrotnione. Oczywiście są telefony, one szacunkowo coś pokazują, ale nie wnikajmy w szczegóły tego wszystkiego - mówił dalej. Politolog podkreślił, że "jest dużo trudniej przewidzieć dzisiaj wynik pierwszej tury, niż we wszystkich tak zwanych normalnych okresach".
"Może tam zostać nieopatrznie podpisane dużo bezsensownych rzeczy"
Markowski odniósł się także od wizyty Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych zaplanowanej u szczytu kampanii wyborczej. Ubiegający się o reelekcję prezydent poleci tam we wtorek wieczorem, a w środę spotka się z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
- Rozumiem instrumentalny zabieg samego Andrzeja Dudy i jego sztabowców, natomiast jest to niedopuszczalne, powiedziałbym nawet skandaliczne z punktu widzenia i ambasady amerykańskiej w Warszawie, i departamentu stanu, i w ogóle tamtej strony - ocenił politolog. Jak wyjaśniał, "do tej pory w praktyce amerykańskiej nigdy się właściwie nie zdarzało, żeby prezydent tak otwarcie wspierał, brał stronę jednej strony politycznego sporu w innym kraju. W Polsce w tym przypadku". Zdaniem Markowskiego, "jest to absolutnie niedopuszczalne i skandaliczne".
CZYTAJ TAKŻE: Demokratyczny kongresmen wzywa Trumpa do "natychmiastowego odwołania" spotkania z Dudą >>>
- Na dodatek my nie wiemy, co w takim zapale tego spotkania - jak widzieliśmy przy poprzedniej wizycie, kiedy także ułożenie ciała Andrzeja Dudy pozostawiało wiele do życzenia, gdy był blisko tego prezydenta - ten Andrzej Duda niesiony emocjami tam podpisze - dodał. Gość TVN24 przyznał, że obawiam się, że "może tam zostać nieopatrznie podpisane dużo bezsensownych rzeczy".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24