Łącznie zdobyli ponad 20 milionów głosów. Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski zmobilizowali swoich wyborców, którzy w niedzielę tłumnie stawili się przy urnach. Reporter "Czarno na białym" Tomasz Kułakowski sprawdził, jakim zaangażowaniem wykazali się obywatele w czasie wyborów prezydenckich 12 lipca.
Ostatnia głosująca osoba w Polsce czekała na swoją kolej do godziny 22.15. Pani Kinga głosowała w Jastarni ponad godzinę po formalnym zamknięciu lokali wyborczych. – Całkiem sprawnie szło. Nie nudziłam się – mówi. – Warto było czekać. Spełniłam swój obywatelski obowiązek i jestem z siebie dumna – podkreśla.
W nadmorskich miejscowościach turystycznych, jak między innymi w Rewalu, uruchomiono rezerwy kart do głosowania. Mobilizacja panowała również na południu. Podróżnik Łukasz Supergan uznał, że do lokalu wyborczego najpewniej dotrze na rowerze. – Jeżeli można jechać 120 kilometrów w jedną stronę rowerem, to czemu nie przejść kilka kilometrów do najbliższego punktu wyborczego? – pytał.
Mobilizacja panowała również za granicą. Anna Kusiak, 93-letnia Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii do ostatniej chwili nie była pewna, czy zagłosuje. Pakiet dotarł dopiero w piątek. Gdyby nie pomoc organizacja Polonia Express, jej głos nie dotarłby na czas do okręgu wyborczego w Londynie. Również Polscy turyści chętnie głosowali za granicą podczas urlopu – między innymi w Paryżu. – Są takie momenty, kiedy trzeba się zmobilizować i to jest taki moment, bo to są wyjątkowe wybory – mówił pan Andrzej.
Aktywność rządu i alert RCB
Do głosowania zachęcali kandydaci – Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda - ale robił to również rząd. Premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Łukasz Szumowski zgodnie mówili, że nie należy się bać koronawirusa. – Latem wirusy grypy i ten koronawirus też są słabsze – przekonywał premier. – On jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się go bać. Już teraz trzeba pójść na wybory, tłumnie – dodał. – Nie ma się czego obawiać. Prawdopodobieństwo, że zachorujemy i będzie to miało związek z lokalem wyborczym jest bardzo, bardzo małe, jeżeli w ogóle nie znikome – zapewniał minister zdrowia.
Premier Mateusz Morawiecki zachęcał do głosowania, jeżdżąc po Polsce i rozdając symboliczne czeki z rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, ale rząd poszedł też na nietypowy sposób agitacji profrekwencyjnej. Obywatele otrzymali alerty RCB o treści: "II tura wyborów prezydenckich w niedzielę 12.07. Osoby 60+, kobiety w ciąży oraz osoby niepełnosprawne będą mogły głosować w komisjach wyborczych bez kolejki". SMS-y z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa wysyłane były dotąd wyłącznie w celu przekazania ostrzeżenia o nadchodzącym zagrożeniu.
Źródło: TVN24