Prawdopodobnie sztabowcy i sam prezydent Duda założyli, że trzeba powtórzyć strategię z wyborów do Parlamentu Europejskiego, zakładającą bardzo ostrą polaryzację. Wtedy to się z punktu widzenia PiS-u opłaciło - mówił w "Czasie decyzji" w TVN24 były premier Leszek Miller. - Jeżeli rozwija się histerię antyniemiecką w sytuacji, kiedy nasza gospodarka jest tak silnie sprzęgnięta z gospodarką zachodniego sąsiada, to nasuwa się znane powiedzenie Józefa Piłsudskiego "wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić" - dodał.
Ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda odniósł się podczas piątkowego wiecu w Bolesławcu do piątkowej publikacji gazety "Fakt", która opisała szczegóły sprawy ułaskawienia mężczyzny, skazanego za molestowanie seksualne swojej nieletniej córki.
- Czy koncern Axel Springer, z niemieckim rodowodem, który jest właścicielem gazety "Fakt" chce wpłynąć na wybory prezydenckie w Polsce? Niemcy chcą wybierać w Polsce prezydenta? To jest podłość, ja się na to nie zgadzam - mówił Andrzej Duda.
"Sztabowcy i sam prezydent założyli, że trzeba powtórzyć strategię z wyborów do Parlamentu Europejskiego"
Były premier Leszek Miller w programie "Czas decyzji" w TVN24 komentował słowa prezydenta. Ocenił, że "prawdopodobnie sztabowcy i sam pan prezydent Duda założyli, że trzeba powtórzyć strategię z wyborów do Parlamentu Europejskiego, zakładającą bardzo ostrą polaryzację". - Ponieważ wtedy to się z punktu widzenia PiS-u opłaciło, PiS wygrał te wybory, to założono, że tym razem też się opłaci, ale czy tak rzeczywiście będzie, to się dowiemy już za niewiele godzin - powiedział.
- To, co oni robią, ta bardzo ostra retoryka, wzbudzenie tych upiorów antyniemieckich, to jest przekonanie, że to się dla wyborców PiS-u opłaci - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wypowiedzi prezydenta "dają taki sygnał, że to, że działo się to w rodzinie, jest usprawiedliwieniem">>>
"Politycy niemieccy z pewnym pobłażaniem patrzą na te wygłupy w wykonaniu polskiego prezydenta"
Zdaniem Millera "politycy niemieccy z pewnym pobłażaniem patrzą na te wygłupy w wykonaniu polskiego prezydenta". - Nasze usytuowanie wzajemne, nasze kontakty handlowe, to pozostanie - ocenił.
- To się bierze stąd, że ta ekipa nie ma żadnej polityki zagranicznej. To są prymitywne odruchy i moralne wzdęcia, nic wartościowego w stosunkach międzynarodowych ani unijnych oni nie wyprodukowali - mówił.
- Polska dzisiaj staje się niestety państwem straconych szans, zawiedzionych nadziei i dyskredytacji na arenie międzynarodowej. Próby wstawania z kolan jeszcze bardziej wgniotły nas w ziemię i to będzie widoczne chociażby teraz, kiedy Niemcy objęły prezydencję w Unii Europejskiej na sześć miesięcy, a w tym czasie będą podejmowane bardzo ważne decyzje, także dotyczące budżetu (…), a my praktycznie w Europie nie mamy żadnych przyjaciół. A jeżeli chodzi o obszar pozaeuropejski, to cała nasza polityka jest zawieszona na prezydencie Stanów Zjednoczonych, który prawdopodobnie w listopadzie przegra wybory i zostaniemy w całkowitej pustce - skomentował Miller.
- Jeżeli rozwija się taką histerię antyniemiecką w sytuacji, kiedy nasza gospodarka jest tak silnie sprzęgnięta z gospodarką niemiecką, kiedy Niemcy przejmują prezydencję na sześć miesięcy, to mi się nasuwa znane powiedzenie Józefa Piłsudskiego "wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić" - dodał.
"Ja bym wolał, z punktu widzenia interesów Polski, żeby zwycięzca wygrał wyraźną różnicą głosów"
Miller przyznał, że "z punktu widzenia interesów Polski wolałby, żeby zwycięzca w wyborach prezydenckich wygrał wyraźną różnicą głosów". - Bo jeżeli wybory rozstrzygną się na zasadzie, że różnica będzie pół procent czy jeden procent, to druga strona nie uzna tego wyniku. Zwłaszcza gdyby przegrał Andrzej Duda. PiS ma szereg możliwości, żeby przenieść ten spór na ulicę i oczywiście do Sądu Najwyższego - skomentował były premier.
Według najnowszego sondażu telefonicznego Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24 wyniki urzędującego prezydenta i prezydenta Warszawy są bardzo zbliżone. W badaniu poparcie w drugiej turze dla Rafała Trzaskowskiego zadeklarowało 46,4 procent ankietowanych, a dla Andrzeja Dudy - 45,9 procent. 7,7 procent ankietowanych stwierdziło, że nie wie, na kogo zagłosuje.
- Aktywiści PiS-u są w stanie złożyć wiele tysięcy protestów wyborczych i po wyborach sytuacja się wcale nie uspokoi, a będzie jeszcze bardziej rozpalona, będziemy mieli drugi etap tej gorączki politycznej. A co zrobi Sąd Najwyższy, jeżeli otrzyma tysiące protestów wyborczych, tego ja oczywiście nie wiem, ale wielkiego zaufania do Sądu Najwyższego po tych wszystkich zmianach ja osobiście nie mam - przyznał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24