To jest jeden z kamyków, który zostanie dorzucony do ogólnej negatywnej oceny sytuacji w Polsce - mówił w programie "Koronawirus. Raport" były ambasador Polski przy OBWE profesor Henryk Szlajfer. Odniósł się do negatywnej opinii tej organizacji w sprawie propozycji dotyczących zmian w procesie wyborczym. Jego zdaniem opinię OBWE można "lekceważyć na krótką metę, natomiast cena tego będzie wysoka".
10 maja mają odbyć wybory prezydenckie, ewentualna druga tura - dwa tygodnie później. Sejm głosami PiS przyjął ustawę, zgodnie z którą głosowanie miałoby zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. Zajmuje się nią obecnie Senat, który ma czas do 6 maja, by zająć stanowisko wobec tych przepisów. Ustawa nie weszła jeszcze w życie i przygotowania do wyborów są realizowane bez podstawy prawnej.
Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie wydało w poniedziałek opinię na temat ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w Polsce. "W ocenie Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE projekt ustawy wymaga znaczących zmian, by stał się zgodny z zaleceniami OBWE oraz innymi międzynarodowymi standardami demokratycznych wyborów" - oceniono.
CZYTAJ WIĘCEJ: OBWE: ustawa o wyborach korespondencyjnych zagraża ważnym zasadom wyborów demokratycznych >>>
"To jest sygnałem, którego nikt nie zlekceważy"
- Trzeba pamiętać, że ostatnie wybory parlamentarne w Polsce były obserwowane i oceniane przez OBWE i ODIHR [Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE]. Ocena była pozytywna, ale już wówczas wskazano na szereg nieprawidłowości. Na typ propagandy, która miała miejsce, na nierówny dostęp do środków masowego przekazu – przypomniał w programie "Koronawirus. Raport" były ambasador Polski przy OBWE prof. Henryk Szlajfer. Jak dodał, "to był łagodny sygnał zawarty w pozytywnej wówczas ocenie wyborów parlamentarnych".
- To, co się szykuje w tej chwili, jest wariantem przypominającym sytuację, do której, wydawało mi się, nigdy nie dojdzie – mówił profesor. Zauważył, że "wybory obserwowano wielokrotnie w Polsce, w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, ale w żadnym kraju należącym do Unii Europejskiej do tej pory tego typu problemów, jakie podniesiono we wstępnej ocenie, nie było". - Ta ocena jest ujęta w bardzo delikatny sposób, jeśli chodzi o słownictwo, ale jest jednocześnie oceną miażdżąca – dodał.
- Jeśli po takiej ocenie nie następują zmiany, następuje negatywna ocena całego procesu wyborczego. To jest sygnałem, którego nikt nie zlekceważy – powiedział profesor.
"To jeden z kamyków, który zostanie dorzucony do ogólnej negatywnej oceny sytuacji w Polsce"
Zapytany o to, co oznacza negatywna opinia OBWE, profesor Henryk Szlajfer odpowiedział, że "to jest jeden z kamyków, który zostanie dorzucony do ogólnej negatywnej oceny sytuacji w Polsce, która pojawiać się będzie szczególnie w instytucjach europejskich".
- Ten kolejny kamyczek mówiący o tym, że Polska wypada z grona krajów, które mają ustabilizowany system demokratyczny, bo taka będzie prawdopodobnie frazeologia, oznaczać może bardzo wiele, jeżeli połączymy to z innymi zmianami dotyczącymi sądownictwa, samego procesu wyborczego i tak dalej – tłumaczył były ambasador Polski przy OBWE.
Jak mówił, może się okazać, że negatywnymi skutkami tej opinii dotknięci zostaną obywatele Polski. – Może się zdarzyć, że Bogu ducha winien polski przedsiębiorca, który będzie zawierał kontakty z partnerem w Unii Europejskiej, natknie się na żądanie przedstawienia dodatkowych zabezpieczeń, by zabezpieczyć kontrakt, dlatego że jest z Polski – wyjaśnił profesor.
"Gdyby mi ktoś powiedział parę lat temu, że do tego dojdzie, uznałbym go za wariata"
Zapytany o to, co, jako były ambasador przy OBWE oraz dysydent w czasie PRL, czuje w związku z negatywną opinią organizacji w sprawie demokratycznego systemu wyborczego w Polsce, Szlajfer odpowiedział, że "po pierwsze, gdyby mu ktoś powiedział parę lat temu, że dojdzie do tego, uznałby go za wariata".
- Po drugie czuję potworny żal, a po trzecie potworną wściekłość na tych, którzy z trudem zbudowaną wolność i demokratyczny porządek zdołali w ciągu półtora roku, a tak naprawdę kilku miesięcy, tak zdemolować. Straty będą ogromne – mówił profesor Szlajfer.
- Nie trzeba być wielkim naukowcem, żeby przewidywać rezultat. To się skończy (…) Jestem przekonany, że dotrwam do tego momentu, że okaże się, że ci, którzy są za to odpowiedzialni, odpowiedzą za to przed społeczeństwem. Tu nie chodzi o to, żeby się znaleźli w więzieniu, ale żeby przed społeczeństwem odpowiedzieli za to nieszczęście, które na kraj sprowadzają – dodał.
Szlajfer: opinie OBWE można lekceważyć na krótką metę, ale cena tego będzie dość wysoka
Zdaniem profesora "polityk, który dba wyłącznie o krótkotrwały sukces, nie będzie się tym (opinią OBWE - red.) przejmował, z uwagi na to, że OBWE wprawdzie jest szacowną instytucją, w swoim mandacie ma zajmowanie się sprawami wyborów, demokracji, a jednocześnie może być lekceważone na krótką metę".
- To jest jednak polityka, która ma bardzo krótkie nogi, z tego punktu widzenia, że OBWE, a zwłaszcza biuro OBWE w Warszawie zajmujące się sprawami wyborów, promocji demokracji, jest jedną z najbardziej szacownych organizacji, mającej ogromne doświadczenie, jeśli chodzi o monitorowanie i ocenianie wyborów (…). Odegrało kluczową rolę w 2004 roku, kiedy trzeba było kwestionować wybory na Ukrainie, ze skutkiem pozytywnym – przypomniał gość programu "Koronawirus. Raport".
- Można lekceważyć to na krótką metę, natomiast cena będzie dość wysoka – dodał profesor Szlajfer.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24