Polaryzacja opłaca się najsilniejszym kandydatom - powiedział w programie "Czas decyzji" doktor Sergiusz Trzeciak, ekspert do spraw wizerunku publicznego. Gość TVN24 komentował również wykorzystywanie mediów społecznościowych w kampanii wyborczej, a także odniósł się do roli fake newsów w polityce.
Do wyborów prezydenckich zaplanowanych na 28 czerwca zostało 15 dni. Sobota była dla kandydatów kolejnym dniem kampanii wyborczej. Ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda spotkał się z sympatykami na Opolszczyźnie, podobnie jak Rafał Trzaskowski, który po południu odwiedził także Wałbrzych. W Gdyni i na Kaszubach był Szymon Hołownia, a w Poznaniu i Nowym Tomyślu Robert Biedroń. Władysław Kosiniak-Kamysz rozmawiał z wyborcami na Mazowszu, a Krzysztof Bosak w Krakowie oraz Katowicach.
Kampanię wyborczą w programie "Czas decyzji" oceniał doktor Sergiusz Trzeciak, ekspert ds. wizerunku publicznego. Przyznał, że wyraźne starcie pomiędzy Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim sprawia, że ich kandydatury będą zyskiwać. - Polaryzacja opłaca się obu kandydatom. Rzeczywiście pozostali kandydaci opozycji, tak jak Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz czy Robert Biedroń zdecydowanie stracą. Polaryzacja opłaca się najsilniejszym kandydatom - mówił gość TVN24.
"Doskonałe narzędzie, które służy do rozbudzania emocji"
Trzeciak odniósł się także do wymiany zdań na Twitterze pomiędzy Andrzejem Dudą a byłym premierem Donaldem Tuskiem. - Każdy z nich ma swoje medium, które dodatkowo później jest relacjonowane przez inne media. Myślę, że ta moda na media społecznościowe, przede wszystkim na Twittera, przyszła ze Stanów Zjednoczonych i widać trend bardzo silnej polaryzacji, takich uszczypliwości i złośliwości - stwierdził Trzeciak.
- To jest taki pojedynek na słowa. W tej chwili są one głównie toczone w mediach społecznościowych, bo to daje potężne narzędzie oddziaływania - dodał. Trzeciak zwrócił także uwagę na możliwość udzielenia szybkiej odpowiedzi w Internecie. - Kiedyś czekaliśmy na relacje w wieczornych serwisach, a w tej chwili te relacje są cały czas. Ten pojedynek toczy się w przestrzeni przez kilkanaście godzin od wczesnego rana do późnego wieczora. Politycy natychmiast odpowiadają, liczy się refleks i cięta riposta, tak by ludzie udostępniali i komentowali te posty - komentował ekspert.
- Mamy do czynienia z doskonałym narzędziem, które służy do rozbudzania emocji. Nic tak nie mobilizuje wyborców jak emocje. Jeżeli wyborca widzi, że jest ostra temperatura sporu, to też go mobilizuje do wzięcia udziału w wyborach - dodał Sergiusz Trzeciak.
"Kluczem do zwycięstwa jest mobilizacja własnego elektoratu"
Trzeciak skomentował także pojawienie się w kampanii tematów światopoglądowych. - Pamiętajmy, że te sprawy to jest sposób, by zmobilizować swoich wyborców. Myślę, że prezydent odczytuje nastroje zwłaszcza konserwatywnego elektoratu, a także sondaże, zgodnie z którymi większość osób jest na przykład przeciwko legalizacji małżeństw homoseksualnych czy nawet przeciwko związkom partnerskim - komentował gość "Czasu decyzji". - Społeczeństwo jest w tej sprawie bardzo spolaryzowane i w ten właśnie sposób mobilizuje się swoich wyborców - dodał.
- Jedna rzecz jest tutaj bardzo istotna z punktu widzenia kampanii wyborczej. Jeśli dojdzie do drugiej tury, to różnice pomiędzy kandydatami będą pewnie niewielkie, kilkuprocentowe. Jeśli jest różnica kilku procent, to kluczem do zwycięstwa jest mobilizacja własnego elektoratu - stwierdził Trzeciak.
- Pamiętajmy, że kampania rządzi się swoimi prawami, ona jest bardzo mocno spolaryzowana, a w drugiej turze, jeśli do niej dojdzie, będziemy mieli do czynienia ze swego rodzaju plebiscytem pomiędzy "PiS-em" i "antyPiS-em" - powiedział Sergiusz Trzeciak. - Wygra ten kandydat, który będzie w stanie bardziej zmobilizować wyborców, a żeby to zrobić, trzeba rozbudzić emocje - podkreślił.
Wpływ fake newsów na politykę
Sergiusz Trzeciak skomentował także wpływ fake newsów na politykę. Stwierdził, że "przy niewielkiej liczbie głosów różnicy między kandydatami fake newsy mogą mieć wpływ na ostateczny rezultat kampanii". - Fake newsy tworzone są po to, by jak najwięcej osób je udostępniło na zasadzie tak zwanego wirusa. Każdy z nas, jeżeli udostępnia jakąś informację w mediach społecznościowych, powinien się trzy razy zastanowić, czy ta informacja na pewno jest prawdziwa - komentował gość "Czasu decyzji". Trzeciak zwrócił uwagę, że "każdy dobry dziennikarz, który udostępnia jakąś informację, sprawdza ją w kilku źródłach".
- Wystarczy odrobina refleksji i czasami powinniśmy powstrzymać emocje i zastanowić się trzy razy, czy polityk naprawdę tak powiedział, czy to nie jest wyrwane z kontekstu - stwierdził Trzeciak. - Jak mamy jakąkolwiek wątpliwość, to lepiej takiej informacji nie udostępniać. Jeżeli chcemy, by fake newsów było jak najmniej, to apelujmy nie tylko do twórców, bo oni mają interes, żeby je tworzyć, tylko sami się zastanówmy, co możemy zrobić, by ich nie rozsiewać - dodał Trzeciak.
Źródło: TVN24