Wybory prezydenckie w Polsce zostały przeprowadzone w sposób profesjonalny, nawet mimo braku klarownej sytuacji prawnej - oceniło w poniedziałkowej analizie Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Zauważyło jednak, że "publiczny nadawca stał się narzędziem kampanii dla prezydenta ubiegającego się o reelekcję, a niektóre przekazy medialne miały wyraźnie wydźwięk ksenofobiczny oraz antysemicki".
Według przedstawionych przez PKW wyników głosowania, pochodzących z 99,8 procent obwodów, w pierwszej turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda zdobył 43,7 procent poparcia. Na drugim miejscu znalazł się kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski z poparciem 30,3 procent badanych. Duda i Trzaskowski zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich, która odbędzie się 12 lipca.
Ustawa o przeprowadzeniu wyborów "przyjęta w pośpiechu bez odpowiedniej debaty"
Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODiHR) w analizie podsumowującej pierwszą turę wyborów prezydenckich oceniło, że niedzielne głosowanie "zostało przeprowadzone w sposób profesjonalny, mimo braku klarownej sytuacji prawnej w trakcie poszukiwania rozwiązań umożliwiających przeprowadzenie wyborów podczas pandemii COVID-19".
W analizie podkreślono, że dotrzymano w Polsce wszystkich terminów wyborczych, a wytyczne związane z reżimem sanitarnym w lokalach wyborczych były przestrzegane.
Zauważono jednak, że ustawa z 2 czerwca o przeprowadzeniu tegorocznych wyborów prezydenckich "została przyjęta w pośpiechu bez odpowiedniej debaty publicznej, co jest sprzeczne ze zobowiązaniami krajów regionu OBWE". Wyjaśniono, że proponowane tam zmiany "miały wpływ na rejestrację kandydatów, kampanie i finansowanie kampanii, metody głosowania oraz rozwiązywanie sporów wyborczych", przez co "sposób, w jaki zostały wykonane, zagroził stabilności i jasności ustawodawstwa".
OBWE o "negatywnej retoryce" w kampanii
W analizie zwrócono uwagę, że "nietolerancja oraz stronniczość mediów skalały kampanię". - Jasnym jest, że emocje sięgają zenitu, jednak nietolerancja czy stronniczość mediów nigdy nie mogą być częścią dynamicznej demokracji - przyznał Thomas Boserup, szef Specjalnej Misji Oceniającej Wybory ODiHR.
"Sama kampania charakteryzowała się negatywną retoryką ze strony wiodących kandydatów, co dodatkowo zaostrzyło i tak już konfrontacyjną atmosferę. Mowa podburzająca stosowana przez prezydenta ubiegającego się o reelekcję (Andrzeja Dudę - red.) miała czasami charakter ksenofobiczny i homofobiczny" - oceniono.
W analizie wspomniano, że "nadawca publiczny nie wywiązał się ze swojego obowiązku zapewnienia zrównoważonego i niestronniczego przekazu medialnego", choć "zapewnił wszystkim kandydatom bezpłatny czas antenowy ustanowiony prawnie i zorganizował jedyną wspólną debatę telewizyjną przeprowadzoną podczas kampanii".
Biuro zwróciło uwagę, że media państwowe nie pozwoliły na "poważną dyskusję, która pomogłaby wyborcom w dokonaniu świadomego osądu". "W okresie poprzedzającym wybory, publiczny nadawca stał się narzędziem kampanii dla prezydenta ubiegającego się o reelekcję, a niektóre przekazy medialne miały wyraźnie wydźwięk ksenofobiczny oraz antysemicki" - oświadczono.
Obserwatorzy w Polsce
Zespół Specjalnej Misji Oceny Wyborów OBWE rozpoczął pracę w Polsce 16 czerwca i kontynuuje obserwację. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, grupa obserwatorów pozostanie w naszym kraju do czasu przeprowadzenia drugiej tury wyborów. Jak usłyszeliśmy, zespół jest znacznie pomniejszony- z uwagi na restrykcje związane z pandemią COVID-19 - w porównaniu z tym, który odwiedził Polskę w zeszłym roku, podczas jesiennych wyborów parlamentarnych.
Obserwatorzy sprawdzają, w jakim stopniu wybory odbywają się zgodnie z zobowiązaniami OBWE oraz innymi międzynarodowymi standardami dotyczącymi demokratycznych wyborów, a także z ustawodawstwem krajowym.
Źródło: tvn24.pl, osce.org