W trakcie protestów przeciwko brutalności policji w USA spadło zaufanie do prezydenta Donalda Trumpa. Wzrosła też liczba Amerykanów, uważających, że kraj podąża w złym kierunku. Odbija się to na przedwyborczych sondażach - w wielu kluczowych stanach prowadzi były wiceprezydent Joe Biden.
Od 31 maja do 10 czerwca o 6,7 punktu procentowego, do 66,4 procent wzrósł odsetek Amerykanów, którzy uważają, że kraj podąża w złym kierunku - wynika z danych portalu RealClearPolitics, który podlicza średnią ze wszystkich liczących się sondaży. W tym samym okresie zaufanie do prezydenta Trumpa spadło z 44,2 do 42,1 procent.
W zdecydowanej większości ogólnokrajowych badań Donald Trump przegrywa z niemal pewnym prezydenckiej nominacji Partii Demokratycznej Joe Bidenem. W badaniu dla stacji CNN, przeprowadzonym w czerwcu, przewaga byłego wiceprezydenta nad obecnym gospodarzem Białego Domu wynosi 14 punktów procentowych.
Sondażowy problem Trumpa
By wygrać wybory prezydenckie w USA konieczne jest przeciągnięcie na swoją stronę stanów, wahających się między republikanami i demokratami. W nich - w trakcie kryzysu gospodarczego spowodowanego epidemią koronawirusa - notowania Trumpa nie są dla niego korzystnie. Prezydent przegrywa z Joe Bidenem w Ohio, Wisconsin oraz w Arizonie - wynika z sondażu z czerwca dla telewizji Fox News. Natomiast badanie ośrodka badawczego Cygnal wskazuje, że Biden wygrywa z Trupem 3 punktami procentowymi na Florydzie. W 2016 roku Trump zwyciężał we wszystkich tych czterech stanach.
Sondażowe problemy prezydenta dotyczą też Teksasu, bastionu republikanów, który w wyborach prezydenckich po raz ostatni demokratę wybrał w 1976 roku. Zgodnie z badaniem Quinnipiac z początku czerwca Trump ma tu nad Bidenem przewagę zaledwie jednego punktu procentowego. Zmiana w wyborczych preferencjach Teksasu spowodowana jest przez demografię tego stanu. Od 2016 roku zarejestrowało się tu ponad 2,5 miliona nowych wyborców. To głównie ludzie młodzi, Latynosi oraz osoby napływowe ze stanów na północy USA. Statystycznie w elektoracie tym większym poparciem cieszą się demokraci.
"Tradycyjne wskaźniki sugerują, że prezydencka szansa na drugą kadencję jest zagrożona. Ale stanowi i lokalni działacze republikanów widzą to inaczej" - pisze David Siders na portalu Politico. Przedstawiciele Partii Republikańskiej mają uważać, że "koronawirus jest w odwrocie, a ekonomia się odbija". "Sondaże są niewiarygodne, Joe Biden jest zbyt słaby, by wytrwać, a media wciąż nic nie rozumieją" - tak streszcza przedwyborcze stanowisko republikanów Siders.
Według agencji Reutera wpływ na słabnące wyniki sondażowe prezydenta USA miały też gwałtowne protesty, związane ze śmiercią w wyniku policyjnej interwencji czarnoskórego George'a Floyda.
W sobotę Trump po przerwie spowodowanej koronawirusem wznowi swoje wyborcze wiece. Spotkanie w Tulsie w Oklahomie cieszy się - jak informuje sztab wyborczy prezydenta - rekordowym zainteresowaniem. Kolejne planowane są w Karolinie Północnej, Teksasie i Arizonie.
Wybory prezydenckie w USA
Wybory w Stanach Zjednoczonych odbędą się 3 listopada. Donald Trump będzie ubiegał się o reelekcję, mierząc się - na co wszystko wskazuje - z byłym wiceprezydentem w administracji Baracka Obamy, Joe Bidenem.
Biden jest niekwestionowanym faworytem do nominacji już od kwietnia, gdy z wyścigu do fotela prezydenckiego wycofał się główny konkurent Bidena w walce o nominację Partii Demokratycznej na jej kandydata w wyborach, senator Bernie Sanders. Niemniej, dopiero przed nieco ponad tygodniem byłemu wiceprezydentowi udało się przekroczyć wymagany próg 1991 delegatów, torujący drogę do nominacji.
77-letni Biden nominacje demokratów otrzyma prawdopodobnie w sierpniu. Na ten miesiąc - z powodu epidemii COVID-19 - przełożono z lipca konwencję Partii Demokratycznej.
Źródło: PAP