Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak przyznała, że doświadczyła w niedzielę problemu z oddaniem głosu w wyborach parlamentarnych. - Okazało się, że nie ma mnie w spisie - powiedziała podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. Problem udało się jednak rozwiązać. - Zawsze mogą być tego typu sytuacje, że ktoś omyłkowo nie został wpisany do spisu wyborców - dodała.
Podczas pierwszej poniedziałkowej konferencji Państwowej Komisji Wyborczej mówiono m.in. o problemach, jakie wystąpiły podczas niedzielnego głosowania w wyborach parlamentarnych. Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak przyznała, że sama doświadczyła problemu, gdy stawiła się w swojej komisji wyborczej. Jak zaznaczyła, do spisu wyborców w wybranym obwodzie głosowania dopisała się przez e-usługę.
- Gdy przyszłam (do wybranej komisji wyborczej - red.) w Warszawie okazało się, że mnie nie ma w spisie - powiedziała. Szefowa KBW zaczęła się wówczas zastanawiać, co w tej sytuacji ma zrobić. - Wpadłam na pomysł, że jestem na dodatkowym formularzu. Ale to pewnie nie wszyscy wyborcy wiedzą, że jest dodatkowy formularz, na którym wpisuje się osoby dopisane (do danego spisu - red.) - relacjonowała Magdalena Pietrzak.
Jej nazwisko rzeczywiście znalazło się na tym dodatkowym formularzu, co umożliwiło oddanie głosu. - Zawsze mogą być tego typu sytuacje, że ktoś omyłkowo nie został wpisany do spisu wyborców, więc to na pewno było na bieżąco załatwiane - zaznaczyła szefowa KBW. Dodała również, że na wypadek tego typu problemów w czasie wyborów są zawsze dyżury w urzędach gmin.
600 tys. zaświadczeń spowolniło prace komisji
Jak wskazała szefowa KBW, zaświadczenia o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania, były głównym źródłem problemów w komisjach wyborczych. Z zaświadczeń takich podczas niedzielnych wyborów skorzystało ok. 600 tys. osób. Konieczność wpisania każdego z takich wyborców do odpowiedniego formularza znacznie spowolniła prace wielu komisji.
Szefowa KBW przywołała tu sytuację z Jagodna we Wrocławiu, gdzie głosowanie trwało do około godz. 3. Jak tłumaczyła, była ona spowodowana powstaniem nowego osiedla. - Lokalne uwarunkowania sprawiły, że pojawiła się tam duża liczba nowych wyborców, którzy nie byli w tym miejscu zameldowani. W związku z tym nie znaleźli się w spisie wyborców. Jeżeli wyborcy są zameldowani, to zapewniamy im komfort wpisania do spisu wyborców – wyjaśniła.
Jak podkreśliła Pietrzak, instytucja zaświadczenia jest przeznaczona dla tych wyborców, którzy nie wiedzą gdzie będą przebywali w dniu wyborów. - Jeśli ktoś wie, że jest to miejsce jego zamieszkania, to apeluję o dopisanie się do rejestru wyborców - powiedziała.
Jak wynika z sondażu late poll Ipsos, frekwencja w niedzielnych wyborach do Sejmu i Senatu wyniosła rekordowe 72,9 proc.
Źródło: TVN24, PAP