Rozporządzenia w sprawie utworzenia dodatkowych zagranicznych obwodów wyborczych wciąż nie ma. Ministerstwo Spraw Zagranicznych na opublikowanie listy ma czas do 25 września. Odpowiedzialny za te kwestie wiceszef resortu dyplomacji Piotr Wawrzyk został kilka dni temu zdymisjonowany. Jak poinformował premier, powodem dymisji jest toczące się "postępowanie wyjaśniające".
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jak wyjaśnił resort dyplomacji, powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy".
Jako pierwsza informację o odwołaniu Wawrzyka z MSZ podała "Gazeta Wyborcza". Dziennik, powołując się na swojego informatora z MSZ, przekazał, że w czwartek do budynku resortu dyplomacji weszli agenci służb specjalnych, prawdopodobnie CBA. Przesłuchali kierownictwo departamentu konsularnego i dyrektora generalnego MSZ. Jeszcze tego samego dnia premier Morawiecki odwołał Wawrzyka.
Premier: wiem o postępowaniu wyjaśniającym, które trwa i stąd ta dymisja
W poniedziałek Morawiecki, podczas konferencji w Tomaszowie Mazowieckim, zapytany został o dymisję Wawrzyka i doniesienia medialne wskazujące, że jest ona związana z działaniami CBA.
Odpowiedział, że toczy się podstępowanie wyjaśniające i odpowiednie służby będą mogły przedstawić informacje, jeśli uznają to za stosowne. - Wiem o takim postępowaniu wyjaśniającym, które trwa i stąd ta dymisja - powiedział szef rządu. - Chcemy zachować absolutną transparentność i uczciwość. Jak tylko natrafiamy na ślady nieprawidłowości, (...) to pozostawiamy sprawy do wyjaśnienia. Dymisja nastąpiła, aby przeciąć jakiekolwiek wątpliwości - oświadczył premier.
Premier nie ujawnił, czego dotyczy postępowanie. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" opisywali, że sprawa może mieć związek z byłym asystentem w biurze poselskim Wawrzyka i - jak ustalił dziennik - członkiem rodziny byłego już wiceministra. "Było o nim głośno w związku z przyznaniem firmie z Kielc, w której kiedyś pracował, 6 mln zł na obsługę polskiego przewodnictwa w OBWE z dodatkowym uzupełnieniem tej kwoty o 1,5 mln zł - odbyło się to z pominięciem procedur" - podano.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW O ŚWIECIE": Pytania o głosowanie za granicą. "Każdy prawidłowo oddany w wyborach głos powinien się liczyć"
Jak napisali dziennikarze, były asystent miał stać za pomysłem powołania w Łodzi Centrum Decyzji Wizowych, a to z kolei było związane z rozporządzeniem rozszerzającym katalog pracujących w Polsce obywateli 20 państw, na rzecz których decyzje wizowe miały być podejmowane przez urzędników MSZ w centrum. Chociaż - jak przypomniano - PiS wycofał się ostatecznie z tego pomysłu, to centrum w Łodzi już powołano.
"Jak twierdzi nasz informator, CBA zainteresowało się właśnie kulisami umowy na wynajem Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi i strat, które w związku z tym mógł ponieść skarb państwa" - napisano w "Wyborczej".
Nie ma rozporządzenia w sprawie utworzenia dodatkowych okręgów
Były już wiceminister odpowiadał między innymi za sprawy konsularne, w tym za system wydawania wiz oraz za sprawy Polonii. Jego dymisja została ogłoszona, gdy wciąż głośno pyta się o kwestię głosowania Polonii za granicą i krótki czas na zliczenie ich głosów przy nowych zasadach liczenia kart i dodatkowym głosowaniu w referendum.
Czytaj też: Dwie kwestie, które stanowią problem przy głosowaniu Polaków za granicą. "To chyba tak nie powinno wyglądać"
W ostatnim czasie eksperci zwracali uwagę, że choć ograniczony czas na liczenie kart wyborczych z obwodów poza granicami Polski się nie zmienił, to wprowadzone przez PiS nowe zasady mogą wydłużyć prace komisji. A - jak wynika z artykułu 230 Kodeksu wyborczego - jeśli komisja nie zdąży w ciągu 24 godzin od zakończenia głosowania policzyć głosów, to głosowanie w takim obwodzie uważa się za niebyłe.
W połowie sierpnia szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak informował, że cztery lata temu za granicą było 320 obwodów głosowania i zasygnalizował, że PKW ma "zapewnienie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że w tym roku tych obwodów będzie więcej".
Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak wyjaśniała wtedy, że na stronach konsulatów nie ma jeszcze informacji dotyczących głosowania 15 października, ponieważ "minister spraw zagranicznych ma do 25 września czas, aby utworzyć obwody za granicą".
Rozporządzenie w tej sprawie do dzisiaj nie zostało opublikowane.
"Polonia będzie miała trzy tygodnie na zapisanie się do wyborów"
Szef sejmowej komisji do spraw łączności z Polakami za granicą Robert Tyszkiewicz (KO), komentując ten stan rzeczy, przypomniał, że "mamy 41 dni do wyborów i nasi rodacy wciąż nie mogą zarejestrować się do uczestnictwa w wyborach".
- Nie mogą, ponieważ MSZ nie ogłasza, gdzie mogliby się zapisać. Niestety wymóg prawny jest taki, że aby zapisać się do wyborów, trzeba wskazać konkretne miasto i konkretną komisję. PiS w tej chwili mówi, co byłoby gigantycznym skandalem, jeśli okazałoby się prawdą, że dopiero około 25 września zamierza opublikować te listy. To znaczy, że Polonia będzie miała trzy tygodnie na zapisanie się do wyborów. To musi negatywnie wpłynąć na frekwencję wyborczą - zwrócił uwagę.
Mirosław Wróblewski z biura Rzecznika Praw Obywatelskich, w rozmowie z reporterem TVN24, zaznaczył, że do RPO "wciąż wpływają sygnały od Polaków, którzy oczekują, że dodatkowe obwody do głosowania zostaną utworzone w różnych miejscach".
Wróblewski podkreślił, że "im wcześniej Polacy będą wiedzieć, że obwody istnieją w danym miejscu, tym bardziej będą mogli przygotować, na przykład, wyjazd".
Źródło: PAP, tvn24.pl, Gazeta Wyborcza