Jarosław Kaczyński podczas konwencji wojewódzkiej we Wrocławiu nawiązał do afery wizowej. - Tych wiz, o których ta pani tam krzyczała, było dokładnie 268. A nie 250 tysięcy. Czyli mniej więcej tysiąc razy to powiększają - powiedział. Prezes PiS mówił także, że wśród rzeczy, które "nam się należą" są: reparacje niemieckie, środki z Unii oraz "spokój, możliwość normalnego życia".
Jarosław Kaczyński podczas konwencji wojewódzkiej we Wrocławiu wspomniał krótko o aferze wizowej.
Uczynił to pod koniec swojego wystąpienia, kiedy odniósł się do słów jednej z kobiet z sali. - Tych wiz, o których ta pani tam krzyczała, było dokładnie 268. A nie 250 tysięcy. Czyli mniej więcej tysiąc razy to powiększają. Jeżeli chodzi o takie afery, gdzie naprawdę są wielkie sumy - można powiedzieć miliardy i dziesiątki miliardów - to naprawdę pod tym względem to są świetni specjaliści - powiedział prezes PiS.
Dzień wcześniej o aferze wizowej mówiła w Otwocku posłanka Kinga Gajewska. Posłanka Koalicji Obywatelskiej została doprowadzona do radiowozu przez policjantów i do niego wciągnięta. Wcześniej mówiła przez megafon: - Do Polski zostało wpuszczonych 250 tysięcy ludzi z Afryki i z Azji, a nasze wizy były sprzedawane na straganach.
Kaczyński: mówimy jasne "nie" relokacji nielegalnych migrantów
Kaczyński podczas wystąpienia mówił między innymi o kwestii związanej z bezpieczeństwem. - Nie tym militarnym, ale tym codziennym. Polska jest dzisiaj krajem spokojnym o niskim stosunkowo poziomie przestępczości. Można żyć w normalnych warunkach, bez stałego zagrożenia. Ale są tacy, którzy chcą to zmienić - powiedział lider PiS. W jego ocenie władze Unii Europejskiej nie wyciągnęły "żadnych wniosków z tego, co dzieje się w Europie od dłuższego czasu". - Z drugiej strony mamy do czynienia w Polsce z opozycją, która jest totalna, jak sama o sobie mówi, ale która jednocześnie jest antypaństwowa i antynarodowa - wskazywał.
- Jej szef (Donald) Tusk zachowuje się w sposób skandaliczny i, razem wziąwszy, to tworzy sytuację naprawdę trudną. Musimy sobie z nią dać radę - przekonywał. Jak mówił dalej, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen "ogłosiła ostatnio 10 punktów". - Dwa z nich to po prostu powrót do tego, co zostało odrzucone w 2018 roku. Odrzucone w ogromnej mierze dzięki Polsce, dzięki twardej polityce naszego rządu - stwierdził Kaczyński. Dodał, że chodzi o powrót do relokacji migrantów, który ma oznaczać "nic innego jak tylko sytuację, w której przymusowo będzie się do Polski zwozić tych, którzy dzisiaj są na Lampedusie, ale także w innych miejscach, których będzie coraz więcej".
- Pani von der Leyen powiedziała tym od przemytu, handlu ludźmi, od tych wszystkich, którzy przewożą ludzi do Europy "róbcie to dalej, to świetny interes, będziecie zarabiać jeszcze więcej" - powiedział.
- To jest zachęta do tego, żeby Polska, inne kraje Europy oczywiście też zostały zalane tłumem ludzi, którzy są mamieni tym, że będą mogli tutaj lepiej żyć, a którzy bardzo często żyją, można powiedzieć, na różne, niekoniecznie obojętne z punktu widzenia zwykłego obywatela, sposoby - mówił Kaczyński.
- Chcę jasno powiedzieć, my tutaj mówimy jasne "nie". Mówimy to dlatego, że wiemy co się dzieje w różnych krajach na południe, zachód i północ od naszych granic. Wiemy o strefach, gdzie nawet policja się boi wjeżdżać nawet większymi siłami, o ciągłych awanturach, o aktach terroru, o przestępstwach, o gwałtach o chuligaństwie i strachu ludzi - wyliczał prezes PiS.
Kaczyński: należą się nam reparacje niemieckie, środki z Unii i spokój
Większość swojego przemówienia Kaczyński polityce migracyjnej prowadzonej przez PO w czasach, kiedy była u władzy, oraz do postawie Unii Europejskiej w tej sprawie.
Stwierdził, że przedstawiciele PO zapewniali wcześniej o gotowości do przyjęcia każdej liczby migrantów. - To była ich polityka. Myśmy ją zatrzymali. (...) Ale oni nie wyciągają żadnych wniosków z faktów. Wobec tego należy zapytać o co chodzi. Chodzi o to, że Tusk jest człowiekiem Brukseli, a jeśli Brukseli to oznacza to, że także Berlina i w jakiejś mierze także Moskwy - mówił Kaczyński.
- Czy ktoś z państwa może oglądał film "Reset"? No właśnie, jeżeli oglądał, to widzi to gołym okiem - tam w pewnym momencie podpisywano akty, które były niczym innym jak taką umową "senior partnerem", czyli Rosją, a "junior partnerem", czyli Polską. Umowy o podległości Polski w sferze najbardziej delikatnej, to znaczy dotyczącej sił zbrojnych - mówił Kaczyński.
- Wiecie, proszę państwa, kto nam proponował takie umowy w 1939 roku, jak on się nazywał? Adolf Hitler, ktoś tutaj dobre powiedział. Te propozycje zostały właśnie wtedy odrzucone. Oni propozycje - oczywiście nie takie same, bo tam chodziło o szerszy wymiar spraw, byli gotowi podpisywać. To jest to uzależnienie. Tusk jest człowiekiem, który nie jest w stanie - i tak sobie skonstruował dyktatorskimi metodami partię - że i ta partia nie jest w stanie nawet w takiej sprawie powiedzieć Unii Europejskiej "nie", musi powiedzieć „tak”, wbrew polskiemu interesowi, wbrew temu wszystkiemu, co się nam po prostu należy. Bo nam się należą różne rzeczy - kontynuował.
- Należą się nam reparacje niemieckie, należą się nam środki z Unii. Należy nam się też spokój, możliwość normalnego życia, bycia pierwszym pokoleniem, które może w normalnych warunkach, bez komunizmu, bez okupacji żyć i rozwijać się. I my pokazujemy jak dobrze potrafimy to wykorzystać - dodał lider PiS.
Kaczyński o "Tusku" i "dużym misiu"
Kaczyński zapewniał, że jego formacja nie jest przeciwko UE, choć - jak przyznał - Wspólnota poszła "poszła w bardzo złym kierunku". - My dążymy do zmiany tego kierunku (...). Czekamy na najbliższe wybory europejskie, to już w przyszłym roku, czekamy na zmiany, one przyjdą - mówił dalej.
Kaczyński mówił, że bogactwem i siłą Europy jest jej różnorodność i podmiotowość narodów oraz państw. - Ta różnorodność i ta podmiotowość musi być utrzymana, nie może być zamieniona w żadne nowe imperium, a w tym wypadku imperium niemieckie. Imperiów też mamy dosyć - oświadczył.
- Nie pozwolimy, by z powodu prywatnych interesów jednego człowieka - bo cała ta polityka resetu, cała ta polityka leżenia plackiem przed Niemcami - w gruncie rzeczy miała prowadzić do jednego: żeby Tusk został "dużym misiem", czyli kimś ważnym w Unii Europejskiej. Przewodniczący Komisji Europejskiej mu się wtedy nie udał, ale został przewodniczącym Rady Europejskiej - mówił prezes PiS.
- Nie możemy do tego dopuścić. Doprowadzono do czegoś niesłychanego, do sprywatyzowania przez jednego człowieka polskiej polityki zagranicznej. Myśmy to odrzucili. Dzisiaj to jest polityka w interesie narodu, w interesie wszystkich - dodał Kaczyński.
Prezes PiS: będziemy pomagać Ukrainie, ale nie zlikwidujemy polskiego rolnictwa
Kaczyński nawiązał też do obecnych relacji polsko-ukraińskich. - Myśmy pomagali od początku, w pierwszym okresie, jeśli chodzi o pomoc wojskową, to znaczy przy pomocy dostaw broni, to byliśmy przed wszystkimi. Pomagaliśmy też jako ludzie, jako władze zarówno rządowe, jak i samorządowe, robiliśmy wszystko co można - powiedział Kaczyński.
Mówił, że pomoc była świadczona także i w późniejszym okresie. - Chcemy i będziemy w tym froncie poparcia dla Ukrainy. Ale robiliśmy to z powodów zasadniczych, z powodu tych wartości, które wyznajemy - naszego przywiązania do wolności, także wolności narodów, ale także w imię naszej racji stanu. Natomiast w żadnym wypadku, jeśli można mówić o takiej dorozumianej umowie między nami a Ukraińcami, ona nie zawierała takiego punktu, że z powodu tej obrony zlikwidujemy polskie rolnictwo - powiedział prezes PiS.
- Polskie rolnictwo i teraz, i za rok, i za pięć lat, mam nadzieję, że po wielkim zwycięstwie Ukrainy, będzie musiało być chronione - podkreślił.
Zdaniem prezesa PiS Platforma Obywatelska nie działa w interesie polskich rolników. Wspomniał między innymi o obecności na listach wyborczych KO lidera Agrounii Michała Kołodziejczaka.
- Oni są bardzo prounijni, ale człowieka, który deptał flagę unijną i pluł, i wrzeszczał przeciw Unii, wprowadzają na swoje listy. Oni są niby za NATO i za naszym bezpieczeństwem, ale (wprowadzają) człowieka, który tam brzydkie gesty pokazywał Amerykanom, czyli chciał zlikwidować jedyny nasz sojusz, który tak naprawdę ma znaczenie, jeśli chodzi o naszą możliwość skutecznej walki z Rosją. Wciągnięcie tego człowieka na listę oznacza nic innego, jak po prostu kompletne nie liczenie się z polskim interesem narodowym - stwierdził Kaczyński.
Jednocześnie lider PiS dodał: - Ta przykra sytuacje (z ukraińskim zbożem - red.) nic nie zmienia, jeśli chodzi o nasz stosunek do nieodległej Ukrainy. Będziemy ją popierać aż do zwycięstwa.
Tusk: porównywanie kogoś do Hitlera to nawet w ustach Kaczyńskiego może szokować
Do słów Kaczyńskiego w których nawiązywał do Adolfa Hitlera, odniósł się podczas spotkania w Lesznie Donald Tusk.
Jarosław Kaczyński zaczął coś mówić, oczywiście na mój temat, no bo są zafiksowani na moim punkcie i zaczął znowu opowiadać jakieś, zresztą bardzo dziwne, rzeczy. Kiedyś to on mówił w sposób dość zdyscyplinowany, nawet jeśli kłamał albo obrażał, to jakoś budował logiczne zdania. Dzisiaj wypowiedział stek jakichś kompletnie bezsensownych zdań, z których wynikało, że Tusk jest podobny do Hitlera, że Unia Europejska, Bruksela, Berlin, Moskwa to jest jeden wielki spisek przeciwko Polsce - powiedział lider PO. Tusk ocenił, że to "rzeczy niemądre, (które) mogą być straszne w konsekwencji politycznej". Stwierdził, że to słowa, które w intencji autora "mają poniżyć jego głównego oponenta". - No bo wiecie, porównywać kogoś do Hitlera, no to nie muszę nikogo przekonywać, że nawet w ustach Kaczyńskiego to może szokować - zwrócił się do zgromadzonych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24