Na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach zarówno prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński, jak i premier Mateusz Morawiecki w swoich przemówieniach skupili się głównie na Donaldzie Tusku i krytyce jego działań. Kaczyński mówił, że "chodzi o to, żeby w Polsce nie wrócił system Tuska", a sensem tego systemu było to, aby ci, którzy po 1989 roku "zaczęli rabować nasz kraj, mieli to prawo do rabunku w dalszym ciągu". Szef rządu nazwał zaś lidera PO "politycznym mężem Angeli Merkel" i zaprezentował "teczkę Tuska".
Prezes PiS mówił na konwencji w Katowicach, że do zwycięstwa jego opcji politycznej, "obok potrzeby mobilizacji, wiary, determinacji, pracy, jest także potrzeba dobrego zrozumienia tego, o co w tej chwili chodzi". - Chodzi o to, by w Polsce nie wrócił system Tuska - wyjaśnił wicepremier.
- Tusk ma wokół siebie wielu gamoni, ale sam takim gamoniem zupełnym nie jest, wie co robi, gdzie stoją konfitury, wie dobrze - dodał Kaczyński.
Mówił, że po 1989 roku przez kilkanaście lat trwał wielki rabunek polskiego mienia. - Oczywiście była zmiana systemu, uwolnienie inicjatywy gospodarczej Polaków, ale ten system, mający także wiele zewnętrznych powiązań, w pewnym momencie się zachwiał. Trzeba go było odbudować. I Tusk podjął się tego zadania. I dobrze zrozumiał, co to znaczy odbudować ten system, co jest rzeczą podstawową, co musi być zapewnione. Otóż po pierwsze musi być zapewnione to, że ci którzy po 1989 roku, a niekiedy nawet wcześniej, zaczęli rabować nasz kraj, mieli to prawo do rabunku w dalszym ciągu - stwierdził prezes PiS.
Kaczyński: za rządów Tuska Polska była podporządkowana Niemcom i Rosji
- Trzeba było zgodzić się, aby Polska była podporządkowana siłom zewnętrznym, a szczególnie dwóm: Niemcom, a poprzez Niemcy, które tego potrzebowały, także Rosji - mówił dalej Kaczyński.
Mówił, że musiały zostać spełnione trzy podstawowe przesłanki. - Tusk je zrealizował, zrealizował swój cel. Ale miał on swoje następstwa w wielu dziedzinach - powiedział.
Dodał, że najważniejszą dziedziną jest ta dotycząca "spraw bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego". - Skoro rabują to nie ma środków, bo rabują wtedy już głównie finanse publiczne, wobec tego trzeba zmniejszać armię. Ale do tego jest determinacja zewnętrzna, więc trzeba zmniejszać armię przede wszystkim na wschodzie Polski - przekonywał.
- Trzeba także stworzyć koncepcje strategiczne, bo państwo taką strategię musi mieć, ale ona musi odpowiadać interesom i oczekiwaniom naszych sąsiadów, w tym przypadku chodziło głównie o sąsiada wschodniego, ale i o zachodniego. I stąd ta linia hańby Tuska - ta linia obrony wzdłuż Wisły i Wieprza - dodał. - I oczywiście żadnej prawdziwej polityki zbrojnej, niczego, co by tak naprawdę armię, która w wielkiej mierze dysponowała środkami prowadzenia walki jeszcze z lat 60., zmienić - dodał.
Prezes PiS mówił też o bezpieczeństwie wewnętrznym, czyli, jak wymieniał, policji i wymiarze sprawiedliwości. - Ten wielki rabunek był cały czas osłaniany przez wymiar sprawiedliwości, prokuraturę, sądy, także przez główną część mediów. Bywały pewne wyjątki, incydenty, ale ogólnie rzecz biorąc był osłaniany. I trzeba było tę sytuację jeszcze wzmocnić. Stąd obok braku pieniędzy, bo to też była przyczyna, likwidacja komisariatów policji, czyli i ograniczanie sił, które miały przeciwstawiać się przestępczości - przekonywał.
- Bezpieczeństwo Polski wewnętrzne i zewnętrzne traktowane jako scena widowiska i teatru i różnego rodzaju fałszywych deklaracji, bo mówiono, że ta zmniejszona armia jest nowoczesna i silna, i że ma ona zapewnić nam ma to, czego w żadnej mierze zapewnić nie mogła - dodał.
Jednocześnie prezes PiS stwierdził, że polityka rządu PO-PSL powiązana ze sferą bezpieczeństwa prowadziła do tego by Polska znalazła się możliwie daleko od USA. - Bo przecież Niemcy i Rosja planowały i w jakieś mierze już realizowały cel, którym było radykalne organicznie, jeśli nie zupełne wyparcie USA z Europy - stwierdził.
Kaczyński o "zaczadzeniu ideologią liberalną"
Prezes PiS, odnosząc się do czasu rządów Donalda Tuska mówił m.in. o "zaczadzeniu ideologią liberalną". - Jeśli wyprzedawano polski majątek (...) na poziomie rządu, ale także na poziomie samorządu, gdzie wyprzedawano własność komunalną, w tym także monopole naturalne, to mieliśmy z jednej strony brak pieniędzy (...), ale z drugiej strony to był też efekt tego ideologicznego zaczadzenia - powiedział wicepremier. - Przecież to przedstawiciele partii Tuska potrafili mówić, że wszystko, nawet więzienia, powinno być prywatyzowane - zaznaczył Kaczyński.
Kaczyński mówił też, że celem jego ugrupowania jest dorównanie przez Polskę państwom Europy Zachodniej. - To jest dzisiaj nasz cel, możliwy do zrealizowania, ale on w najwyższym stopniu nie odpowiada naszym sąsiadom, a także niektórym innym (państwom - red.) - dodał. Kaczyński przypomniał, że PiS wywodzi się z Porozumienia Centrum. - A Porozumienie Centrum było pierwszą partią, która zażądała, aby Polska weszła do EWG. My chcemy być w Unii Europejskiej, ale chcemy pozostać suwerennym państwem. Nie chcemy być dla nikogo szczudłami. Chcemy reparacji od Niemiec. To jest nie tylko kwestia tego, co ma wymiar finansowy i nam się należy, ale jest to także kwestia naszej godności. To nie może być tak, że innym się płaci, a Polakom nie. Polakom się nie płaci. O to trzeba walczyć - zaznaczył Kaczyński.
Morawiecki o wyborze między "polską wizją ojczyzny Jarosława Kaczyńskiego" a "niemiecką wizją Donalda Tuska"
Premier Mateusz Morawiecki w swoim przemówieniu stwierdził, że w najbliższych wyborach Polacy zdecydują m.in., czy Polska będzie silnym uzbrojonym państwem czy rozbrojonym. - 15 października na stole przed wszystkimi leżeć będą dwie wizje ojczyzny: polska wizja Jarosława Kaczyńskiego i niemiecka wizja Donalda Tuska - stwierdził szef rządu.
- To jest ten wybór, czy chcemy by Polska była rządzona przez politycznego męża stanu Jarosława Kaczyńskiego, czy przez politycznego męża Angeli Merkel Donalda Tuska. To jest nasz zasadniczy wybór - stwierdził Morawiecki.
- Oni (PO), wbrew wcześniejszym obietnicom podnieśli wiek emerytalny do 67 lat dla kobiet i dla mężczyzn. Dla kobiet pracujących na terenach wiejskich nawet o 12 lat. Okłamali Polaków. Polacy prosili - nie podnoście wieku emerytalnego. Miliony Polaków ich prosiły, ale oni posłuchali jednej osoby, a konkretnie jednej Niemki: Angeli Merkel. Tusk posłuchał Angeli Merkel, która suflowała mu do ucha, aby podnosił wiek emerytalny. Tak rzeczywistość wyglądała w czasach rządów Platformy Obywatelskiej - powiedział premier.
Morawiecki zaprezentował "teczkę Tuska"
Szef rządu zaprezentował też "teczkę Tuska", w której - jak mówił - "ujętych jest wiele dokumentów, dowodów i oskarżeń, a także planów i zamiarów, tego, co chce zrobić Donald Tusk i Platforma Obywatelska".
- Ta teczka to liczne dokumenty, które również potwierdzają ich zamiary wpuszczenia nielegalnych imigrantów - przekonywał premier. Szef rządu dodał, że dlatego "ta teczka to także wielki wyrzut sumienia PO".
- W "teczce Tuska" jest dowód na to, że oni przygotowywali dziesiątki tysięcy miejsc dla nielegalnych imigrantów, że chcą zrobić druga Lampedusę, tu jest na to dowód. Ale w ostatnich dniach partia Tuska w Europie domaga się, żąda, aby jak najszybciej wdrożyć pakt migracyjny, który zawiera, właśnie przyjmowanie nielegalnych imigrantów albo płacenie ogromnych sum za nieprzyjmowanie nielegalnych imigrantów. W ostatnich dniach partia Tuska to zrobiła. Spadły łuski w oczu - powiedział szef rządu.
- To jest właśnie dowód, czarno na białym, że Tusk chce doprowadzić do wielkiej fali nielegalnej imigracji do Polski - dodał.
Premier: za cztery lata średnie wynagrodzenie w Polsce wyniesie 10 tysięcy złotych
Szef rządu w swoim przemówieniu porównywał sytuację na rynku pracy podczas rządów PO-PSL i PiS.
- Rynek pracy za PO to dwa miliony 300 tysięcy ludzi bez pracy. To ponad dwa miliony ludzi na umowach śmieciowych. Praca za 4 czy 5 złotych za godzinę. To ponad dwa miliony ludzi wygnanych na emigrację za chlebem. To Polska jako królestwo śmieciówek. To Polska pozbawiona perspektyw, montownia, tania siła robocza. Nie chcemy takiej Polski - podkreślił premier.
Wskazał, że za rządów PiS nastąpiło - jego zdaniem - przywrócenie godności na rynku pracy. - To minimalna stawka godzinowa 23 złotych, a za kilka miesięcy 28 złotych za godzinę. To średnie wynagrodzenie przekraczające grubo ponad 7 tysięcy złotych, a my podtrzymujemy naszą obietnicę na kolejne lata. Za cztery lata będzie to co najmniej 10 tysięcy złotych średniego wynagrodzenia w gospodarce polskiej. To ucywilizowany rynek pracy, to najniższe bezrobocie w historii III RP. To drugie najniższe bezrobocie w Unii Europejskiej. To są osiągnięcia rządów PiS - przekonywał.
Morawiecki do Zełenskiego: Polska przyjęła parę milionów Ukraińców
Szef rządu przekonywał także, że PiS broni interesów polskich rolników. Mówił, że ponieważ Komisja Europejska nie przedłużyła embarga na ukraińskie zboże, to rząd polski zrobił to sam. - Bo tam, gdzie chodzi o interes polskiego rolnika nie będziemy się pytać o zdanie nikogo w Berlinie, ani w Brukseli. Działamy dla dobra polskiego rolnictwa - zapewnił.
- Będziemy bronić polskiego rolnictwa przed ukraińskimi agrooligarchami - zadeklarował. Dodał, że ostatnio w ONZ prezydent Wołodymyr Zełenski wypowiedział "bardzo niewłaściwe słowa".
- Rozumiem, że jemu się teraz wydaje, że będzie miał bliski sojusz z Niemcami. Przestrzegam, Niemcy zawsze będą chcieli się porozumieć z Ruskimi ponad głowami państw Europy Środkowej. To Polska przyjęła parę milionów Ukraińców pod nasze dachy, to Polacy przyjęli Ukraińców, to my najwięcej pomagaliśmy w czasie, kiedy Niemcy chcieli wysyłać do oblężonego Kijowa pięć tysięcy hełmów. Warto, aby pan nie zapominał o tym, panie prezydencie Załenski - zaapelował premier Morawiecki.
Elżbieta Witek o "wciąganiu dzieci" w manifestacje polityczne
Głos zabrała także marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Mówiła między innymi o "wciąganiu dzieci" w manifestacje polityczne.
- Nie raz widzieliśmy obrazki, jak rodzice, matki dają karteczkę swoim dziecku do ręki z wulgarnymi słowami, kiedy malują na czołach swoich dzieci osiem gwiazdek. To ja pytam: dlaczego tak krzywdzicie własne dzieci? Dlaczego taką krzywdę im wyrządzacie? Przecież dla tych dzieci jesteście pierwszymi nauczycielami, pierwszymi wychowawcami. One was naśladują. Jeśli wy krzyczycie, to one będą krzyczeć jeszcze głośniej. Jeśli wy wyzywacie ludzi, oni będą robić to sami. Jeśli wy stosujecie agresję słowną i nie tylko, one będą postępowały dokładnie tak samo - powiedziała marszałek Sejmu.
Stwierdziła, że ludzie, którzy zabierają dzieci na manifestacje i uczą ich agresji "otrzymają od swoich dzieci odpowiednie podziękowanie". - Nie będzie to szacunek. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Dzieci wychowuje się własnym przykładem - nie słowem - powiedział Witek. Dodała, że "nie wolno myśleć, że to jest normalne". - Trzeba temu złu powiedzieć nareszcie: Stop. Dosyć. Tak nie wolno - oświadczyła.
Źródło: TVN24, PAP