O tym, jak wyglądała interwencja policji wobec posłanki PO Kingi Gajewskiej w Otwocku, opowiadał reporter TVN24 Jan Piotrowski. Dziennikarz wraz z operatorem TVN24 śledził to zajście. Przekazał, że Gajewska została wyciągnięta z kontrmanifestacji i doprowadzona do radiowozu. Dodał, że funkcjonariusze byli informowani, między innymi przez posła Pawła Zalewskiego, "że to jest posłanka na Sejm, że za chwilę będzie mogła okazać legitymację". - I to wielokrotnie było powtarzane, że to jest posłanka - podkreślił. - Muszę powiedzieć, że funkcjonariusze reagowali bardzo nerwowo - dodał.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska została we wtorek doprowadzona do radiowozu przez policjantów i do niego wciągnięta. Incydent, do którego doszło w Otwocku, gdzie odbywało się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego, obserwowali reporter i operator TVN24 - Jan Piotrowski i Wojciech Krasoń.
CZYTAJ TAKŻE: Kinga Gajewska: policjanci trzymali mnie za obie ręce, szarpali, nie miałam możliwości pokazania legitymacji
Wieczorem w programie "Polska i Świat" Piotrowski opowiadał, jak doszło do tego zdarzenia i jak wyglądała sytuacja w Otwocku. Przekazał, że "wszystko działo się jakieś 100-150 metrów od wiecu premiera". Wskazywał, że wydarzenie było bardzo dobrze zabezpieczone - w całym parku była policja, postawiono bramki tworzące korytarze do punktu wiecu oraz bramki, gdzie można było się prześwietlić.
- Trochę dalej była kontrmanifestacja. To była garstka osób, w tym dwoje parlamentarzystów. Była i Kinga Gajewska z Koalicji (Obywatelskiej - red.), i Paweł Zalewski z Trzeciej Drogi - powiedział reporter. - Ona w pewnym momencie wyciągnęła megafon i zaczęła mówić o 250 tysiącach wiz wydanych przez rząd PiS w ostatnich latach - dodał.
Na nagraniach zamieszczonych w serwisie X (dawny Twitter) słychać, że wiele osób informuje funkcjonariuszy, że to posłanka na Sejm. Sama Gajewska również o tym mówi. Mimo tego funkcjonariusze siłą doprowadzają ją do samochodu. Widać to na nagraniach udostępnionych między innymi przez posła PO Marcina Kierwińskiego czy młodego działacza politycznego Krystiana Kiełtykę.
Piotrowski: wielokrotnie było powtarzane, że to jest posłanka
- Jak zobaczyliśmy już, że jest prowadzona jakaś osoba przez policję, wyciągana z tej kontrmanifestacji, to ja w pierwszym momencie w ogóle nie wierzyłem własnym oczom, że to jest Kinga Gajewska, posłanka opozycji. Myślałem, że to jest jakaś inna kobieta. Ale rzeczywiście ona była prowadzona do tego samochodu - przyznał Jan Piotrowski.
Zwracał uwagę, że na nagraniu udostępnionym na przykład przez posła Kierwińskiego "słychać z tyłu, że funkcjonariusze są informowani, i to przez posła Zalewskiego, że to jest posłanka na Sejm, że za chwilę będzie mogła okazać tę legitymację". - Ale nie miała takiej możliwości, przynajmniej na tych nagraniach, które tu widzimy, bo policjanci trzymali jej ręce. I to wielokrotnie było powtarzane, że to jest posłanka - wskazywał reporter TVN24.
Podkreślił, że "w pewnym momencie było bardzo nerwowo". - Muszę powiedzieć, że funkcjonariusze reagowali bardzo nerwowo - dodał. Mówił, że był taki moment - i to również, wskazywał, uchwyciła kamera - "w którym jeden z funkcjonariuszy, właściwie dowodzący akcją, powiedział do nas: panowie, nie szukajcie taniej sensacji". - Odpowiedziałem panu komisarzowi, że po prostu nagrywamy czynności funkcjonariuszy. Mamy do tego pełne prawo, wręcz powinniśmy to robić, żeby każdy mógł na własne oczy zobaczyć, czy wszystko dzieje się lege artis - kontynuował dziennikarz. Podkreślił też, że poseł Zalewski cały czas "stał obok, informował, że to jest posłanka, towarzyszył jej tam".
Jak mówił Piotrowski, posłanka "została bardzo szybko wypuszczona z tego radiowozu". - Wyszła do swoich zwolenników, do tych ludzi, którzy byli tam z nią, po czym za chwilę nagraliśmy ją. Widać, że była zdenerwowana. Chyba się nie spodziewała do końca, że to się wszystko tak potoczy. W związku z tym trudno jej trochę było uwierzyć w to, co się działo - dodał.
Oświadczenie policji
Stołeczna policja wydała po godz. 19. komunikat w sprawie zdarzenia. "Policjanci, podejmując interwencje w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z Panią Poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano" - czytamy we wpisie na platformie X (dawny Twitter).
W drugim komunikacie, wydanym 17 minut później, dodano, że "ta interwencja jest przedmiotem wyjaśnień Wydziału Kontroli". "Podkreślamy, że policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet. Niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji" - napisano.
"Podkreślamy, że dzisiejsza interwencja nie miała charakteru zatrzymania. Polegała ona na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania. Zaprzestano czynności niezwłocznie po okazaniu legitymacji" - dodano we wpisie opublikowanym kolejne 23 minuty później.
Kinga Gajewska goszcząca później w "Kropce nad i" - odnosząc się do informacji policji - wskazała, że nie mówi ona prawdy.
Kolejne wpisy pojawiły się kilka godzin później, około godziny 23. Tym razem policja opublikowała trzy nagrania z interwencji wobec posłanki - z kamery na mundurze jednego z policjantów.
"Jesteśmy transparentni. Nagranie pełne, bez cenzury, dzięki kamerom nasobnym, w które systematycznie wyposażamy policjantów. Policjanci nie mają obowiązku znać każdego z 460 posłów i 100 senatorów" - napisano w komentarzu do każdego z nich.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24