Posłanka Koalicji Obywatelskiej została siłą doprowadzona do radiowozu przez policjantów i do niego wciągnięta. Incydent, do którego doszło w Otwocku, gdzie odbywało się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego, nagrała kamera TVN24. Komunikat w sprawie incydentu wydała Komenda Stołeczna Policji.
Jak tłumaczył obecny na miejscu reporter TVN24 Jan Piotrowski, w Otwocku doszło do spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami, a w pobliżu odbyło się spotkanie z politykami opozycji.
- Kiedy dotarliśmy tutaj na miejsce, naszym oczom ukazała się niesamowita scena. Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska była wleczona przez grupę funkcjonariuszy do radiowozu - przekazał.
Na nagraniu zarejestrowanym przez operatora TVN24 Wojciecha Krasonia widać, jak grupa funkcjonariuszy prowadzi siłą posłankę w kierunku radiowozu, potem unosi ją i wciąga do środka. W tle słychać krzyki ludzi mówiących, że Kinga Gajewska jest posłanką. Słychać też głosy mówiące o tym, że "to jest naruszenie nietykalności posła". Sama posłanka jest trzymana za ręce przez policjantów. Na nagraniach z tego miejsca widać też posła koła Polska 2050 Pawła Zalewskiego, który też potwierdzał tożsamość Gajewskiej.
Gajewska: cały tłum krzyczał, że jestem posłanką
- Przez megafon powiedziałam, że polski rząd wpuścił do Polski 250 tysięcy imigrantów. Nasze wizy były sprzedawane na straganach w Afryce i chciałam, żeby po prostu Polacy dowiedzieli się, co się wydarzyło - przekazała Gajewska w rozmowie z TVN24 już po całym zdarzeniu.
- Zostałam zatrzymana. Wszyscy, cały tłum krzyczał, że jestem posłanką. (...) Panowie nie dali mi sięgnąć po moją legitymację, bo trzymali mnie za ręce i szarpali mnie, po czym na siłę wsadzili mnie do radiowozu - mówiła dalej.
- Zostałam tylko pouczona przez pana - nie wiem, czy to komendant, czy pan policjant - że nie podoba mu się moje zachowanie. Na szczęście całe zdarzenie jest też nagrywane przez kamery policyjne, wielokrotnie informowałam o tym i tłum, że jestem posłanką. Niestety, jak znam te państwo, którym rządzi PiS, po prostu nagranie skasuje się (zostanie skasowane - red.) - powiedziała.
Zapytana, czy zamierza podjąć jakieś działania w związku z interwencją policji, Gajewska odparła, że wspólnie ze sztabem "zastanowi się, co z tym zrobić".
- Co by się działo, jakby była to inna osoba? Takie rzeczy miały miejsce już wcześniej. Na Strajku Kobiet pani poseł Barbara Nowacka dostała gazem łzawiącym w twarz. I tak traktują kobiety, tak traktują posłanki, tak traktują obywateli. Oni myślą, że się nie dowiedzą, że Polska się nie dowie o tych wizach, ale się dowie, bo będziemy bardzo zdeterminowani - mówiła dalej w rozmowie z reporterem TVN24.
"Chciała pani nas sprowokować. Życzymy miłego dnia"
Kamera zarejestrowała także wymianę zdań między Gajewską a obecnymi na miejscu policjantami, już po tym, gdy zobaczyli jej dokumenty.
- Chciała pani nas sprowokować. Życzymy miłego dnia. Niestety, nie damy się sprowokować - mówił do niej jeden z funkcjonariuszy.
- Gratuluję i życzę dalszego takiego zachowania. To wszystko, skończyliśmy z panią. Dziękujemy, że pani później okazała legitymację. I pani to teraz wykorzystuje - dodał.
- Jest pani posłanką. Na jakiej podstawie prawnej chciała pani zmusić policjantów do odstąpienia od czynności służbowej - mówił dalej policjant.
- Pan powinien reprezentować Rzeczpospolitą, pomagać ludziom, a nie zabierać posła. Wszyscy mówili, wszyscy krzyczeli (że jestem posłanką - red.) - odpowiedziała im Gajewska.
Oświadczenie policji
Stołeczna policja wydała po godz. 19. komunikat w sprawie zdarzenia. "Policjanci, podejmując interwencje w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z Panią Poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano" - czytamy.
W drugim komunikacie wydanym 17 minut później dodano, że "ta interwencja jest przedmiotem wyjaśnień Wydziału Kontroli". "Podkreślamy, że policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet. Niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji" - napisano.
"Podkreślamy, że dzisiejsza interwencja nie miała charakteru zatrzymania. Polegała ona na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania. Zaprzestano czynności niezwłocznie po okazaniu legitymacji" - dodano we wpisie opublikowanym kolejne 23 minuty później.
Kolejne wpisy pojawiły się kilka godzin później, około godziny 23. Tym razem policja opublikowała trzy nagrania z interwencji wobec posłanki - z kamery na mundurze jednego z policjantów. Widać na nich również to, co działo się w środku radiowozu.
"Jesteśmy transparentni. Nagranie pełne, bez cenzury, dzięki kamerom nasobnym, w które systematycznie wyposażamy policjantów. Policjanci nie mają obowiązku znać każdego z 460 posłów i 100 senatorów" - napisano w komentarzu do każdego z nich.
Do wcześniejszych słów policji, zanim ta jeszcze opublikowała nagrania z kamery na mundurze jednego z policjantów, odniósł się w mediach społecznościowych senator KO Marcin Bosacki.
"Polska policja - kłamiecie. W 25 sekundzie tego filmu poseł Paweł Zalewski mówi Wam, że to posłanka. Potem ta informacja jest powtarzana Wam co pare sekund przez kolejne 2 minuty. Plamicie mundur dla PiSu. Hańba" - napisał.
Krótkie nagranie z incydentu z Kingą Gajewską zamieścił w mediach społecznościowych lider PO Donald Tusk.
"Policja zatrzymuje posłankę Kingę Gajewską informującą mieszkańców Otwocka o 250 tysiącach migrantów wpuszczonych przez PiS" - napisał.
Zgodnie z zapisami artykułu 10 Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora "poseł lub senator nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania".
Poseł lub senator nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24