Do Prokuratury Rejonowej w Nysie (woj. opolskie) wpłynęło zawiadomienie dotyczące znieważenia dyrektora miejscowego szpitala przez niezrzeszonego posła Janusza Sanockiego. Chodzi o słowa, które parlamentarzysta wypowiedział pod adresem lekarza na początku grudnia w słynnej już rozmowie telefonicznej ze strażnikami miejskimi. Poseł nazwał dyrektora m.in. s**********, a strażnikom radził, by blokadę założyli "durnemu Krajczemu na łeb".
- Te słowa były obraźliwe nie tylko wobec mnie, ale też wobec mojej nieżyjącej matki. Nie wiem dlaczego pan Sanocki chce mieć wroga w mojej osobie, ale jako funkcjonariusz publiczny czuję się znieważony - mówi Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego szpitala powiatowego, radny i przewodniczący sejmiku województwa opolskiego. To właśnie on złożył w Prokuraturze Rejonowej w Nysie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Zawiadomienie przyjęli i przekazali dalej
- Zawiadomienie dotyczy znieważania dyrektora Norberta Krajczego przez posła Janusza Sanockiego. Z jego treści wynika, że po założeniu blokady, przez strażników miejskich, na jedno z kół samochodu parlamentarzysty w rozmowie z komendantem straży miały paść słowa powszechnie uznane za obelżywe i obraźliwe - informuje Bolesław Wierzbicki, szef nyskiej prokuratury.
Jednak miejscowi śledczy sprawą nie chcą się zajmować, m.in. dlatego, że mieszkanie dyrektora Krajczego znajduje się po sąsiedzku z siedzibą prokuratury, a śledczy znają posła Sanockiego i nie chcą być posądzani o stronniczość. Do Prokuratury Okręgowej w Opolu przesłali już wniosek z prośbą o wyłączenie ze sprawy i przekazanie jej do rozpoznania innej z jednostek rejonowych.
"Dobry człowiek, ale porywczy"
"K**** załóżcie Krajczemu. Załóżcie Krajczemu blokadę na łeb!" - słychać słowa parlamentarzysty w rozmowie telefonicznej, do której udało się dotrzeć telewizji lokalnej RTO z Nysy. Do komendanta Sanocki zwraca się także słowami: ten s**********, cham Krajczy nie zrobił parkingu żeby pacjenci mogli podjeżdżać. Dostaje się się też strażnikom miejskim, którzy zostali nazwani "matołami" i "szkodnikami". "Pocałujcie mnie w d***" - usłyszeli polecenie z ust parlamentarzysty strażnicy.
Co na zawiadomienie poseł? - To są bzdury i nie jest to sprawa dla prokuratury. Chociaż każdy może o wszystkim zawiadamiać - stwierdza Sanocki. I dodaje, że sprawą się "absolutnie nie przejmuje", bo aktualnie są ważniejsze sprawy dla posłów. - Dyrektor Krajczy to dobry człowiek, ale porywczy. Zupełnie jak ja - śmieje się poseł.
Do incydentu doszło na początku grudnia w Nysie:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24