Kilkanaście godzin trwała walka służb z czekoladą, która rozlała się na autostradzie A2 między węzłami Września i Słupca. Po godz. 21 odblokowano przejazd autostradą w obu kierunkach. Ruch odbywa się jedynak po jednym pasie, zarówno w kierunku Poznania, jak i Warszawy.
W środę wieczorem zastępca Komendanta Powiatowego PSP w Słupcy st. bryg. mgr inż. Bogdan Kowalski poinformował, że po godz. 21. udało się wznowić ruch także w kierunku Warszawy – jednak ruch możliwy jest tylko jednym pasem. Kowalski zaznaczył, że służby nadal usuwają czekoladę z pozostałych pasów jezdni. Priorytetem jednak było – jak mówił – udrożnienie przejazdu, choćby jednym pasem ruchu w każdym kierunku.
Samochód przewrócił się na bok, a czekolada wylała się na jezdnię.Do zdarzenia doszło ok. godz. 5.
Od rana zamknięty był odcinek między węzłami Września i Słupca, po godzinie 17 otwarto nitkę w kierunku Świecka.
Po kostki w czekoladzie
Kierowca ze złamaną ręką trafił do szpitala, a na autostradzie pojawili się strażacy, którzy od kilku godzin sprzątają drogę. Za nimi wiele nietypowych akcji, ale takiej jeszcze nie mieli.
Płynna czekolada szybko zastyga. Jak usunąć 24 tony słodkiej mazi z asfaltu?
- Skontaktowaliśmy się z producentem czekolady. Wspólnie ustaliliśmy, że trzeba użyć myjek z ciepłą wodą pod ciśnieniem, ale to trochę potrwa. Zastygająca czekolada jest gorsza niż śnieg - powiedział reporterce TVN24 starszy brygadier Bogdan Kowalski, dowódcy straży pożarnej ze Słupcy.
Jak ominąć "czekoladowy" odcinek?
Kierowcy musieli się uzbroić w cierpliwość. Trasa między węzłami Września i Słupca była całkowicie zablokowana do godziny 17, później otwarto przejazd w kierunku Świecka. Służby zalecały objazdy drogą krajową nr 92. Co z kierowcami, którzy znajdowali się w tym newralgicznym miejscu?
- W tej chwili policja apeluje, żeby rozważyli zmianę trasy. Otworzone są bramy awaryjne i nimi wycofywane są samochody. Możliwości wjazdu nie ma. W tym momencie jest tu już niewiele aut - informował rano przedstawiciel straży pożarnej.
Służby szacowały, że utrudnienia potrwają do godz. 14. Ale okazało się, że potrzebują więcej czasu. Co prawda udało się już podnieść cysternę, ale nadal trwa czyszczenie jezdni. Część czekolady zgarnięto koparką, a pozostałości są usuwane ciepłą wodą.
Sytuacja na pasie w kierunku stolicy jest o wiele gorsza niż na trasie do Świecka. A to dlatego, że tuż po kolizji, nie zważając na wypadek i wyciek z cysterny, kierowcy jechali dalej. - W ten sposób rozjechali warstwę czekolady na dobre półtora kilometra. Usunięcie tego będzie bardzo kłopotliwe - tłumaczył rano Kowalski.
Buty skąpane w "czekolawie"
- Już dawno nie widziałam tyle uśmiechu na twarzach pracujących przy takim zdarzeniu strażaków i policjantów. I to mimo to, że przed nimi jest jeszcze tyle pracy - relacjonowała Małgorzata Mielcarek z TVN24.
Autostrada w czekoladzie to nietypowe warunki pracy nie tylko dla strażaków, ale i dla dziennikarzy, którzy również w niej brodzą. Jeden z naszych kolegów po fachu przekonał się o tym na własnej skórze. A właściwie to na własnych butach... Ale czego się nie robi, by poznać więcej faktów.
- Szedłem skrajem pobocza, żeby nie wchodzić w czekoladę, ale poślizgnąłem się i wpadłem do rowu, w którym też była czekolada. Co widać po moich butach - mówi dziennikarz i dodaje: pracuję w zawodzie 20 lat. Kilka miesięcy temu biegałem tu po autostradzie między świniami, które wydostały się z przewróconej ciężarówki. Ale w czekoladzie jeszcze nie byłem.
Kto wylądował w czekoladzie:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: TVN24 Poznań/PAP/Kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań