- Właśnie szedłem na ten przystanek, miałem wsiąść do autobusu. Gdy byłem na schodach, usłyszałem huk. Początkowo pomyślałem, że to jakiś test fajerwerków przed Sylwestrem - relacjonuje Conrado Moreno w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Ale był to huk tłuczonego szkła i zgniatanej blachy trzech aut uczestniczących w wypadku.
- Najpierw zobaczyłem trzy samochody. Najmniej uszkodzony był opel, obok stał mercedes - taksówka, a przy wiacie przystankowej mitsubishi obrócone tyłem do kierunku jazdy - relacjonuje Moreno.
Dodaje, że był jedyną osobą na przystanku poza kierowcami uczestniczącymi w wypadku. - Rozmawiali przez telefony, oglądali samochody. Kierowca mitsubishi siedział w środku i miał przy uchu telefon. Początkowo nikt nic nie zauważył. Dopiero ktoś z przystanku po drugiej stronie ulicy zaczął wymachiwać rękoma i krzyczeć. Spojrzałem i zobaczyłem nogi osoby, która była za mitsubishi. Ruszyłem w jej stronę. Wtedy mitsubishi lekko się wycofał, a kobieta opadła na ziemię - opowiada Conrado Moreno.
Świadek wypadku zadzwonił po karetkę. - Podszedłem do tej poszkodowanej kobiety, za nim podbiegł z apteczką kierowca mitsubishi, który dopiero wtedy zorientował się, że kogoś potrącił. Miała tętno, ciepłe dłonie, była przytomna, rozmawiałem z nią, próbowałem oczyścić ją ze szkła, które miała na twarzy. Byłem przekonany, że przeżyje - opowiada Moreno.
Pierwsza przyjechała straż pożarna, potem pogotowie, które zabrało kobietę.
Z kręgu znajomych
Conrado Moreno opisał sytuację na Facebooku. Chciał w ten sposób zwrócić uwagę wszystkich, jak ważne po wypadku jest sprawdzanie, czy na pewno nikomu nic się nie stało.
Po zamieszczeniu postu Moreno zaczął dostawać informacje, kim była poszkodowana kobieta. - Okazało się, że Marta była w kręgu znajomych znajomych. Dowiedziałem się, gdzie pracowała, co robiła. Potem dostałem informację, że nie przeżyła - opowiada Moreno tvnwarszawa.pl.
Wówczas napisał kolejny, bardzo osobisty post na FB.
Bezpieczeństwo pieszych
Rozmawiając z tvnwarszawa.pl Moreno zastrzegł, że nie jest specjalistą od ruchu drogowego. Ale po wypadku zaczął się zastanawiać nad bezpieczeństwem pieszych i pasażerów czekających na autobus czy tramwaj.
- Może przy przystanku na Trasie Łazienkowskiej warto byłoby zainstalować barierki? Przecież samochody pędzą tam z dużą prędkością, a czekający nie są w żaden sposób zabezpieczeni. Może warto byłoby zrobić przegląd podobnych miejsc pod kątem bezpieczeństwa? - zastanawia się świadek wypadku.
Po wypadku na Kontakt24 otrzymaliśmy nagrania z Trasy Łazienkowskiej:
Wypadek na przystanku autobusowym
mś/r