Wyciek i tablice zakończyły sagę o porzuconym fiacie

Auto odholowane
Źródło: Tomasz Zieliński / Tvnwarszawa.pl
Rano się nie dało, bo nie sprawiał zagrożenia. Ale wieczorem fiat-zawalidroga, od niemal dwóch tygodni stojący na S2 koło węzła Konotopa, został usunięty. Co sprawiło, że pojazd nagle zaczął być niebezpieczny?

O cinquecento pozostawionym na pasie awaryjnym obwodnicy Warszawy poinformował nas czytelnik 23 grudnia. Uznał, że samochód sprawia zagrożenie. Twierdził, że stoi tak od połowy grudnia. Sfilmowaliśmy auto i zapytaliśmy o nie GDDKiA. Okazało się, że drogowcy wiedzą o samochodzie i poinformowali o nim straż miejską, bo sami nie mają uprawnień do odholowania. Straż przekazała sprawę policji, bo nie może odholować samochodu znajdującego się poza granicami Warszawy.

Robili wszystko

Przez całe Boże Narodzenie samochód nie zniknął z S2. Po świętach policjanci zapewniali nas, że robią wszystko, by go usunąć. Tłumaczyli, że nie można go legalnie odholować, bo nie zagraża bezpieczeństwu i deklarowali, że próbują skontaktować się z właścicielem.

28 grudnia pytaliśmy więc dalej. Wysłaliśmy do Komendy Stołecznej Policji szereg pytań, m.in. dlaczego policja nie podejmuje decyzji o usunięciu samochodu na koszt właściciela jako zagrażającemu bezpieczeństwu. Pytaliśmy, jak decyzja o nieusuwaniu samochodu przez policję ma się do zapisu Kodeksu drogowego (art. 49. 3.), który mówi: "Zabrania się zatrzymania lub postoju pojazdu na autostradzie lub drodze ekspresowej w innym miejscu niż wyznaczone w tym celu. Jeżeli unieruchomienie pojazdu nastąpiło z przyczyn technicznych, kierujący pojazdem jest obowiązany usunąć pojazd z jezdni oraz ostrzec innych uczestników ruchu".

Dopytywaliśmy, kto – według policji – będzie odpowiedzialny za potencjalną sytuację, w której kierowca chroniąc się przed niebezpiecznym zdarzeniem ucieknie na pas awaryjny i uderzy w ustawione tam cinquecento – kierowca powodujący uderzenie czy właściciel/kierowca pozostawionego na poboczu cinquecento?

Tego dnia nie dostaliśmy odpowiedzi. Jednak wieczorem auto odholowano z S2.

Tablice i wyciek

Mail z komendy stołecznej przyszedł do redakcji dzień później. Część kwestii pozostała bez odpowiedzi, ale wskazuje pretekst, który pozwolił policjantom zakończyć tę kuriozalną historię: to tablice rejestracyjne, które zniknęły oraz dostrzeżony wyciek płynów.

"Na zasadzie art. 130a. ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku Prawo o ruchu drogowym pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela w przypadku pozostawienia pojazdu w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu. Zgodnie z poczynionymi ustaleniami w dniu 28.12.2016r. o godz. 18:30, pojazd Fiat Cinquecento nie posiadał tablic rejestracyjnych oraz posiadał wycieki płynów eksploatacyjnych, co stanowiło przesłankę do jego usunięcia. Z uwagi na powyższe została podjęta decyzja o holowaniu pojazdu na parking depozytowy" - wyjaśnił st. asp. Piotr Świstak ze stołecznej policji.

mś/b

Czytaj także: