Scena z Bohdanem Łazuką z filmu "Nie lubię poniedziałku" wracającym z weekendowego biesiadowania z korbą wetkniętą w tory tramwajowe przeszła do historii polskiego kina. "Ponad 52 lata później, w tym samym miejscu przekonywaliśmy do zejścia z torów pana Marcina, który zapewniał, że jest we własnym pokoju" - przekazali stołeczni strażnicy miejscy.
Do zdarzenia doszło w ostatnią sobotę, 25 listopada. "Minęła 1 w nocy, kiedy strażnicy miejscy z Oddziału Specjalistycznego zauważyli na torowisku, na wysokości Muzeum Narodowego zataczającego się mężczyznę. W odróżnieniu od Bohdana Łazuki, 39-latek nie posiadał korby i miał kłopot z utrzymaniem prostej linii spaceru" - czytamy w komunikacie straży miejskiej.
Twierdził, że jest we własnym pokoju
Jak ocenili strażnicy, sytuacja stwarzała zagrożenie, bo spacerowicz wynurzał się z ciemności "to na jednej, to na drugiej jezdni ruchliwych Alej Jerozolimskich". Mężczyznę, od którego czuć było alkohol, sprowadzono na chodnik i poproszono o okazanie dokumentów. Ten jednak odmówił, pytając, "jakim prawem straż miejska legitymuje go w jego własnym pokoju".
"Funkcjonariusze skontrolowali plecak bywalca alternatywnej rzeczywistości. W kieszeni plecaka oprócz dokumentów, znaleźli też substancję, która była przyczyną jego podróży. Posiadanie jest prawnie zabronione, dlatego nietypowego spacerowicza przekazano pod opiekę policji" - podsumowano w komunikacie.
Strażnicy nie podali, o jaką "substancję" chodzi.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl