Straż miejska potwierdziła, że wraca do umieszczania wezwań za wycieraczkami aut, których kierowcy złamali przepisy dotyczące parkowania. Zdaniem komendant Magdaleny Ejsmont, będzie to "wyraźny sygnał" działań tej jednostki i ostrzeżenie dla "nieuważnych kierowców".
Zdaniem straży miejskiej, niezgodne z przepisami parkowanie to zmora, która niezmiennie utrudnia życie mieszkańcom stolicy. Jak określa w komunikacie na ten temat, "to tego problemu dotyczy największa liczba zgłoszeń, wpływających do Straży Miejskiej m.st. Warszawy". W celu ułatwienia i przyspieszenia procedury rozliczenia się z popełnionego wykroczenia, od połowy sierpnia funkcjonariusze pozostawiają za wycieraczkami samochodów wezwania do wskazania kierowcy, który nieprawidłowo zaparkował auto.
"Dzięki temu kierowca od razu będzie wiedział, że złamał przepisy Prawa o ruchu drogowym. Nie będzie też konieczna wizyta na poczcie - wystarczy, że kierowca z otrzymanym wezwaniem zgłosi się do najbliższego oddziału terenowego straży miejskiej" - wyjaśniają w komunikacie strażnicy.
Komendant: sygnał dla mieszkańców, że straż miejska działa
- Dla mieszkańców wezwania za wycieraczką nieprzepisowo zaparkowanych samochodów będą widocznym sygnałem, że straż miejska działa - reaguje na ich wezwania i karze kierowców naruszających przepisy. Być może obecność za szybą widocznego dokumentu, będzie ostrzeżeniem dla innych, nieuważnych kierowców, by nie parkować w tym miejscu – mówi cytowana w komunikacie komendant Straży Miejskiej m.st. Warszawy Magdalena Ejsmont.
- Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców, postanowiłam przywrócić wezwania, które są informacją o rozpoczęciu procedury. W ten sposób pracuję nad uporządkowaniem miasta. Chciałam także poprawić relacje z mieszkańcami i usprawnić komunikowanie się z nimi – uzasadnia swoją decyzję komendant Ejsmont. Nowe, wkładane za wycieraczkę zawiadomienia będą włożone w folię. Zabieg ten ma zabezpieczyć druk przed zniszczeniem.
Strażnicy zapewniają, że plastikowe woreczki, w których pozostawiają wezwania, są w 100 procentach biodegradowalne.
Jak poinformowała Ejsmont, od 18 sierpnia funkcjonariusze wystawili już 714 wezwań.
Zupełnie inaczej ma się sprawa, jeśli chodzi o wystawianie kar za brak opłaty za postój w strefie płatnego parkowania. Ich wystawianiem zajmuje się Zarząd Dróg Miejskich, który administruje SPPN. W związku z tym, że kontrole wnoszenia opłat przeprowadzane są zdalnie, kierowcy nie zostają poinformowani, że została wszczęta wobec nich procedura wystawiania kary. O opłacie, którą mają uiścić, powiadomienie dostają pocztą.
Do tej pory kierowcy byli nieświadomi, że parkują w złym miejscu
Zawiadomienia o podjęciu interwencji, wkładane za wycieraczkę, zostały zniesiony przez poprzedniego komendanta straży miejskiej Zbigniewa Leszczyńskiego w styczniu 2016 roku.
Od tej pory samochody zaparkowane w niedozwolonym miejscu (np. na trawniku czy w bramie wjazdowej) były fotografowane przez patrol i włączane do rejestru straży miejskiej. Ukarani kierowcy byli powiadamiani o działaniach podjętych przez straż miejską i przyznanym mandacie, dopiero gdy dostawali wezwanie do zapłaty mandatu. Dlatego często nie byli świadomi tego, że parkują samochód w złym miejscu.
Zdarzały się także przypadki, w których właściciele samochodów byli wielokrotnie karani za to samo wykroczenie, nie zdając sobie sprawy z tego, że łamią przepisy.
Kwota z mandatów sumowała się. Po kilku miesiącach trzeba było słono zapłacić za wszystkie wykroczenia i to za jednym razem.
Kolejna przyczyna zmiany decyzji byłego komendanta to liczne skargi dotyczące opieszałości i braku reakcji strażników na telefoniczne zgłoszenia.
Zgłaszający nie widząc wezwania za wycieraczką auta, uważali, że ich interwencja została zlekceważone, a źle zaparkowane samochody jak stały, tak stoją.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Stołeczna straż miejska