Sygnalizacja na skrzyżowaniu Zgrupowania AK "Kampinos" i Książąt Mazowieckich na Młocinach działała tylko przez jeden dzień, blisko osiem lat temu. Tramwaje utknęły wtedy w zajezdni. Od tego czasu pulsuje tam tylko żółte światło.
Najpierw drogowcy otworzyli most Marii Skłodowskiej-Curie, a kilka dni później włączyli towarzyszące nowej inwestycji światła na skrzyżowaniu Książąt Mazowieckich i Zgrupowania AK "Kampinos". Sygnalizatorów było - bagatela - 64 sztuki. Po jednym dniu drogowcy musieli wszystkie wyłączyć. Okazało się bowiem, że światła zablokowały tramwaje wyjeżdżające z pobliskiej zajezdni.
Pozostały tylko pulsujące, żółte światła. O tym drogowym absurdzie pisaliśmy na tvnwarszawa.pl w marcu 2012 roku. Za sprawą listu czytelnika wracamy do tematu.
- Pieniądze wyglądają na wyrzucone w błoto, bo do chwili obecnej światła nie funkcjonują - przypomniał nam pan Piotr. I zwrócił uwagę, że skrzyżowanie nie należy do najbezpieczniejszych. "Jadąc ulicą Książąt Mazowieckich od strony Nocznickiego widoczność za wiaduktem trasy mostu jest kiepska. Ponadto nierzadko z dwóch stron naraz przejeżdżają tramwaje, a dodatkowo w tym samym momencie przejście pokonują piesi oraz trzeba ustąpić pierwszeństwa także pojazdom jadącym Zgrupowania AK 'Kampinos'. O wypadek nietrudno" - ocenił nasz czytelnik.
"Kierowcy często przejeżdżają w ostatniej chwili"
Podobne spostrzeżenia ma reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter, który w godzinach popołudniowego szczytu obserwował sytuację na tym skrzyżowaniu. - Na pierwszy rzut oka ma się wrażenie, że to wielkie skrzyżowanie, na co dodatkowo wpływa mnogość tych wszystkich sygnalizatorów. Tak naprawdę to dwie ulice z dwiema jezdniami po jednym pasie ruchu, tyle że krzyżuje się tu jeszcze mnóstwo torów tramwajowych. Do tego dochodzą cztery przejścia dla pieszych - opisywał.
Zdaniem naszego reportera, to wszystko powoduje, że w godzinach szczytu robi się tu nerwowo. - O ile przejazd AK "Kampinos" wzdłuż torów nie jest uciążliwy, to już skręt w lewo lub w prawo z Książąt Mazowieckich już taki jest. Ruch jest spory i kierowcy często przejeżdżają w ostatniej chwili przed zbliżającym się tramwajem czy samochodem - zauważył.
Otwarcie galerii nie zmieniło sytuacji
Jak przekonuje Tomasz Demiańczuk z wydziału prasowego stołecznego ratusza, sytuacja w tym miejscu nie zmieniła się jednak, nawet po otwarciu pobliskiej Galerii Młociny.
Zaznacza także, że urzędnicy z Biura Polityki Mobilności i Transportu zgodnie z zapowiedziami monitorują sytuację. - Byliśmy już kilka razy na miejscu i wciąż będziemy sprawdzać, jakie są tendencje. Na razie nie ma potrzeby uruchamiania świateł. Nie mieliśmy też żadnych sygnałów, żeby mieszkańcy tego chcieli - podkreśla Demiańczuk. - Nie wykluczamy, że włączymy ją za jakiś czas, kiedy zabudowa w tym rejonie się zagęści i pojawi się więcej mieszkańców - dodaje.
Nie przewiedzieli, że będzie problem
Naszego rozmówcę pytamy też, czy nie dało się przewidzieć, że światła w tym miejscu spowodują aż takie utrudnienia dla tramwajów. - Analiza wykonana około 2010 roku, na potrzeby budowy trasy mostu Marii Skłodowskiej-Curie, wykazała, że budowa sygnalizacji musi towarzyszyć tej inwestycji. Projekt został zrealizowany i dopiero wtedy okazało się, że spory ruch tramwajów z pobliskiej zajezdni determinuje funkcjonowanie całego skrzyżowania - wyjaśnia.
Ponowne włączenie sygnalizacji powodowałoby więcej utrudnień, szczególnie we wczesnych godzinach porannych i wieczornych, kiedy tramwaje wyjeżdżają i wracają do zajezdni. - Musielibyśmy uprzywilejować wtedy ruch tramwajów na niekorzyść innych użytkowników, bo pojazdy w porannym szczycie opuszczają bramy zajezdni nawet co minutę. To z kolei oznaczało by, że piesi i kierowcy mieliby na przejście i przejazd tylko kilka czy kilkanaście sekund w ciągu cyklu - mówi Demiańczuk.
Zostawił po sobie gąszcz sygnalizatorów i znaków
Dziennikarze "Gazety Stołecznej" policzyli w 2012 roku, że na skrzyżowaniu Zgrupowania AK "Kampinos" i Książąt Mazowieckich zamontowano w sumie 64 sygnalizatory. Gazeta nominowała nawet pomysłodawcę tej inwestycji Janusza Galasa, ówczesnego miejskiego inżyniera ruchu, który sprawował tę funkcję do 2017 roku, do swojej antynagrody.
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy o podobnych pomysłach inżyniera Galasa i "znakozie" w mieście, którą po sobie pozostawił.
tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl