Rozmowy na środku drogi. Czekali na premiera, przyjechał minister

"Przykro mi, że spotykamy się na szosie"
Źródło: TVN24

W środę rano rolnicy zablokowali autostradę A2. Żądali, by przyjechał do nich premier. Na miejscu pojawił się minister rolnictwa.

Jan Krzysztof Ardanowski przyjechał na miejsce protestu na A2 i rozpoczął rozmowy na środku jezdni.

CZYTAJ WIĘCEJ O POSTULATACH ROLNIKÓW

"Możemy tutaj rozmawiać"

- Pan premier poprosił, żebym się z wami spotkał i odpowiedział na postulaty, które przesłaliście. Możemy rozmawiać tutaj, jeżeli chcecie, mam tyle czasu, ile potrzebujecie – powiedział Ardanowski do rolników.

Dodał, że - jeśli taka będzie wola protestujących - rozmowy mogą się toczyć w ośrodku doradztwa rolniczego w Brwinowie, który został już przygotowany.

Z tej opcji nie skorzystali jednak protestujący. Rozmowy zaczęły się więc na środku autostrady A2.

Oznaczenia i odszkodowania

Minister przekonywał, że znaczna część postulatów rolników została już spełniona. Mówił między innymi o oznakowaniu produktów rolno-spożywczych flagami krajów pochodzenia.

– Zostały przygotowane trzy rozporządzenia, które do stycznia czekają na notyfikację Komisji Europejskiej. Nie ma możliwości wprowadzenia bez notyfikacji – przekonywał Ardanowski.

Potem odniósł się do sprawy uboju zdrowych świń w związku z wirusem ASF i wypłaty odszkodowań. – Sprawdziłem w Parczewie, w 2018 roku 20 przypadków choroby w gospodarstwach i sześć gospodarstw kontaktowych, gdzie ze względu na właściciela bądź pracowników może być powiązanie z gospodarstwami, gdzie wystąpił ASF. Nie dostały cztery gospodarstwa, z tych kontaktowych dwa – mówił Ardanowski.

- Dlaczego z kontaktowych nie dostali odszkodowania? – zapytał jeden z rolników.

- Ponieważ toczy się postępowanie przed prokuraturą, żeby ustalić, kto faktycznie ma rację – odpowiedział minister.

Minister zapowiada dochodzenie

Odniósł się także do postulatu odwołania trzech lekarzy weterynarii. Przedstawiciel rolników Michał Kołodziejczak mówił, że mają dokumenty mówiące o tym, że wojewódzki lekarz weterynarii przykrywa "błędy powiatowego lekarza weterynarii z Parczewa".

Minister odpowiedział, że prokuratura powinna otrzymać te dokumenty. Zapowiedział również, że odnośnie odwołania wojewódzkiego, powiatowego i głównego lekarza weterynarii przeprowadzi dochodzenie, czy "nie było z ich strony winy".

Minister mówił, że ostatnio ognisko ASF w gospodarstwach było 14 września. - Od tego czasu minęły trzy miesiące, nie ma kolejnego ogniska. Nie mam żadnych złudzeń, że choroba zostanie opanowana w przypadku dzików bardzo szybko. Choroba występuje w wielu krajach europejskich znacznie szybciej niż w Polsce – argumentował Ardanowski.

Pieniądze na zwalczanie choroby

Zaznaczył, że od 2014 roku, kiedy pojawiły się przypadki ASF, nakłady państwa na zwalczanie tej choroby wyniosły 16 mln zł w 2014 roku, 11,9 mln zł w 2015 r., 25 mln zł w 2016 r., 98 mln zł w 2017 r. i 203 mln zł w 2018 r.- Nie chodzi o nakłady (...) niech pan nie rzuca sumami, to nic nie mówi" - krzyczeli rolnicy. Pytali, kto dostał te pieniądze - rolnicy czy urzędnicy. "Urzędnicy" - odpowiadali protestujący.Jednym z postulatów protestujących jest "podjęcie natychmiastowych, realnych i skutecznych działań zmierzających do zwalczania wirusa ASF w Polsce".Minister podkreślił, że zachowanie zasad bioasekuracji przynosi efekty. - Uzyskaliśmy zgodę Komisji Europejskiej - na podstawie danych statystycznych - na uwolnienie prawie 60 gmin od ASF. Na tym obszarze istnieje możliwość przywracania produkcji świń, bo zostały uwolnione od ASF - powiedział.Rolnicy mówili także, że są karani za nieprzestrzeganie zasad bioasekuracji, tymczasem sami weterynarze często nie stosują tych zasad.

Postulaty rolników
Postulaty rolników
Źródło: AGROunia

"Do jasnej cholery"

Rolnicy mówili również, że czekają na ustawę, która obroni małe gospodarstwa przed upadkiem.- Chcecie bardziej słuchać niż rozmawiać – odpowiadał Ardanowski.- Obiecał pan znakowanie produktów polską flagą w Sandomierzu, było to kiedy? – pytał dalej rolnik.- I wprowadziłem do cholery jasnej, pan nie rozumie – mówił zdenerwowany minister.

Chwilę później Michał Kołodziejczak mówił do ministra, że jest chamski.

Po około 20 minutach rozmowy przerwano. Wśród rolników pojawiła się informacja, że policja wystawia mandaty za zatrzymanie aut na autostradzie, ale rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak tego nie potwierdził.

Rolnicy odeszli od ministra, ale nadal blokowali autostradę. Po pewnym czasie wrócili do rozmów na środku A2.

Spotkanie toczyło się dalej. W pewnym momencie rolnicy zaproponowali, że wyznaczą cztery osoby, które będą prowadziły rozmowy z ministrem.

"Potrafimy zadziałać spektakularnie"

Po godz. 13 minister rolnictwa odjechał z miejsca protestu. - Oczekuję, aby rolnicy przedstawili propozycje - ich zdaniem - rozsądnych rozwiązań, a nie tylko listę postulatów - powiedział w rozmowie z dziennikarzami minister Jan Krzysztof Ardanowski. - Nie wiem, co to za organizacja dzisiaj protestowała - zastrzegł.

Dodał również, że cieszy go, że rolnicy chcą się spotykać z nim, ale też z ekspertami. - Chciałbym, aby konsumenci w Polsce mieli pełną i transparentną wiedzę na temat żywności, również ze względu na kraj pochodzenia. Oczywiście musimy szanować wolny rynek europejski - podsumował Ardanowski opuszczając autostradę A2.

Z mediami spotkał się też przedstawiciel rolników Michał Kołodziejczak. Stwierdził, że środowy protest w takiej formie był potrzebny, bo kilkanaście wcześniejszych, które nie powodowały utrudnień ruchu, nie przyniosły żadnych efektów.

- Pokazaliśmy, że potrafimy zadziałać dość spektakularnie. Chyba jeszcze nikt w Polsce nie zablokował w taki sposób autostrady jak polscy rolnicy. Zrobiliśmy to bardzo sprawnie, odpowiedzialnie. Nikt nie ucierpiał, co jest dla nas bardzo ważne - tłumaczył Kołodziejczak. Jak przyznał, lokalizacja protestu przy zjeździe z autostrady nie była przypadkowa - pozwalała zorganizować objazdy, nie narażała kierowców na stanie w 20-kilometrowym korku.

Stwierdził też, że rolnicy dają ministrowi dwa tygodnie na pisemne odniesienie się do dokumentów, jakie mu przekazali. A jeżeli tego nie zrobi, "będzie co pokazywać w telewizji". Zapowiedział też, że nie przyjmą mandatów, które przewidziała dla nich policja, bo "nie czują się winni".

- Co pan powie ludziom, którzy nie zdążyli dziś do przychodni, do lekarza? – dopytywał jeden z dziennikarzy.

- Że wybrali nieodpowiedzialną władzę, która ponosi odpowiedzialność za dzisiejsze spóźnienie – odpowiedział przedstawiciel rolników.

O postulatach rolników

Źródło: TVN24
"Udowodniliśmy, że mamy rację"
"Udowodniliśmy, że mamy rację"
Teraz oglądasz
Michał Kołodziejczak o proteście
Michał Kołodziejczak o proteście
Teraz oglądasz
"Żądamy rozmowy z premierem"
"Żądamy rozmowy z premierem"
Teraz oglądasz
Reporter tvnwarszawa.pl o proteście rolników
Reporter tvnwarszawa.pl o proteście rolników
Teraz oglądasz

O postulatach rolników

Główne zdjęcie: Jacek Turczyk/PAP

ran,PAP/r/b

Czytaj także: