Stowarzyszenie Sąsiedzi dla Wesołej wspierane przez Miasto Jest Nasze zorganizowało konferencję dotyczącą przebiegu obwodnicy Warszawy przez dzielnicę. Chcieli wyjaśnić, dlaczego optują za drogą w tak zwanym wariancie czerwonym i przedstawić swoje ustalenia, które - ich zdaniem - mogą wskazywać na korupcję przy wyborze trasy.
Oprócz organizatorów i dziennikarzy, przed siedzibą Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pojawił się jeszcze jeden mieszkaniec Wesołej. Chciał zaprezentować argumenty za wariantem zielonym. Przez chwilę wydawało się, że konferencja będzie zakłócana. Ale po kilku minutach napiętej dyskusji udało się pogodzić obie strony - przynajmniej w kwestii prezentacji stanowisk. Stało się tak, gdy dziennikarze zapewnili, że po zakończeniu konferencji Miasto Jest Nasze i Sąsiadów dla Wesołej, wysłuchają racji zwolennika poprowadzenia obwodnicy przez centrum dzielnicy.
Czerwonym lub zielonym szlakiem
W grę cały czas wchodzą bowiem dwa warianty przebiegu S17 w Wesołej. Zielony – przez północną część dzielnicy i czerwony - przez część południową. Pierwszy prowadzi przez gęściej zaludnione tereny, choć budowa nie wymaga wyburzeń domów. Droga przebiegałaby jednak przez centrum Wesołej, a wysoki nasyp rozdzieliłby je na dwie części. W drugim wariancie - ciągnącym się w otulinie parku krajobrazowego – konieczne są wywłaszczenia i wyburzenia. W tym przypadku mowa była również o poprowadzeniu drogi tunelem w miejscu, gdzie stoją domy. Później GDDKiA wycofała się z tego pomysłu, bo podniósłby koszt budowy o około 200 milionów złotych.
Historia tego sporu jest znacznie dłuższa niż sama trasa. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad początkowo planowała wybrać wariant czerwony. W 2007 roku wydano nawet dla niego decyzję środowiskową, która później została unieważniona. Trzy lata temu nastąpił zwrot akcji - drogowcy zmienili zdanie odnośnie tego, co powinno wpływać na ocenę wariantów.
W rezultacie lepszy okazał się nagle wariant zielony i to ten zaproponowali we wniosku o decyzję środowiskową do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Zdaniem społeczników, sprawa nie jest czysta, sugerują, że to krzywda dla wielu, dająca zysk kilku osobom, które - ich zdaniem - w podejrzany sposób stały się właścicielami działek na południu dzielnicy.
Reprywatyzacja wojskowych terenów
- Jeśli mamy do czynienia ze zwrotami gruntów, z tym że grunty w szybki sposób przechodzą w prywatne ręce, a następnie będą mogły być spieniężone lub zabudowane, to powstaje pytanie, czy w całej sprawie nie chodzi o to, żeby ktoś na tym dobrze zarobił - powiedział Jan Mencwel ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
I zaprezentował przygotowaną przez społeczników mapkę pokazującą dwa pasy ziemi przecięte przez obwodnicę w wariancie czerwonym. Jak stwierdził Mencwel, te ziemie zyskują na wartości dzięki wybraniu zielonego wariantu S17 przez Wesołą, bo pozostaną działkami wśród zieleni, z dala od drogi.
- Te tereny były nacjonalizowane w latach 70. na cele obronne. Co ciekawe, okazuje się, że od 2013 roku i trochę wcześniej przeszły w prywatne ręce, na podstawie zwrotów nieruchomości - powiedział Mencwel. Według szefa MJN, to zaskakujące, że przez wiele lat planowany jest jeden przebieg trasy - czerwony - a zmiana wariantu przez drogowców ma miejsce w tym samym czasie, gdy dochodzi do przekształceń własnościowych w ramach reprywatyzacji.
Jan Popławski, prawnik MJN i członek rady społecznej przy komisji weryfikacyjnej, dodał że stowarzyszenie będzie chciało zbadać, czy fakt, że doszło do reprywatyzacji tych działek, nie miał wpływu na zmianę przebiegu trasy. - Będziemy się starali dowiedzieć, w jakich okolicznościach doszło do reprywatyzacji i będziemy decydować, czy skierować sprawę do CBA do zbadania tego konkretnego przypadku - stwierdził Popławski.
Joanna Gorzelińska, szefowa stowarzyszenia Sąsiedzi dla Wesołej dodała, że zaskakujący jest fakt przekazania przez miasto w prywatne ręce działek na terenie planowanego przebiegu drogi, bo w niedługim czasie konieczne będzie ich ponowne nacjonalizowanie.
- W księgach wieczystych pojawiają się wciąż te same nazwiska. To 32 hektary ziem, które są warte ponad 200 milionów złotych, które nagle przeszły w ręce prywatne. To jest dosłownie kilka nazwisk - powiedziała Gorzelińska. Nie podała ich, ale wspomniała nazwisko urzędnika GDDKiA, który miał jej zdaniem aktywnie działać na rzecz zmiany przebiegu trasy. Dodała, że te działki w okolicy wariantu czerwonego są już podzielone i kiedy droga pobiegnie wariantem zielonym, zostaną sprzedane z dużym zyskiem pod zabudowę w cichym miejscu.
Zalety i wady wersji zielonej
Michał Włudarczyk, przeciwnik wariantu czerwonego, który również przyszedł na miejsce konferencji, domagając się głosu, przedstawił szereg argumentów wskazujących jego zdaniem, że obwodnica przez centrum Wesołej będzie lepszym rozwiązaniem. Zaznaczył, że mieszka na południu dzielnicy i dodał, że stowarzyszenie Sąsiedzi dla Wesołej skupia mieszkańców północy - jest to zatem debata przy czyim domu powinna pobiec nowa, ruchliwa droga.
- Wariant zielony to teren niezabudowany, jedyny w Wesołej, po którym można poprowadzić obwodnicę. Zachowuje największe możliwe odległości od budynków porównując z dowolnym innym wariantem. Poprowadzono tam już inwestycje liniowe, które lokalizuje się razem. Jest tam podwójna linia przesyłowa prądu, ciśnieniowa linia gazowa - mówił Włudarczyk.
Dodał, że takie inwestycje realizuje się razem z drogowymi, by uniknąć podwójnej degradacji terenu. Podkreślił też, że wariant czerwony powoduje konieczność ponad 20 wyburzeń domów, a odległości budynków pozostałych to 30-40 metrów od pasa drogi.
- Podnosi się, że Las Milowy, przez który ma pobiec obwodnica w wariancie zielonym jest terenem cennym przyrodniczo. Nie jest to prawda, bo to zdegradowany las, a spacerowanie po nim jest niezdrowe ze względu na wielkie słupy linii wysokiego napięcia, która tamtędy przebiega - ocenił Włudarczyk.
Z jego argumentami spierali się członkowie Sąsiadów dla Wesołej. - Raport środowiskowy GDDKiA dokładnie opisuje stanowiska zwierząt na obu wariantach. Jednoznacznie wskazuje, że na przebiegu zielonym jest znacznie więcej stanowisk, które zostaną zniszczone niż na przebiegu czerwonym. Pod względem przyrodniczym ten drugi przebieg jest lepszy - mówiła Agnieszka Klembowska z Sąsiadów dla Wesołej.
Działacze stowarzyszenia podnoszą również, że wariant południowy był projektowanym przez lata i wiele osób mieszkających w Wesołej kierowało się nim, wybierając działkę pod budowę domu, w centrum dzielnicy, z dala od przyszłej S17. Zamiana wariantów jest ich zdaniem nieuczciwa wobec tych ludzi.
W tej sprawie jedno jest pewne - to, który wariant uznaje się za lepszy, zależy od kryteriów oceny. A te GDDKiA zmieniła w 2015 roku, jednocześnie zmieniając preferowany przez inwestora przebieg drogi. Pozostaje tylko pytanie, czyj interes brano pod uwagę przy tej zmianie: skarbu państwa, społeczności lokalnej czy pojedynczych osób. Z faktem, że ta sprawa wymaga wyjaśnienia zgodził się nawet Michał Włodarczyk.
O ustosunkowanie się do zarzutów formułowanych przez aktywistów poprosiliśmy Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz stołeczny ratusz. Czekamy na odpowiedzi.
Marcin Chłopaś