To wydarzyło się w ostatni weekend marca. Zaczęło się od pozostawionego przy sklepie audi z włączonym silnikiem. Gdy jego właściciel po zrobionych zakupach wyszedł z budynku, auta już nie było. Wezwani funkcjonariusze ruszyli w pościg za sprawcą kradzieży.
"Ignorował wszystkie przepisy"
Patrol zauważył skradzione audi w centrum miasta.
Siedzący w środku 39-latek na widok radiowozu zaczął uciekać. Jak podaje policja, ignorował wszystkie przepisy ruchu drogowego: "wyprzedzał na przejściach dla pieszych, przekraczał podwójne linie ciągłe, jadąc pod prąd zmuszał inne pojazdy do zjechania z drogi, a rondo przejechał lewą stroną". Zakończył swoją przejażdżkę w torowisku. Siła uderzenia o szynę była tak duża, że pojazd dachował, a kierowca wypadł z auta i został przez nie przygnieciony. Na miejsce musiała zostać wezwana straż pożarna, która przy użyciu poduszek pneumatycznych podniosła skradziony samochód.
Ranny 39-latek trafił do szpitala. Ruch kolejowy w miejscu zdarzenia został wstrzymany na kilka godzin.
Grozi mu osiem lat
Jak udało się ustalić sochaczewskim policjantom, kierujący pojazdem miał ponad 1,5 promila alkoholu we krwi. Okazało się też, że w przeszłości cofnięto mu uprawnienia do kierowania pojazdami.W komunikacie policji czytamy: "usłyszał zarzuty dotyczące kradzieży pojazdu, a także sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, niezatrzymania się do kontroli drogowej, kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz kierowania pojazdem pomimo cofniętych uprawnień". Za szereg popełnionych przestępstw grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Ukradl auto i zakończył jazdę w torowisku
ab/r