"Zamknięte Mazury - szczyt covidowej bzdury". Pikieta branży hotelarskiej przed kancelarią premiera

20210301_133001
Pikieta w Alejach Ujazdowskich
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Przed budynkiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów branża hotelarska i gastronomiczna zorganizowała pikietę. Przedsiębiorcy nie zgadzają się, by w województwie warmińsko-mazurskim lokale były zamknięte z powodu rządowych obostrzeń.

Protest to odpowiedź branży hotelarskiej na decyzję rządu o tym, że od 27 lutego na dwa tygodnie w woj. warmińsko-mazurskim zamknięte są hotele, galerie, muzea, kina, korty, baseny i inne miejsca użyteczności publicznej. To rozwiązanie Ministerstwa Zdrowia w związku z dużym wzrost zachorowań na COVID-19 w tym regionie.

Część pracowników hoteli i branży gastronomicznej postanowiła protestować w poniedziałek w Warszawie. Przed siedzibą KPRM w Alejach Ujazdowskich zebrało się po godzinie 13 kilkanaście osób.

Przynieśli ze sobą transparenty z hasłami: "Chcemy pracować, nie protestować!", "Zapomnieliście zamknąć lasy", "Pogrzeb turystyki" czy "Zamknięte Mazury - szczyt covidowej bzdury". Na miejsce przyjechali również policjanci.

Wcześniej hotelarze tłumaczyli, dlaczego zdecydowali się protestować. Część z nich zaplanowała już wszystkie weekendy - zgodnie z wcześniejszymi obostrzeniami mówiącymi o możliwości 50-procentowego obłożenia. Przygotowane było też jedzenie dla gości.

- Pozostaje nam albo wyrzucić to jedzenie, albo, idąc dalej za akcją i zgodnie z zasadą hotelu "zero waste", po prostu przygotujemy to jedzenie, zawieziemy je do Warszawy i rozdamy - zapowiadała Aleksandra Nowak, kierowniczka hotelu Folwark Łękuk.

Czytaj także: