Motorniczy z zajezdni Żoliborz usłyszał w radiu komunikat o zaginionym chłopcu, który interesuje się tramwajami. W pojeździe, który właśnie prowadził, zauważył dziecko, które pasowało do opisu. Postanowił pomóc.
Do zdarzenia doszło kilka tygodni temu. Teraz opisali je stołeczni tramwajarze. Motorniczy Damian Miałkowski 25 lipca prowadził właśnie tramwaj linii numer 1. Jak czytamy na Facebooku Tramwajów Warszawskich, w radiu usłyszał komunikat o zaginionym chłopcu. Z policyjnego opisu wynikało, że dziecko interesuje się tramwajami, co mogło wskazywać, że znajdzie się w ich pobliżu.
Zaproponował zwiedzanie kabiny
Motorniczy zareagował od razu. "Zaczął wypatrywać dziecka i szczęśliwie, udało się! Pasujący do opisu chłopiec czekał na przystanku Most Gdański. Gdy tylko chłopiec wszedł do środka i zajął miejsce, nasz kolega zadzwonił na 112, aby przekazać dobrą wiadomość policji i ustalić dogodne miejsce odbioru dziecka" - czytamy.
Policja jednak nie nadjeżdżała. Motorniczy obawiał się, że patrol nie zdąży na czas, a chłopiec już szykował się do wyjścia. Dlatego zatrzymał tramwaj, ale nie otwierał drzwi. "Wyszedł z kabiny, by porozmawiać z chłopcem, który przyznał że oddalił się od domu i nie wie, jak wrócić. Damian przypomniał sobie wtedy, że pasją chłopca są tramwaje i - aby go trochę uspokoić - zaproponował mu zwiedzanie kabiny motorniczego. Gdy dotarła policja, chłopiec był już w zdecydowanie lepszym humorze i mógł bezpiecznie wrócić do domu" - czytamy.
TW o historii swojego pracownika dowiedziały się z listu pochwalnego od jednego z pasażerów. Jak zapewniono, motorniczemu przyznano nagrodę.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tramwaje Warszawskie / Facebook