"Każdy rower pozwala na przemieszczanie się indywidualnie i uniknięcie tłoku w innych środkach transportu. Mimo powszechnej pustki na ulicach, notowaliśmy po kilka tysięcy przejazdów dziennie" - broni wypożyczalni rowerów miejskich w liście do premiera Zarząd Dróg Miejskich.
Jak potwierdza nam Łukasz Puchalski, dyrektor ZDM, pismo w sprawie zakazu korzystania z rowerów miejskich oraz parków zostało skierowane do Kancelarii Premiera. To reakcja na wprowadzenie od 1 kwietnia nowego rozporządzenia rządu.
Na liście obostrzeń pojawił się między innymi zakaz wypożyczania rowerów miejskich, zamknięte są też parki, plaże czy zieleńce, na których w ostatnich dniach dużo osób wychodziło na spacery. Premier Mateusz Morawiecki na wtorkowej konferencji zapowiadającej nowe rozporządzenie, podkreślał, że za dużo jest jeszcze kontaktów między ludźmi i trzeba je ograniczyć.
Używają Veturilo jako alternatywę dla komunikacji miejskiej
Warszawa musiała dostosować się do nowych obostrzeń. Na stacjach Veturilo rowery zostały, ale system wyłączono, by uniemożliwić mieszkańcom ich wypożyczanie. Jak ocenił ZDM w piśmie do premiera, rower wydaje się być bezpieczną alternatywą dla przejazdów metrem, autobusem, tramwajem czy taksówką. Czytamy też, jaką popularnością cieszy się Veturilo. W stolicy jest 900 tys. zarejestrowanych użytkowników.
- Obliczyliśmy, że rower jest wypożyczany średnio na 20 minut. To oznacza, że służy mieszkańcom jako środek transportu, a nie rekreacja. W ciepłe dni w marcu odnotowaliśmy nawet 10 tysięcy wypożyczeń w ciągu dnia - zauważa Łukasz Puchalski.
Jak obliczył ZDM, ponad 90 procent mieszkańców korzysta z aplikacji i nie musi używać terminalu . - Rowery były też dezynfekowane. Technicznie nie było możliwe, żeby robić to po każdym przejeździe, ale wystarczy używać jednorazowych rękawiczek, by móc bezpiecznie korzystać z jednośladu - zaznaczył Puchalski. Podał też przykład innych europejskich miast, gdzie w czasie epidemii władze wręcz zachęcają do korzystania z rowerów miejskich. "Berlin poszerza wytyczone na jezdni pasy rowerowe, w Paryżu darmowe są godzinne przejazdy" - wymienia w piśmie ZDM.
- Nikt nie kwestionuje rozporządzenia premiera. Nasz prośba to jedynie, by zweryfikować punkt o rowerach miejskich i zamknięciu parków - zaznacza Puchalski. - Rowery miały uzupełniać transport zbiorowy. Wielu warszawiaków nie ma samochodów. Idzie wiosna, teraz byłaby to atrakcyjna alternatywa dla komunikacji miejskiej - dodaje. I jak zauważa, rozporządzenie nie objęło hulajnóg, taksówek, wypożyczalni samochodów czy innych przewozów świadczonych poprzez aplikacje mobilne. - Hulajnogi pojawiły się przy stacjach zaraz po wyłączeniu systemu. Nie dość, że są droższe, to ich użytkowanie wciąż jest niejasne pod względem przepisów. Od roku Sejm pracuje nad ustawą, która ma je doprecyzować. W dodatku są bardziej niebezpieczne i ich użytkownicy częściej mają wypadki. Nie chcemy przecież w obecnej sytuacji mnożyć pacjentów w szpitalach - zauważa Puchalski.
Mieszkańcy mają obchodzić parki?
ZDM poddaje też w wątpliwość punkt rozporządzenia, w którym mowa o wyłączeniu z użytkowania parków. Podaje przykład Pola Mokotowskiego, którego teren służy mieszkańcom przede wszystkim jako ścieżka rowerowa czy droga do przystanku. "Czy autorom chodziło o wyłączenie z użytkowania całych powierzchni parkowych, czy wyłączenie terenów zielonych? Należy zauważyć, że przez parki i bulwary prowadzą uczęszczane ciągi piesze i rowerowe. Czy mieszkańcy mają je dziś obchodzić i objeżdżać?" - pytają w piśmie do premiera.
Odstęp między pieszymi
Z kolei inny problem zauważyła radna dzielnicy Mokotów Melania Łuczak. Zaapelowała o usunięcie zaparkowanych na chodnikach samochodów, które blokują swobodne przejście pieszym czy przejazd dla rowerów. Przez co też trudno jest według radnej zachować zalecany przez służby dwumetrowy dystans.
Tym samym radna wspiera inicjatywę stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. W czwartek prowadzili wspólną wideokonferencję na ten temat. "Te rozwiązania Warszawa musi wprowadzić już teraz, jeśli chcemy realnie myśleć o #dystansSpołeczny i ograniczyć przy okazji ryzyko wypadków śmiertelnych na drogach" - napisało na Twitterze Miasto Jest Nasze. Wystosowali sześć postulatów, w których wymienili, że takie miejsca jak: Rondo Daszyńskiego, od Marszałkowskiej - od placu Bankowego do placu Konstytucji, aleja "Solidarności" - od Wolskiej do Marszałkowskiej, zasługują - wzorem na przykład Berlina - na wyznaczenie skrajnych pasów dla rowerów.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl