Chłopiec wyszedł sam ze żłobka. Zareagowali ludzie z pobliskiego targowiska

Chłopiec sam wyszedł ze żłobka (zdj. ilustracyjne)
Rusza program Aktywny rodzic. Kto może składać wnioski?
Źródło: Marzanna Zielińska/Fakty TVN
Półtoraroczne dziecko wyszło samo ze żłobka w Piastowie. Zauważyła je kobieta handlująca na targu w pobliżu placówki. Dzięki reakcji świadków, chłopiec w krótkim czasie wrócił do opiekunek. Sprawie przygląda się policja.

Jeden z prywatnych żłobków w Piastowie sąsiaduje z miejskim targowiskiem, gdzie w środy i soboty zjeżdżają się lokalni sprzedawcy. Minionej środy, 18 czerwca jedna z kobiet handlujących na targowisku książkami zauważyła około półtoraroczne dziecko, stojące na chodniku bez opiekuna.

Sprawę opisał jako pierwszy portal Przegląd Regionalny. Z jego relacji wynika, że kobieta zdążyła powstrzymać malucha przed wejściem na jezdnię, tuż przed nadjeżdżające auto. Początkowo nie sądziła, że to chłopiec z pobliskiego żłobka. Zaczęła pytać ludzi na targowisku, czy w tłumie nie widzieli jego rodziców.

Ktoś z obecnych na targu postanowił jednak wybrać się do żłobka i zapytać, czy przypadkiem dziecko nie opuściło samo placówki. - Ktoś poszedł tam zapytać i usłyszał, że panie z placówki muszą sprawdzić, czy nikogo nie brakuje. Kiedy przyszłam do żłobka z dzieckiem, już wiedzieli, że malec wyszedł od nich. Usłyszałam, że chłopiec "przysparza problemy" - powiedziała kobieta w rozmowie z Przeglądem Regionalnym.

Policja wyjaśnia, dlaczego chłopiec wyszedł z placówki

Świadkowie zdarzenia wezwali policję. Rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie podkomisarz Monika Orlik potwierdza w rozmowie z tvnwarszawa.pl, że w środę funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie w tej sprawie.

- Kobieta zawiadomiła Centrum Powiadamiana Ratunkowego, że półtoraroczne dziecko jest bez opieki. Mogę potwierdzić, że dziecko samowolnie i bez nadzoru oddaliło się ze żłobka w Piastowie - informuje rzeczniczka.

Dodaje, że policjanci gromadzą dokumentację w tej sprawie i prowadzą czynności wyjaśniające. - Sprawdzamy, jak doszło do tego, że dziecko samo mogło opuścić placówkę - mówi podkom. Orlik.

"Cała sytuacja trwała 10 minut"

Dyrekcja żłobka nie chce komentować tego zdarzenia.

Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, wobec pracowników wyciągnięte zostały konsekwencje służbowe - otrzymali naganę. Niewykluczone, że z jedną z osób zostanie także rozwiązana umowa.

Dziecko wróciło do żłobka całe i zdrowe. - Cała sytuacja, dzięki przytomności osób postronnych, trwała 10 minut - powiedziała nam anonimowo przedstawicielka placówki.  

Czytaj także: