W niedzielę w Zalewie Zegrzyńskim utonął mężczyzna. Na plaży lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ale - jak informują służby - pomimo reanimacji nie udało się uratować poszkodowanego. - To jest miejsce bardzo niebezpieczne, utonęło tu już kilka osób - słyszymy w legionowskim Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym.
O zdarzeniu dowiedział się reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter. - Utonął w niedzielę wieczorem w Nieporęcie. Na plaży lądował śmigłowiec lotniczego Pogotowia Ratunkowego - przekazał Szmelter.
- Niestety mieliśmy w niedzielę ofiarę śmiertelną wakacyjnych wodnych atrakcji. Utonął mężczyzna w wieku około 40 lat - potwierdził nam Tomasz Wołoszyn z legionowej straży pożarnej. Jak zaznaczył, pomimo akcji reanimacyjnej nie udało się uratować mężczyzny.
- My byliśmy wezwani do zabezpieczenia lądowania śmigłowca LPR. W momencie naszego przyjazdu na miejscu, działania prowadzili już ratownicy z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mężczyzna był w stanie po utonięciu - powiedział Wołoszyn.
Jak dodał, zgłoszenie o zdarzeniu wpłynęło przed godziną 20. Na miejscu pracowali później policja i prokurator.
WOPR: to jest miejsce bardzo niebezpieczne, utonęło tu już kilka osób
Beata Witecka z legionowskiego WOPR-u przekazała nam później, że pierwszej pomocy na miejscu udzielali mężczyźni policjanci, którzy patrolowali okolice zalewu.
- Z informacji jakie uzyskaliśmy od osób, które były razem z tym mężczyzną wynika, że wszedł on do wody z kobietą. Szli, aż natknęli się na załamanie gruntu - tam nagle jest bardzo wysoki uskok, skarpa. Tej kobiecie udało wydostać z wody, natomiast mężczyźnie nie. Od znajomych wiemy, że znajdował się on pod wodą około dwóch, trzech minut, bo ktoś zanurkował i go wyciągnął na brzeg. Już na brzegu pojawili się policjanci i ktoś wezwał na miejsc nas, a my ściągnęliśmy karetkę - opowiada Witecka.
Dodała, że do tragedii doszło w miejscu, w którym nie można wchodzić do wody: - To jest miejsce bardzo niebezpieczne, utonęło tu już kilka osób. Rok lub dwa lata temu utonął tam dwudziestokilkuletni mężczyzna w bardzo podobnych okolicznościach - wbiegł do wody po piłkę. Musimy podjąć jakieś działania, żeby coś z tym zrobić. Ustawialiśmy już w wodzie beczkę z ostrzeżeniem, że jest tam sześciometrowy uskok. Ta beczka tam jest, pływa na wodzie, nie da się jej nie zauważyć. Ten mężczyzna w niedzielę utonął przy niej.
Nasza rozmówczyni zaznaczyła też, że legalne kąpielisko znajduje się kawałek dalej, przy molo. W momencie, kiedy doszło do tragedii, było ono już zamknięte, więc na miejscu nie było ratowników.
To niejedyna tragedia w wodzie w niedzielę. Informowaliśmy też o utonięciu na kąpielisku w Zielonce. Mimo obecności ratowników i zaangażowania wypoczywających w akcję, mężczyzny nie udało się uratować.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl