W sobotę w Parku Szczęśliwickim doszło do tragicznego w skutkach wypadku. - 12-latek zjeżdżał z górki i uderzył w ławkę. Zmarł w szpitalu - poinformowała stołeczna policja. Kiedy na miejsce dotarł nasz reporter, na jego oczach doszło do kolejnego wypadku.
Pierwszy informację o tragicznym wypadku podał lokalny portal iochota.pl. Potwierdziła nam ją stołeczna policja.
Długa reanimacja
- W sobotę po godzinie 16 otrzymaliśmy informację od Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ulicy Żwirki i Wigury. Szpital przekazał, że Zespół Ratownictwa Medycznego pogotowia przywiózł na Szpitalny Odział Ratunkowy nieletniego w wieku 12 lat. Chłopiec trafił tam z urazem głowy. Niestety, zmarł w szpitalu - poinformował Rafał Rutkowski z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Policjant powiedział również o przebiegu zdarzenia: - Zjeżdżał z górki w Parku Szczęśliwickim i uderzył w ławkę. Został zabrany do szpitala z rejonu ulicy Włodarzewskiej. Na miejscu zostały przeprowadzone czynności z udziałem prokuratora.
Jak poinformował Rutkowski, w momencie wypadku chłopiec znajdował się pod opieką matki. - Kobieta była trzeźwa. W tej sprawie będziemy prowadzić czynności wyjaśniające. Na razie możemy mówić o nieszczęśliwym, tragicznym w skutkach wypadku - podsumował.
Reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz ustalił, że chłopiec zmarł, mimo godzinnej reanimacji prowadzonej zarówno w karetce, jak i w szpitalu. - Chłopiec miał rozległy uraz głowy - dodał.
Kolejny wypadek
Kiedy nasz reporter pojechał w niedzielę na miejsce tragicznego wypadku, był świadkiem kolejnego. - Na moich oczach inne dziecko, które też znajdowało się pod opieką rodzica, uderzyło głową w metalową latarnię znajdującą się nieopodal ławki, w którą w sobotę wjechał 12-latek. Dziewczynka była przytomna, ale w szoku - płakała i skarżyła się na ból głowy. Plastikowe sanki, na których zjeżdżała z górki, były kompletnie połamane - opisuje Węgrzynowicz. I dodaje, że na miejsce zostało wezwane pogotowie.
- Bardzo dużo dzieci zjeżdża z górki w Parku Szczęśliwickim od strony ulicy Włodarzewskiej. To wysoka, stroma górka, na której dzieci osiągają bardzo duże prędkości. U jej podnóża ustawione są metalowe ławki z drewnianymi listwami. Są także betonowe kosze na śmieci oraz metalowe latarnie, a tuż za ławkami rosną drzewa. To bardzo niebezpieczne miejsce - ocenia Artur Węgrzynowicz.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl