Gdy została z niego sama betonowa konstrukcja, mało kto wierzył, że wróci. Dziś CEDET czy inaczej Smyk odzyskał już dawny kształt. Ma też nowe, szklane skrzydło, a dowodem na to, że przebudowa dobiega końca jest błękitny neon i zmiana organizacji ruchu.
Zmiana na Kruczej nie jest duża - zniknęło zwężenie na wysokości CEDET-u, które było niezbędne, by z placu budowy mogły wyjechać większe pojazdy. Gorzej mają piesi - wzdłuż Kruczej wciąż nie da się przejść od Alei Jerozolimskich do Chmielnej, choć widać już, że chodnik będzie szerszy i wygodniejszy, niż przed remontem.
Symbolicznym sygnałem, że budowa zmierza ku końcowi jest neon, który już świeci. Błękitny zawijas na elewacji udało nam się sfotografować w środowy wieczór. Teraz zostaje tylko czekać, aż zapalą się lampy w przebudowanych wnętrzach budynku. CEDET - zbudowany tuż po wojnie - pojawia się często we wspomnieniach z tamtej epoki, jako błyszczący lampion w morzu ruin, którym było wtedy warszawskie śródmieście. Wtedy też elewację zdobił podobny neon.
Obecna przebudowa nie obyła się bez kontrowersji. Zapisy konserwatorskie chroniły bowiem jedynie betonową konstrukcję budynku. Inwestor - firma Immobel - potraktował to z brutalną dosłownością. A że pod nowym skrzydłem powstawał garaż, w centrum miasta przez dłuższy czas straszył smutny szkielet. Mało kto wierzył wtedy, że CEDET powróci.
Końcowy efekt spotkał się też z krytyką. Elewacja, choć bliższa tej, która spłonęła w latach 70., różni się od niej znacząco. Poza tym zniknął kawiarniany taras od strony Alei Jerozolimskich. Sam budynek nie będzie już domem handlowym - wewnątrz powstaną biura. W czasach PRL i po jego upadku działał tu największy sklep z zabawkami i artkułami dziecięcymi - Smyk. Jego spadkobierca - firma Smyk - zapowiedziała już jednak, że w nowym budynku powstanie flagowy sklep. Jak informował magazyn Eurobuild, salon ma zająć duży lokal na parterze i I piętrze.
WIĘCEJ O REMONCIE:
r