Warszawska Wspólnota Samorządowa zamierza złożyć w piątek do sądu protest wyborczy. Jeden z jej kandydatów z Pragi Południe zniknął z dzielnicowych protokołów, choć zbierał głosy w obwodach. Inna kandydatka zgromadziła rzekomo łącznie 15 głosów w całym okręgu, a tymczasem tylko w jednym z obwodów było 30 "krzyżyków" przy jej nazwisku. - Przyznaję, że w protokołach pojawiły się błędy. I dlatego nie podaliśmy jeszcze oficjalnych wyników - tłumaczy Anna Lubaczewska, dyrektor warszawskiej delegatury PKW.
Błędy w protokołach Dzielnicowej Komisji Wyborczej dotyczą dwojga kandydatów Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej na radnych dzielnicy Praga Południe w okręgu wyborczym nr 2. Dyrektor warszawskiej delegatury PKW przyznaje jednak, że "nieścisłości" i "nieprawidłowych zapisów" może być w tamtejszych protokołach więcej. Dlatego DKW nie zakończyła prac. - Dane, które się pojawiły, są nadal danymi nieoficjalnymi, a komisarz wyborczy nie zatwierdził jeszcze żadnych wyników z Pragi Południe. Dlatego w moim odczuciu o żadnych błędach mówić nie można - przekonuje Anna Lubaczewska.
"Błędy są." Ile? Nie wiadomo
Protokoły wyborcze z dzielnicy z kompletnymi wynikami zostały sporządzone we wtorek i podpisane przez sześciu członków tamtejszej dzielnicowej komisji (możesz je przeczytać tutaj). Według naszych informacji dopiero w środę zorientowano się, że są błędy. Zaczęło się od złych wyliczeń dotyczących progu wyborczego. Gdy dokumenty zaczęto przeglądać dokładniej, okazało się, że pomyłek jest więcej.
- To prawda, że wczoraj (w środę - red.) zauważono nieprawidłowości, które mogły dotyczyć części kandydatów. W tej chwili nie potrafię jednak powiedzieć na czym dokładnie one polegały i których kandydatów mogą dotyczyć. Cały czas trwa weryfikacja danych - mówi Lubaczewska.
W czwartek Warszawska Wspólnota Samorządowa poinformowała, że błędy systemu lub członków komisji na Pradze-Południe dotknęły ich kandydatów na radnych dzielnicy.
Znikają kandydaci, znikają głosy
Pierwszy przypadek dotyczył Grzegorza Zernika, który zgodnie z obwieszczeniem Dzielnicowej Komisji Wyborczej z połowy października został zarejestrowany pod numerem 13. na liście WWS.
Kłopot jednak w tym, że na sporządzonych we wtorek protokołach jego wynik nie został ujęty, a nazwisko w ogóle zniknęło z dokumentów dzielnicowej komisji. Z 14 kandydatów, których w okręgu nr 2 zgłosiła Warszawska Wspólnota Samorządowa, zostało tylko 13. Jako ostatnia w tym gronie figuruje Beata Pietrusińska. W jej przypadku także pojawiły się błędy.
Według członków Dzielnicowej Komisji Wyborczej dla Pragi Południe, w całym okręgu Pietrusińska otrzymała ledwie 15 głosów. Wynik słaby, ale nie na tyle, by od razu budzić wątpliwości... gdyby nie jeden fakt. Według przedstawionych przez członków WWS zdjęć protokołów, pochodzących z komisji obwodowej (których w okręgu 2 było 26) przy ulicy Bracławskiej 8A (przedszkole nr 54), na Pietrusińską tylko tam głosowało 30 osób. - W tej samej komisji Grzegorz Zernik otrzymał 2 głosy. Jak więc to możliwe, że później nie został w ogóle ujęty w protokołach komisji dzielnicowej, a pani Pietrusińska otrzymała mniej głosów w sumie niż w jednym obwodzie? To albo ludzkie niedbalstwo, albo kolejny dowód na wadliwe działanie systemu informatycznego - uważa Sławomir Potapowicz, "jedynka" WWS do rady miasta z Pragi Południe.
Jak dodaje, w piątek Wspólnota zamierza złożyć do sądu protest wyborczy. Według nieoficjalnych informacji, które uzyskaliśmy w czwartek po południu, urzędnicy odkryli już, skąd wziął się błąd w przypadku obojga kandydatów. 15 głosów przypisanych Pietrusińskiej jako rzekomy wynik łączny miało być właśnie głosami oddanymi na jej kolegę z WWS. Jego z kolei nazwisko z niewiadomych powodów w ogóle zniknęło z listy. Podobnie, jak ponad 90 głosów rzeczywiście oddanych na Pietrusińską.
Autor: Łukasz Orłowski (l.orlowski@tvn.pl)//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: | tvn24.pl