"Korzystacie? W ramach budżetu partycypacyjnego Dzielnica Śródmieście m.st. Warszawy wyznaczyła przejście dla pieszych przez ul. Andersa przy pl. Bankowym" - czytamy na stronie Zarządu Dróg Miejskich.
Projekt obywatelski
Nowa zebra powstała z inicjatywy obecnego rzecznika ZDM-u Mikołaja Pieńkosa. Zgłosił on projekt do budżetu obywatelskiego.
Naziemne przejście ma być ułatwieniem dla osób przechodzących przez ul. Andersa po północnej stronie skrzyżowania z al. "Solidarności". Piesi niegdyś korzystali z zebry w tym miejscu, ale zlikwidowano ją podczas budowy metra. Po oddaniu stacji Ratusz Arsenal nie wróciła. Ci, którzy chcieli się przedostać na drugą stronę ul. Andersa byli skazani na przejście podziemne albo obchodzenie skrzyżowania.
Narzekali przede wszystkim niepełnosprawni oraz rodzice z wózkami dziecięcymi, bo - jak to w Warszawie - windy często się psuły.
Nowe przejście oburzyło byłego antyterrorystę i entuzjastę motoryzacji Jerzego Dziewulskiego.
- Szlag mnie trafia! Z raportów policji wynika jasno, iż jednym z najniebezpieczniejszym miejsc dla pieszego są pasy. 2/3 wszystkich wypadków z udziałem pieszych ma miejsce na pasach. Przejście podziemne jest najbezpieczniejszym sposobem poruszania się pieszych, co za głupek wymyślił, aby to przejście w gruncie rzeczy piesi omijali i chodzili górą - grzmiał Dziewulski. (Według oficjalnych danych w Polsce na pasach ginie co trzecia piesza ofiara śmiertelna ruchu drogowego, co stanowi najgorszą statystykę w Unii Europejskiej. W Niemczech wypadki na pasach stanowią 4% wypadków śmiertelnych z udziałem pieszych - przypis red.)
Zebry bronił lewicowy publicysta Roman Kurkiewicz. - Pan Dziewulski nigdy nie był matką z wózkiem, w tym bardziej osobą poruszającą się na wózku inwalidzkim - punktował.
Jerzy Dziewulski i Roman Kurkiewicz gośćmi TVN24
kz/mś
Źródło zdjęcia głównego: ZDM