Prokuratura postawiła zarzuty mężczyźnie podejrzanemu o zabójstwo 65-latka na wolskiej plebanii. Jak informują śledczy, mężczyzna nie przyznał się.
"Prokurator ogłosił Janowi B. zarzut zabójstwa Marka T. poprzez zadanie mu kilkunastu ciosów w głowę oraz uderzenie głową pokrzywdzonego o podłoże, w wyniku czego doszło do masywnych obrażeń tej części ciała skutkujących śmiercią. Drugi zarzut dotyczy spowodowania obrażeń ciała na okres powyżej 7 dni księdza, który próbował udzielić pomocy pokrzywdzonemu" – poinformował Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Grozi mu dożywocie
I dodał, że podejrzany nie przyznał się winy, nie złożył również wyjaśnień.
Prokuratura skierowała do sądu wniosek o tymczasowy areszt na trzy miesiące dla Jana B. Posiedzenie ma się odbyć we wtorek "Podejrzanemu grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności" – zaznacza Łapczyński.
Do zabójstwa doszło w czwartek około godziny 17 na terenie parafii świętego Augustyna na Woli. Śledztwo zostało wszczęte w piątek. Zginął 65-letni mężczyzna, ojciec jednego z księży. Jak podała prokuratura, ofiara została przewieziona do szpitala, gdzie mimo pomocy lekarzy zmarła. Ranny został także inny ksiądz.
Jan B. nieprzytomny trafił do szpitala.
Akt oskarżenia sprzed trzech lat
Tuż po czwartkowym ataku rzecznik Komendy Stołecznej Policji mówił, że został on zatrzymany kilka minut po całym zajściu. - Policjanci obezwładnili agresora, który następnie stracił przytomność. Odbyła się jego reanimacja – relacjonował Sylwester Marczak.
Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna trenował sztuki walki, był silny i dobrze zbudowany. W podobnym tonie o Janie B. wypowiadał się proboszcz parafii, gdzie doszło do ataku.
Łapczyński przekazał jeszcze w piątek, że prokuratura skierowała w 2016 roku przeciwko Janowi B. akt oskarżenia za kradzież rozbójniczą i spowodowanie uszkodzenia ciała, naruszenie nietykalności cielesnej, znieważenie oraz spowodowanie obrażeń ciała skutkujących zwolnieniem lekarskim poniżej siedmiu dni. Ofiarą wszystkich tych przestępstw miała być jedna kobieta. Jan B. był także notowany w 2008 roku za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu.
ran,PAP/r