Dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego usłyszała zarzut poświadczenia nieprawdy - poinformowała Prokuratura Krajowa w Warszawie.
Przesłuchanie Ewy Gawor odbyło się w czwartek w mazowieckim wydziale zamiejscowym departamentu do spraw przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej przy Krakowskim Przedmieściu.
Śledczy wydali komunikat po postawieniu zarzutów dyrektor Ewie Gawor.
Zarzut antydatowania
"Podejrzana jest ona o poświadczenie nieprawdy co do okoliczności mającej znaczenie prawne w zezwoleniu pozwalającym Polskiemu Związkowi Piłki Siatkowej na przeprowadzenie 30 sierpnia 2014 roku sportowej imprezy masowej, tj. Meczu Otwarcia Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014 r. Zarzucono jej, że 25 sierpnia 2014 roku antydatowała ona ten dokument na dzień 22 sierpnia 2014 roku" - czytamy w komunikacie.
Prokuratura informuje, że chodzi o przestępstwo z art. 271 par. 1 kodeksu karnego, które zagrożone jest karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Do sprawy odniosła się również Gawor. - Nie mogę powiedzieć o zarzutach, nie przyznaję się do winy, nic złego nie zrobiłam. Mogę powiedzieć, że przesłuchanie było w atmosferze spokojnej - mówiła Gawor po wyjściu z przesłuchania. Dyrektor stołecznego biura bezpieczeństwa zgodziła się na publikację jej nazwiska oraz wizerunku mimo postawienia zarzutów przez prokuraturę.
- Idąc tokiem myślenia pana prokuratura, jeszcze dzisiaj powinien zamknąć Stadion Narodowy - przekonywał jej adwokat mecenas Antoni Kania Sieniawski.
Mecz otwarcia
Sprawa dotyczy wydania zgody na mecz otwarcia siatkarskiego mundialu na Stadionie Narodowym w 2014 roku. Jak pisaliśmy kilka dni temu, prokurator stwierdził w śledztwie, że na Stadionie Narodowym praktycznie od momentu oddania go do użytku nie działały systemy przeciwpożarowe. Jego zdaniem usterki systemu mogły stanowić "bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia uczestników imprez masowych".
Prokurator uważa, że strażacy kontrolujący Narodowy mieli rozmawiać o tych usterkach w trakcie spotkań w stołecznym Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, którego dyrektorem jest Gawor. Zdaniem prowadzącego sprawę strażacy informowali urzędników biura Gawor o usterkach na Narodowym.
Szefowa stołecznego biura bezpieczeństwa i jej obrońca łączą ten ruch prokuratury z wyborami samorządowymi i rozwiązaniem przez nią marszu ONR 1 sierpnia. Prokuratorzy zaprzeczają, że jest jakiś związek między zdarzeniami.
Podobnie uważa prezydent Warszawy. - W mojej opinii, sprawa, która toczy się cztery lata i nie jest sprawą kategorii ciężkiej powinna być dawno zakończona. W związku z tym, też mam podobne myśli, że ze względu na to że 1 sierpnia rozwiązała demonstrację, to postawiono jej zarzuty - powiedziała w rozmowie z reporterem TVN24 Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Zapewniła też, że ma "pełne zaufanie" do szefowej Biura Bezpieczeństwa.
Prezydent Warszawy o zarzutach dla Ewy Gawor
Więcej osób z zarzutami
Prokuratura Krajowa podała w komunikacie również, że śledztwo dotyczy przyjęcia korzyści majątkowej w kwocie 19 tysięcy złotych przez funkcjonariuszy Komendy Stołecznej Państwowej Straży Pożarnej. "Korzyść ta miała zostać wręczona w zamian za wydanie pozytywnej decyzji dotyczącej działania systemu przeciwpożarowego na Stadionie Narodowym w Warszawie" - czytamy w komunikacie.
Zarzuty usłyszały jeszcze trzy osoby poza dyrektor Biura Bezpieczeństwa. Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej m.st. Warszawy (przekroczenie uprawnień, przyjęcie łapówki) oraz jego zastępca (przekroczenie uprawnień, poświadczenie nieprawdy), a także naczelnik z tej komendy (pomocnictwo).
"Ze zgromadzonego bardzo obszernego materiału dowodowego wynika, że Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej uwarunkował wydanie pozytywnej opinii w zakresie zabezpieczenia przeciwpożarowego Stadionu Narodowego od wpłaty kwoty 19 tysięcy 500 złotych przez organizatora imprezy masowej, tj. Polski Związek Piłki Siatkowej" - podaje prokuratura.
ran,PAP/mś