Chłopiec korzystał z basenu w parku wodnym w Zalesiu Górnym, gdy nagle zniknął pod wodą. Jego noga, jak relacjonowali świadkowie, utknęła w odpływie. Reanimacja 11-latka uratowała mu życie. Niespełna rok po wypadku prokuratura postawiła zarzuty zarządcy obiektu. Ale jak się właśnie dowiedzieliśmy, na ławie oskarżonych zasiądzie jeszcze jedna osoba.
Do wypadku w parku wodnym doszło w sierpniu 2020 roku. Noga 11-latka utknęła w otworze. Przez kilka minut chłopiec był uwięziony pod wodą. Udało się go wydostać, po czym przewieziono go do jednego z warszawskich szpitali.
Zarządca basenu z zarzutami
Sprawą zajęła się prokuratura, wszczęto śledztwo. Ostatecznie, jak ustaliliśmy, na ławie oskarżonych zasiądą dwie osoby.
Pierwsza to zarządca basenu. "Rafał K. jest oskarżony o posłużenie się w lipcu 2020 roku w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Piasecznie jako autentycznymi podrobionymi dokumentami inwentaryzacji powykonawczej przebudowy basenu rekreacyjnego z infrastrukturą techniczną oraz budowy elementów małej architektury na działce w Zalesiu Górnym, w tym oświadczeniem z dnia 15 lipca 2020 roku projektanta Jacka K., że instalacje sanitarne zostały wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną i Prawem budowlanym, tj. o czyn z art. 270 § 1 Kodeksu karnego" - poinformowała nas Mirosława Chyr, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie.
Ale to niejedyny zarzut, z którym będzie mierzył się zarządca basenu. Jak dodała Mirosława Chyr, jest on również oskarżony o "niezapewnienie 22 sierpnia 2020 roku bezpieczeństwa użytkowania obiektu". Chodzi o brak prawidłowego zabezpieczenia rury, co miało narażać "wszystkie osoby użytkujące basen na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu", w tym 11-letniego Janka.
Na ławie oskarżonych także architekt
Drugim oskarżonym w sprawie, to nowość, jest architekt. "Jerzy E. został oskarżony o podrobienie dokumentu inwentaryzacji powykonawczej przebudowy basenu rekreacyjnego z infrastrukturą techniczną oraz budowy elementów małej architektury poprzez wytworzenie dokumentu i sfałszowanie paraf projektanta Jacka K., to jest o czyn z art. 270 § 1 Kodeksu karnego" - podała Mirosława Chyr.
W stosunku do Jerzego E. prokurator dołączył do aktu oskarżenia wniosek o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy i orzeczenie kary uzgodnionej z oskarżonym.
W sprawie zarządcy obiektu nie ustalono jeszcze terminu rozprawy. "Obrońca oskarżonego Rafała K. złożył wniosek o przekazanie sprawy prokuratorowi w celu uzupełnienia postępowania przygotowawczego" - wyjaśniła Mirosława Chyr. Posiedzenie w tej sprawie odbędzie się pod koniec lipca.
Świadek: kilka osób próbowała go wyciągnąć
Dzieci bawiły się w basenie o głębokości 1,4 metra. Nagle jeden z chłopców znalazł się pod wodą. O sprawie poinformował redakcję Kontaktu 24 pan Jarosław, jeden ze świadków zdarzenia. Jak relacjonował, osoby, które w tym czasie wypoczywały w parku wodnym, próbowały pomóc chłopcu wydostać nogę.
- Chłopiec bawił się tak, jak wiele osób w tym miejscu. W pewnym momencie dosłownie zassało go pod wodę - opisywał. - Jakaś kobieta podniosła alarm. Pięć, może siedem osób tego chłopca trzymało i próbowało wyciągać. Zacząłem krzyczeć, żeby ktoś mi dał rurkę - dodał mężczyzna.
W jego ocenie akcja uwalniania chłopca trwała około pięciu minut. Ale ratownik, który brał udział w akcji i rozmawiał z reporterem TVN24, twierdził, że pomoc nadeszła w ciągu 30 sekund, a uwolnienie zakleszczonej nogi chłopca trwało około 1,5-2 minut. Mówił też, że świadkowie, którzy byli w wodzie, nie ułatwiali akcji. Ostatecznie reanimacja przyniosła efekt, chłopiec odzyskał przytomność.
Właściciel: to był nieszczęśliwy wypadek
Tuż po akcji ratunkowej straż pożarna nakazała zamknięcie części basenu, w której doszło do wypadku. Jakiś czas później właściciel podjął decyzję o całkowitym wyłączeniu obiektu z użytkowania.
- Podczas kontroli Państwowa Inspekcja Nadzoru Budowlanego nie znalazła uchybień - bronił się właściciel parku wodnego w Zalesiu Górnym (chciał zachować anonimowość). - To był nieszczęśliwy wypadek. Rura, do której weszła nóżka chłopca, nie była rurą ssącą - podkreślał.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24