W poniedziałek ok. godz. 21 woda rozerwała chodnik pod mostem Poniatowskiego. Rwąca rzeka popłynęła ulicą Kruczkowskiego. Wody przybywało dosłownie z każda minutą, dlatego policja informowała przez megafon, aby zabierać auta. Mieszkańcy okolicznych bloków pomagali sobie nawzajem ratując ruchomy dobytek.
Szybkość i czujność
Przez całą noc strażacy razem z pracownikami zalanej szkoły podstawowej przy Kruczkowskiego walczyli z wodą. Przedszkole ocaliły worki z piaskiem i czujność pracowników. Obu placówkom udało się wyjść z opresji.
W pierwszych minutach po awarii system burzowy działał sprawnie, ale gdy temperatura spadła do -18 stopnii Celsjusza. Aby to co było jeziorem, nie zmieniło się rano w lodowisko, wysłano solarki.
Stara rura
Miejsce, w którym doszło do awarii rano wyglądało jak lej po bombie. Rura, która pękła miała aż 750 milimetrów śrenicy. Była to 40- albo nawet 50-letnia magistrala. Wodociągowcy zapewniają, że wcześniej nie było z nią kłopotu. Jak udało nam się dowiedzieć żeliwna rura nie wytrzymała mrozu.
Filip Chajzerbako/ec