Finał wstrząsającej historii. Stołeczna policja ustaliła kim był i jak zmarł mężczyzna, którego zmumifikowane zwłoki znaleziono w lodówce w mieszkaniu na Ochocie. Do makabrycznego odkrycia doszło w grudniu ubiegłego roku. Zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym usłyszeli dwaj mężczyźni.
Pierwszy raz o tej sprawie pisaliśmy 27 grudnia 2014 roku. W poświąteczną sobotę, w jednym z mieszkań przy ulicy Banacha rodzina zmarłego, już jakiś czas temu właściciela mieszkania, przyszła posprzątać lokal. Wtedy odkryli, że na balkonie w lodówce przykrytej wykładziną, leżały zwłoki.
Dzięki badaniom DNA policja ustaliła, że należą do 56-letniego Andrzeja K.
Libacja w mieszkaniu
Według policji, 29-letnia Aldona M., 36-letni Grzegorz G., 30-letni Piotr P. oraz 56-latek w grudniu 2013 roku spotkali się w mieszkaniu przy Banacha. Tam spożywali alkohol. Podczas spotkania doszło między nimi do awantury, wtedy 56-latek został dotkliwie pobity. W wyniku odniesionych obrażeń mężczyzna zmarł. - Uczestnicy spotkania, obawiając się konsekwencji, wynieśli z mieszkania zwłoki mężczyzny i ukryli je w lodówce znajdującej się na balkonie - informują funkcjonariusze.
Grzegorz G. i Piotr P. usłyszeli zarzut za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Jak informuje prokuratura, obaj podejrzani przyznali się do stawianego im zarzutu.
Grozi im kara 10 lat więzienia. Na wniosek prokuratury zostali oni aresztowani na najbliższe trzy miesiące. Kobieta odpowie za nieudzielenie pomocy. Za to grożą 3 lata więzienia.
Do makabrycznego odkrycia doszło w grudniu 2014 roku:
su