Naczelny Sąd Administracyjny zdecydował, że podawanie numeru rejestracyjnego przy płaceniu za postój w strefie płatnego parkowania nie narusza ochrony danych osobowych.
NSA zajmował się sprawą w piątek. Chodziło o kontrowersje wokół parkomatów z klawiaturą - kierowcy wpisują na niej numer rejestracyjny samochodu przed wniesieniem opłaty za korzystanie ze strefy płatnego parkowania.
Jak już pisaliśmy, Michał Sobański autor skargi na takie rozwiązanie stwierdził, że daje to zarządcy systemu możliwość inwigilowania kierowcy. Według niego, ratusz oraz służby mające dostęp do systemu płatnego parkowania mogą na przykład poznać trasę, po której poruszało się zaparkowane auto.
Przed dwoma laty z tymi zastrzeżeniami zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny, ale Zarząd Dróg Miejskich, który zarządza systemem płatnego parkowania, nie poddawał się - wniósł kasacje do sądu wyższej instancji, czyli właśnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
"Nie zgadzaliśmy się"
- Zarzuty były takie, że zbierając numery rejestracyjne w trakcie płacenia możemy inwigilować i wykorzystywać je niezgodnie z przeznaczeniem. Nie zgadzaliśmy się, że numer rejestracyjny jest daną osobową - mówi Łukasz Puchalski, dyrektor ZDM, który był w piątek w sądzie i przysłuchiwał się orzeczeniu NSA.
I dodaje, że Naczelny Sąd Administracyjny przyjął argumenty drogowców. Jeden z tych argumentów był taki, że kontrolujący w terenie sprawdza wniesienie opłaty, a nie weryfikuje tego, kto jest właścicielem pojazdu.
Puchalski dodaje, że drogowcy wykorzystują numer rejestracyjny pojazdu dopiero przy windykacji, gdy ktoś nie wniesie opłaty za parkowanie. Wtedy łączą się z centralną bazą pojazdów, by ustalić właściciela auta.
- Sąd zauważył również, a myśmy to podnosili, że kto parkował samochód nie jest jednoznaczne z tym, czyj jest to samochód. Nie ustalamy, kto w danym momencie znajdował się w pojeździe - zaznacza Puchalski.
Większa ściągalność
ZDM wskazywał również, że przy dzisiejszych rozwiązaniach technologicznych wprowadzanie numerów rejestracyjnych daje możliwość uszczelnienia strefy. Ściągalność opłat za parkowanie jest o 30 procent wyższa.
- Do tego wniesiona dzisiaj opłata parkingowa z numerem rejestracyjnym w którymkolwiek z parkomatów daje możliwości parkowania w całej strefie. Gdybyśmy wrócili do poprzedniej wersji, to te parkometry musiałyby być związane z bezpośrednim otoczeniem, żeby ukrócić handel kwitami - wyjaśnia dyrektor ZDM.
Innymi słowy, można sobie wyobrazić sytuację, że kierowca parkuje bez płacenia i zostaje przyłapany. Ale szuka osoby, która ma kwitek wskazujący, że zapłaciła za postój samochodu w tym samym czasie i okazuje go podczas odwołania. Bez numeru rejestracyjnego na wydruku mógłby uniknąć kary za parkowanie bez płacenia.
"Numer związany z samochodem"
Jak podaje "Gazeta Stołeczna", mecenas Tomasz Ludwik Krawczyk, który reprezentował Michała Sobańskiego, wskazał, że skoro wcześniej w stolicy były parkomaty bez klawiatury, to podawanie numerów rejestracyjnych nie jest konieczne, by strefa mogła funkcjonować. - Wzrost efektywności ściągania opłat nie może być przesłanką dla sądu - cytuje jego słowa dziennik.
"Stołeczna" przytacza również uzasadnienie wyroku, które przedstawiła sędzia sprawozdawca Ewa Kręcichwost-Durchowska. - Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że numer rejestracyjny jest związany przede wszystkim z samochodem. Już samo to, że właściciel umieszcza go w widocznym miejscu na tablicach, pozwala jakieś grupie osób zidentyfikować pojazd z konkretną osobą. Wpisanie numeru rejestracyjnego w parkomacie nie jest jednoznaczne z tym, że samochód zaparkował jego właściciel - cytował słowa sędzi dziennik.
ran/pm
Źródło zdjęcia głównego: ZDM