Wyproszeni z lokalu. Za drwiny z Matki Boskiej czy za rozmowę o Żydach?

Autorka bloga opisała incydent w kawiarni
Autorka bloga opisała incydent w kawiarni
Źródło: facebook
"Jestem katoliczką. Idźcie rozmawiać o Żydach gdzie indziej" – takie słowa miała usłyszeć grupa przyjaciół od barmanki w jednym z warszawskich lokali. Szefowa kawiarni przedstawia inną wersję zdarzeń. Twierdzi, że klienci obrażali Matkę Boską.

Telefon w Cafe Foksal był wyciszony całą środę. Właścicielka podjęła taką decyzję, bo pracownicy odbierali groźby: "Spalić, zniszczyć", słyszeli.

Klientka kawiarni, która opisała na swoim blogu incydent z sylwestrowej nocy, też się boi. Nie podała numeru telefonu. Do naszej dziennikarki zadzwoniła sama, z zastrzeżonego. Bo dostaje pogróżki.

Internauci wciąż wylewają falę nienawiści na obie strony.

Wpis blogerki

Relacje z tego, co wydarzyło się podczas sylwestrowej nocy w jednej z warszawskich kawiarni zupełnie się różnią. Zbieżne są dwa punkty: bohaterowie i miejsce. "Fabuła" już nie.

Konflikt pierwsza opisała autorka bloga gburrek."Rodzina jednego z nas od wielu lat mieszka w Izraelu i dzień przed opisywanym wydarzeniem nasz przyjaciel właśnie stamtąd wrócił. Nasza, podkreślam, prywatna rozmowa, w najmniejszy sposób nie oscylująca wokół kontrowersji, tematyki politycznej, ani religijnej, naturalnie potoczyła się w kierunku żydostwa. Kiedy z ust kolegi padły słowa, że znanych mu Żydów ceni za ich pracowitość, zaatakowano nas po raz pierwszy. Na razie słownie" – opisuje blogerka.

Według jej relacji barmanka miała powiedzieć: "Możecie rozmawiać sobie gdzieś indziej na takie tematy? Ja jestem katoliczką i sobie nie życzę!".

Goście – jak pisze - odpowiedzieli, że rozmowa jest prywatna i nikogo w niej nie obrażają. "To nie spodobało się pani zza baru. Zażądała, żebyśmy opuścili lokal. Nie mieliśmy takiego zamiaru. Rozgniewana naszym brakiem pokory, kobieta zaczęła nas obrażać -Leczcie się na głowę!, Zapraszam na Sobieskiego! (przyp. warszawski Instytut Psychiatrii), Lećcie do Michnika!" – relacjonowała.

Dodała, że po chwili pojawili się mężczyźni, którzy bronili barmanki. Wywiązała się bójka. "Widząc jak nieznajomy dusi mojego partnera, chwyciłam za telefon i wybierając numer 112 przerażona podbiegłam do stolika obok prosząc o nazwę i adres lokalu" - napisała.

Policja przyjechała po trzydziestu minutach.

Słowo przeciwko słowu

Inną wersję przedstawia właścicielka lokalu - Anna Żelezik. Potwierdza, że incydent w kawiarni miał miejsce, ale świadkowie i pracownicy przedstawili jej inny scenariusz.

- Nie było mnie przy tym zdarzeniu, opuściłam lokal wcześniej, ale rozmawiałam z gośćmi, którzy uczestniczyli w sylwestrowej imprezie. Barmanka nie wypowiedziała żadnych antysemickich komentarzy. Państwo zaczęli rozmawiać na temat chrześcijaństwa. Używali niecenzuralnych słów na temat Matki Boskiej, kelnerka zwróciła im uwagę. Ci podjęli rozmowę na temat antysemityzmu w Polsce. Powiedzieli, że czują się obrażeni - mówi Anna Żelezik. Na pytanie, jakimi konkretnie słowami goście kawiarni obrażali uczucia religijne nie potrafi odpowiedzieć. - Nie znam takich szczegółów. Moja wiedza pochodzi z relacji pracowników - mówi.

Dodaje, że zareagował również jeden z klientów, który nie był z grupą znajomych, a pracownica powiedziała, że jest to nieodpowiednie miejsce na takie dyskusje, poprosiła o opuszczenie lokalu. - Jeden z tych gości rzucił w barmankę pudełkiem papierosów oraz szklanką z piwem. Restauracja wezwała policję – opisuje.

Podaje również, że kiedy awantura przeniosła się na zewnątrz, któryś z panów rzucił w szybę popielniczką. - Sprawdzimy monitoring, zrobimy wszystko, żeby wyjaśnić tę paskudną sytuację – zapewnia.

Autorka bloga zaprzecza tej wersji zdarzeń. - Barmanka zareagowała po słowach: "Cenię Żydów za ich pracowitość" - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl. Potwierdza tylko incydent z popielniczką.

Policja też nie wie

Tego, co tak naprawdę wydarzyło się w śródmiejskiej kawiarni, nie wie też policja. Robert Szumiata, rzecznik śródmiejskiej policji potwierdził jedynie, że doszło do interwencji.

- Policję wezwały dwie osoby, zgłoszenia dotyczyły wyproszenia z lokalu – mówi powołując się na relację funkcjonariuszy. Podaje, że gdy policjanci dotarli na miejsce, od mężczyzn wyczuli alkohol. Potwierdza, że doszło do szarpaniny. – Na pytanie, czy mają jakieś obrażenia oraz czy należy wezwać karetkę pogotowia powiedzieli, że nie. Pouczyliśmy mężczyzn, że mogą udać się na obdukcję. Nikt nie zgłosił pobicia, według relacji funkcjonariuszy mężczyźni nie mieli widocznych obrażeń - mówi Szumiata. Pytany o to, kto dokładnie wezwał policję odpowiada: "prośbę o interwencję zgłosiły obie strony sporu".

Rzecznik nie potwierdza wersji o antysemickich komentarzach barmanki. - Policja poznała wersję kobiety, która była z mężczyznami oraz pracownicy lokalu. Ta tłumaczyła, że personel nie życzył sobie, aby grupa znajomych pozostawała w lokalu – informuje.

Sieciowe emocje

Tymczasem w Internecie trwa "wojna". "Bojkotujemy Cafe Foksal w 2017 r., bo mówimy nie biciu klientów przez obsługę za to, że klienci rozmawiają o Żydach. Czy tam o rudych, cyklistach, whatever" - czytamy na Facebooku. Ludzie zaczęli wystawiać negatywne opinie lokalowi obniżając jego pozycję rankingową.

W odpowiedzi powstało również wydarzenie mające bronić Cafe Foksal. Jego organizatorzy sprzeciwiają się obrażaniu Chrystusa, Maryi i chrześcijan. Namawiają do wystawiania lokalowi wysokich not, by poprawiać podupadły wynik rankingowy.

Pisaliśmy również o zniszczeniu innej restauracji w centrum:

Rasistowskie napisy na witrynie warszawskiej restauracji

kz/mś

Czytaj także: