Wykonawca pasa w Modlinie: nikt nie informował o usterkach

Mówi Józef Zubelewicz, prezes firmy Erbud
Źródło: TVN24
Główny wykonawca drogi startowej w Modlinie zarzucił władzom lotniska, że nie informowały go na bieżąco o problemach. – Nagle się okazało, że są jakieś uszkodzenia – powiedział prezes firmy Erbud.

- Praktycznie od końca października nie byliśmy na pasie startowym. Nie byliśmy wzywani do usuwania usterek, co oznaczało, że pas jest w dobrym stanie. Dopiero 22 grudnia, a więc po ponad miesiącu dowiedzieliśmy się, że pas nie jest w należytym stanie – powiedział Józef Zubelewicz, prezes firmy Erbud.

Władze lotniska odpierają zarzuty. - Generalny wykonawca był na bieżąco informowany o powstających usterkach. To pracownicy Erbudu, powołując się na warunki atmosferyczne w okresie od 29 października do 21 grudnia, pięciokrotnie pisemnie odwoływali przystąpienie do napraw – czytamy w oświadczeniu lotniska w Modlinie.

Wykluczają błędy

Prezes firmy wykluczył błędy wykonawcze podczas modernizacji pasa. Swoje spostrzeżenia przekazał na środowej konferencji prasowej. To pierwszy raz, kiedy przedstawiciele firmy oficjalnie skomentowali sytuację w Modlinie.

- W oparciu o wstępną analizę realizacji inwestycji, jaką już przeprowadziliśmy, jak również o ocenę jakości użytych materiałów, wykluczamy błędy wykonawcze, tzn. to, że źle wykonaliśmy robotę i ona może być przyczyną pojawienia się usterek - powiedział na konferencji prasowej Zubelewicz. Dodał, że materiały, certyfikaty oraz próbki pobrane po wykonaniu nawierzchni wskazują, że wszystkie normy zostały spełnione. Wyjaśnił, że firma sprawdziła dokumentację projektową i wyniki badań laboratoryjnych, i nie znalazła uchybień, które byłyby przyczyną powstania usterek na dwóch progach startowych. Zaznaczył, że aby sprawdzić i jednoznacznie powiedzieć, kto i gdzie popełnił błąd, trzeba bardzo dokładnej analizy. - W związku z tym zleciliśmy już niezależnej firmie opracowanie takiej analizy przyczyn pojawienia się usterek - powiedział.

Dodał, że jej wyników spodziewa się w ciągu 2-3 tygodni.

Wyjaśnił, że w pracach modernizacyjnych uczestniczyło wiele podmiotów. Począwszy od inwestora, jego służb technicznych, poprzez firmy wykonawcze, a skończywszy na dostawcach kruszyw. - W związku z tym do czasu, kiedy nie będziemy mieli tej ekspertyzy, nie możemy jednoznacznie powiedzieć, kto i w jakim zakresie jest odpowiedzialny i kto ostatecznie będzie ponosił odpowiedzialność związaną z kosztami i szkodami - zaznaczył.

Usuwanie skutków, nie przyczyn

Zubelewicz nie wykluczył, że do powstania usterek mogły przyczynić się niewłaściwe środki chemiczne wykorzystywane przez lotnisko do odladzania pasa startowego. - W pozwoleniu na użytkowanie pasa było wyraźnie stwierdzone, że jest to mieszanka z naturalnego kruszywa i pod to zostały określone szczegółowe wymagania, co do pielęgnacji i utrzymania tego pasa - powiedział. Zubelewicz wyjaśnił dziennikarzom, że naprawy, które w tej chwili firma wykonała są przez nią traktowane, jako usuwanie skutków, a nie przyczyn. - Aby wykonać naprawę pasa potrzebujemy co najmniej 10 dni z dodatnią temperaturą powietrza - wyjaśnił Zubelewicz. Jak poinformowała dyrektor finansowa spółki Agnieszka Głowacka koszty dotychczas wykonanych prac związanych z usuwaniem uszkodzeń pasa wyniosły ok. 450 tys. zł. A naprawa całego pasa startowego może wynieść ok. 4-5 mln zł. Wszystkie koszty prac, które zostały wykonane do tej pory oraz koszty gruntownej naprawy pasa zostaną - z tytułu zawartych przez nas umów - przerzucone na podwykonawcę, czyli czeską spółkę DSH. Po stronie Erbudu nie należy spodziewać się żadnych obciążeń - powiedziała Głowacka. Przypomniała, że do firmy w poniedziałek wpłynęło pismo od władz lotniska dotyczące wypłaty odszkodowania na kwotę 990 tys. zł. - Pismo, które otrzymaliśmy jest bardzo lakoniczne. Jeżeli inwestor w sposób prawidłowy udokumentuje swoje szkody, one będą uznane przez naszego ubezpieczyciela - powiedziała. Lotnisko dopiero od maja?

Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego Jaromir Grabowski powiedział we wtorek, że decyzja w sprawie drogi startowej lotniska w Modlinie zapadnie w czwartek.

W poniedziałek prezes modlińskiego portu Piotr Okienczyc wyraził nadzieję, że port zacznie ponownie przyjmować duże samoloty na wiosnę: w maju lub kwietniu. Wyjaśnił, że w ekspertyzie dotyczącej pasa startowego jest mowa o konieczności wymiany górnej warstwy nawierzchni.

Poinformował, że jeżeli nadzór nie cofnie swojej decyzji dotyczącej zamknięcia pasa startowego, to nie będzie można z niego korzystać do czasu przeprowadzenia niezbędnych napraw, a wymianę będzie można zrobić dopiero wtedy, gdy temperatury wzrosną powyżej 0 st. C. Lotnisko w Modlinie nie przyjmuje dużych samolotów pasażerskich od miesiąca. 22 grudnia 2012 r. inspektor nadzoru budowlanego zdecydował o zamknięciu dwóch tzw. progów - o numerach 08 i 26 - czyli betonowych odcinków, po 500 m każdy, na początku i końcu pasa startowego.

Droga startowa skróciła się do 1500 m, co spowodowało, że samoloty takie jak Airbus A320 lub Boeing 737 nie mogą tam wykonywać operacji lotniczych. Rejsy z Modlina zostały przeniesione do innych portów lotniczych, głównie na lotnisko Chopina.

PAP/bf/roody

Czytaj także: